- Jest takie przysłowie, że na złodzieju czapka gore. I w tym momencie szuka się tematów zastępczych i polityki, w momencie, jak jesteśmy przed olbrzymim kryzysem wymiaru sprawiedliwości - odparł mecenas Jacek Dubois, pełnomocnik rodziny pięściarza Dawida Kosteckiego, który miał popełnić samobójstwo w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka.
"Mamy pełen opór prokuratury, żeby tę sprawę wyjaśnić"
Kiedy dziennikarka zauważyła, że polityk Zjednoczonej Prawicy (Kamil Bortniczuk - Porozumienie, klub PiS - red.) mówił, że sprawy są nieporównywalne - śmierci Dawida Kosteckiego i serii samobójstw osób skazanych za zabójstwo Krzysztofa Olewnika, Dubois oparł: - Myślę, że ta jest dużo bardziej bulwersująca. Tutaj mamy pełen opór prokuratury, żeby tę sprawę wyjaśnić.
Mecenas przypomniał, że przed laty sprawa (samobójstwa w więzieniu Roberta Pazika, jednego z zabójców Krzysztofa Olewnika) została wyjaśniona, a osoby zajmujące w wymiarze sprawiedliwości najwyższe stanowiska poniosły odpowiedzialność polityczną (ówczesny szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski podał się do dymisji).
- To, co opowiadają przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, to powoduje dreszcz przerażenia co do wiedzy. O jakim komarze (który miał pozostawić na szyi Dawida Kosteckiego ślady po ukąszeniach) ten człowiek - mówię o rzeczniku prokuratury (Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga) - opowiadał. Przecież komar to jest parę mikronów, a w opisie sekcji mamy otarcia wielkości milimetra, półtora - podkreślał Dubois. - To przestaje już być w kategoriach rozumu. Ta sprawa jest prowadzona poniżej jakiejkolwiek fachowej krytyki - dodał mecenas.
Moczydłowski: proszę mi znaleźć motyw
Na inne wątpliwości wskazał Paweł Moczydłowski, drugi z gości programu. Były szef więziennictwa, zauważył, że "w tej sprawie od samego początku nikt nie zajmuje się wyjaśnieniem, podaniem motywów, dla których ten ktoś miałby to zrobić (popełnić samobójstwo - red.)
Moczydłowski wyjaśnił, że Dawid Kostecki jest poza schematem osoby, która miałaby jakiś motyw do popełnienia samobójstwa. - Ma olbrzymie wsparcie w rodzinie, ma fanów, są kręgi, dla których był popularnym pięściarzem. Perspektywa, że za rok może otrzymać warunkowe zwolnienie, zobaczy wolność, nie będzie już siedział w więzieniu. To jest perspektywa, która ma go napawać depresją? - dociekał były szef więziennictwa.
- Proszę mi znaleźć motyw, dla którego miał się on rozstać z życiem - poprosił Paweł Moczydłowski.
Mecenas Dubois uzupełnił, że Kostecki miał plany na przyszłość. - Miał plany założenia szkoły bokserskiej.
"Podobnego nieprofesjonalizmu w działaniu prokuratury rzadko jest możliwość zobaczenia"
Pełnomocnik rodziny pięściarza dodał, że Dawid Kostecki sygnalizował obawy, że coś się może stać, nie chciał być przeniesiony do Warszawy. - Nie boi się swoich zachowań, tylko sygnalizuje obawy wobec świata zewnętrznego - wyjaśniał.
Mecenas Dubois zauważył również, że nie ma żadnej dokumentacji tego, co się w celi działo. - W aktach sprawy nie możemy się zapoznać z jedną choćby fotografią z oględzin ze znalezionego ciała. Nie ma nic! - mówił.
Zdaniem adwokata nie sprawdzono również, czy w opisany sposób można w ogóle popełnić samobójstwo. Zauważył, ze współwięźniów nie sprawdzono po znalezieniu ciała, czy np. nie mają czegoś przy sobie. - Podobnego nieprofesjonalizmu, niefrasobliwości w działaniu prokuratury rzadko jest możliwość zobaczenia - przekonywał Jacek Dubois.
Moczydłowski demonstruje, jak musiałoby wyglądać samobójstwo w pozycji leżącej
Natomiast Paweł Moczydłowski przyznał, że powieszenie się w pozycji leżącej, to nietypowy sposób popełnienia samobójstwa. Były szef więziennictwa zademonstrował w programie, jak to musiałoby wyglądać.
- Spuszcza się linę, najlepiej jak jest nierozciągliwa. Cały trik na tym polega, że zakłada się pętlę i ma się ściągnąć tak, żeby ona się zadzierzgnęła. Ale nie może się człowiek oprzeć głową o prześcieradło, o materac - pokazywał w studio były szef więziennictwa.
- On może wziąć później poręcz i się dociągać, ale oczywiście będzie "kłapać" nogami, trzepał, jeżeli będzie pozbawiony życia - dodał Moczydłowski. Zdaniem byłego szefa więziennictwa samobójca mógłby zmylić strażników więziennych, ale jego współwięźniowie musieliby "czuć tę pracę, jego rzucanie się".
Zauważył ponadto, że przygotowanie takiego nietypowego targnięcia się na swoje życie musiało być dobrze zaplanowane. - Raczej bym się obwiesił w Rzeszowie (gdzie odbywał wyrok Kostecki - red.), a nie na występach krótkich w Warszawie (gdzie Kostecki miał zeznawać jako świadek - red.).
Poprzednie odcinki programu "Polityka na Ostro" dostępne są tutaj.
Czytaj więcej
Komentarze