Zuchwała kradzież
Kiedy Marianna wyrosła z auta, rodzice zawieźli je do dziadków. Dwa tygodnie temu rodzina powiększyła się. Rodzice wpadli na pomysł, aby wykonać w mini aucie sesję zdjęciową dla nowo narodzonego syna. Przywieźli je do swojego mieszkania, a po wykonanych zdjęciach zostawili w garażu.
W piątek samochód zniknął. Sprawa od razu została zgłoszona na policję.
- Przykro jest, że ktoś ukradł dzieciom pamiątkę rodzinną. Plan był taki, aby tego nigdy nie sprzedać. Chcieliśmy, żeby zostało to w rodzinie i jak dzieci dorosną to, aby to było dla wnuków – powiedział Król.
W związku z tym, że zabawka stanowiła dużą wartość sentymentalną dla rodziny, zdecydowali, wraz z żoną, że zaapelują o pomoc w mediach społecznościowych.
"Serce mi właśnie pękło" - napisał na Facebooku pan Fryderyk.
W niedzielę ojciec Marianny dotarł również do nagrań, na których widać kobietę, która miała ukraść pojazd. Stopklatkę z monitoringu zamieścił na Facebooku.
Dziecięcej zabawki szukają przyjaciele i internauci.
- Nie spodziewałem się takiego odzewu. To co się stało, to jest jakieś szaleństwo. Niesamowita reakcja ludzi, prawie 6 tys. udostępnień postu z apelem o pomoc. Ludzie dzwonią, piszą, robią wszystko, aby pomóc – mówi pan Fryderyk. Dodaje, że być może dlatego ich sprawa wzbudziła takie zainteresowanie, bo zabawka była dziecięca i wykonana ręcznie. - Gdyby to była zabawka, którą można kupić w sklepie, sprawę zgłosilibyśmy tylko na policję.
Czytaj więcej
Komentarze