Triathlonistki minęły linię mety, trzymając się za ręce. Zostały zdyskwalifikowane
Brytyjskie triathlonistki Jessica Learmonth i Georgia Taylor-Brown wygrały zawody w Tokio. Przekraczając wspólnie linię mety zawodniczki trzymały się za ręce. Radość ze zwycięstwa nie trwała jednak długo, bo tuż po wyścigu zostały zdyskwalifikowane za złamanie regulaminu.
Zawody triathlonistek rozgrywane w stolicy Japonii były jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi. Po pływaniu i jeździe na rowerze przyszedł czas na bieg, który z powodu upałów panujących w Japonii został skrócony z 10 do 5 kilometrów.
Najszybsze w biegu na olimpijskiej trasie okazały się zawodniczki z Wielkiej Brytanii. Jessica Learmonth i Georgia Taylor-Brown, kończąc rywalizację, w geście przyjaźni, chwyciły się za ręce i wspólnie minęły linię mety.
Po biegu na sportsmenki nie czekał jednak medal ani kwalifikacja olimpijska. Decyzją organizatorów obie zawodniczki zostały zdyskwalifikowane za złamanie regulaminu zawodów.
"Zasłużyły na pierwsze i drugie miejsce"
Chodzi o jeden z punktów regulaminu Międzynarodowej Unii Triathlonowej, który mówi, że "sportowcy, którzy na finiszu starają się zakończyć zawody jednocześnie, a nie walczą o lepszy wynik od rywala, zostaną zdyskwalifikowani".
Od decyzji organizatorów próbował odwołać się brytyjski związek triathlonu, jednak wszelkie próby okazały się bezskuteczne.
Na dyskwalifikacji Brytyjek skorzystały inne zawodniczki. Za zwyciężczynię biegu uznano reprezentująca Bermudy Florę Duffy, która pierwotnie ukończyła zawody na trzecim miejscu. Na drugą pozycję "awansowała" Włoszka Alice Betto, trzecie przypadło innej Brytyjce - Vicky Holland.
Koleżanka zdyskwalifikowanych zawodniczek z reprezentacji nie była jednak do końca zadowolona z takiego obrotu spraw.
- Współczuję Jess i Georgii. Biegły bardzo dobrze i zdominowały rywalizację. Zasłużyły na pierwsze i drugie miejsce - powiedziała Holland, która stwierdziła, że "nie chciałaby zakwalifikować się na igrzyska w taki sposób".
"Czasami wygrywasz, czasami się uczysz"
Zdyskwalifikowane zawodniczki nie chciały "na gorąco" komentować sytuacji. Zrobiły to za pomocą mediów społecznościowych.
"Czasami wygrywasz, czasami się uczysz" - napisała na Instagramie Georgia Taylor-Brown. Zawodniczka podziękowała kibicom za wsparcie. "Ciężko pracujemy i rywalizujemy ze sobą, ale jesteśmy też przyjaciółmi i wspieramy się, a to jest dla mnie ważniejsze niż wszystko inne! Chciałabym przeprosić za smutek, który spowodowałyśmy, to nigdy nie było naszym zamiarem. Jesteśmy prostymi ludźmi, cieszącymi się tym, co robimy i z kim to robimy" - dodała.
Głos w sprawie zabrała również Jessica Learmonth. "Czuję, że przedstawiłyśmy naszą dyscyplinę we właściwy sposób. Mam nadzieję, że pokazałyśmy młodym zawodnikom, że rywalizacja nie zawsze musi być bezwzględna. Czasami sport polega na czerpaniu radości, a ja dobrze się bawiłam" - dodała.
Czytaj więcej