Pokojowe metody nacisku na władze
Organizator niedzielnej demonstracji w Parku Wiktorii, Obywatelski Front Praw Człowieka (CHRF), zaapelował do uczestników o wykorzystanie pokojowych metod nacisku na władze, co wyraził hasłem "Dziś jest dzień spokoju".
- Mieszkańcy Hongkongu zawsze byli nastawieni pokojowo. To ignorancja i arogancja rządu sprawiła, że wielu młodych protestujących poczuło, że nie mają innej drogi protestu niż kolejne radykalne akcje - oceniła przedstawicielka CHRF Bonnie Leung.
Tymczasem "SCMP" podał, powołując się na źródło w hongkońskiej policji, że dwa z trzech zakupionych przez nią niedawno wozów do rozganiania demonstracji stoją w pogotowiu na wyspie Hongkong. Rozmówca gazety nie ujawnił, gdzie konkretnie zaparkowano pojazdy, wyposażone m.in. w armatki wodne.
Zagrożenie dla praworządności Hongkongu
Krytycy nowelizacji prawa ekstradycyjnego uznają ten popierany przez Pekin projekt za zagrożenie dla praworządności Hongkongu i kolejny przejaw ograniczania jego autonomii przez komunistyczny rząd centralny ChRL. Początkowo wyrażali swój sprzeciw w dużych, pokojowych marszach, co jednak nie przekonało władz Hongkongu do wycofania projektu ustawy.
Dopiero po okupacji okolic siedziby parlamentu i starciach z policją z 12 czerwca, w których rannych zostało co najmniej 81 osób, lokalny rząd ogłosił bezterminowe wstrzymanie prac nad projektem nowelizacji. Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam oświadczyła później, że projekt "jest martwy", ale odmówiła jego całkowitego wycofania, czego domagają się demonstranci.
W 2014 roku władze nie ustąpiły pod żądaniami setek tysięcy uczestników tzw. rewolucji parasolek, którzy domagali się powszechnych wyborów szefa hongkońskiej administracji. Lam została wybrana na to stanowisko przez lojalny wobec Pekinu komitet elektorów. Według demokratów wykonuje ona polecenia rządu centralnego i nie liczy się ze zdaniem Hongkończyków, co doprowadziło do obecnego kryzysu.
Czytaj więcej
Komentarze