"To był honor i zaszczyt", "wiozłem żonie leki". Posłowie PiS o lotach z Kuchcińskim
- Sytuacja była wyjątkowa. Tego dnia żona opuściła Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, kupiła ponad 500 ampułek specyficznego leku, który należy przechowywać w stanie głębokiego zamrożenia. Miałem problem, jak dotrzeć z żoną i tymi ampułkami w okolice Krosna - powiedział Polsat News poseł PiS Stanisław Piotrowicz, odnosząc się do lotu rządowym samolotem z marszałkiem Kuchcińskim.
Poseł PiS tłumaczył Polsat News, że lot z marszałkiem z Warszawy do Rzeszowa to był wypadek losowy - ze względu na sytuację jego żony.
- Autobusem podróż w okolice Krosna trwa 9 godzin, a samochodem przy dobrych układach 6 godzin. Zdawałem sobie sprawę, że drogie lekarstwa mogą ulec zniszczeniu - relacjonował.
Zapewnił, że poszukiwał możliwości lotu samolotem rejsowym, ale nie było wolnych miejsc, "co można sprawdzić". Dodał, że loty z Rzeszowa do Warszawy i w drugą stronę zawsze są w pełni obłożone i "tak też było tego dnia".
- Podczas poszukiwania transportu z zamrożonym lekami dowiedziałem się, że będzie leciał samolot rządowy do Rzeszowa i skorzystałem z uprzejmości marszałka. Zapytałem go, a on w tej wyjątkowej sytuacji nas zaprosił. To był chyba ten jedyny lot z marszałkiem, jeśli dobrze pamiętam - wyjaśnił Piotrowicz.
Na antenie RMF FM polityk zadeklarował również, że "jeżeli dzisiaj ktoś uważa, że odniósł korzyść z lotu, to jest gotów za niego zapłacić".
Zrezygnowała z lotu samolotem rejsowym
Z Kuchcińskim latała również posłanka Krystyna Wróblewska. - Na pewno było to 2,3 razy - powiedziała Polsat News. Jak dodała, miała wówczas zarezerwowany lot na samolot rejsowy.
- W związku z tym, że dostałam zaproszenie od drugiej osoby w państwie, dla mnie to był honor i zaszczyt, że mogłam z panem marszałkiem polecieć - podkreśliła.
Wróblewska dodała, że razem z nią samolotem rządowym lecieli Stanisław Piotrowicz, Bogdan Rzońca i Wojciech Buczak.
"Mój samolot opóźniał się"
Kolejnym politykiem, który leciał razem z Kuchcińskim jest europoseł Karol Karski. - To akurat nie jest nic nadzwyczajnego, że marszałkowi Sejmu towarzyszą posłowie - dodał.
- Tego dnia w Rzeszowie uczestniczyłem z marszałkiem w kilku spotkaniach, także dotyczących spraw unijnych. Ponieważ mój samolot rejsowy, którym miałem wracać opóźniał się, w pewnym momencie była informacja o tym, że może zostać nawet odwołany, pan marszałek zadecydował, że będę wracał razem z nim - dodał.
Karski został więc dopisany do listy pasażerów rządowego samolotu w ostatniej chwili. Jak powiedział, nie zwrócił kosztów podróży, gdyż towarzyszył marszałkowi Sejmu. Zapytany, czy był członkiem oficjalnej delegacji odpowiedział: "Jeśli towarzyszyłem marszałkowi, to znaczy, że byłem częścią grupy".
"Zaprosił mnie na pokład"
Z Kuchcińskim latał również marszałek woj. podkarpackiego Władysław Ortyl. "W związku z pojawiającymi się informacjami o mojej podróży rządowym samolotem z marszałkiem Markiem Kuchcińskim, chciałem potwierdzić, że istotnie taki lot się odbył" - oświadczył.
Wyjaśnił, że z marszałkiem Kuchcińskim spotykał się wielokrotnie w sprawach służbowych i wówczas również był umówiony na taką rozmowę.
"Ponieważ (Kuchciński) wiedział, że mam w planach służbową podróż do Warszawy, zaprosił mnie na pokład rządowego samolotu. Była to jedyna podróż jaką odbyłem z marszałkiem Markiem Kuchcińskim rządowym samolotem. Tego dnia w Warszawie zgodnie z ustalonym wcześniej kalendarzem miałem kilka spotkań w Kancelarii Prezydenta, spotkałem się m.in. z ministrem Pawłem Muchą" - zaznaczył marszałek woj. podkarpackiego.
Zauważył jednocześnie, że "praktyka rozmów o istotnych kwestiach Podkarpacia podczas podróży nie jest niczym nowym".
Przyznał, że "z racji napiętego kalendarza" zdarzało mu się także podróżować w celach służbowych z marszałkiem Kuchcińskim samochodem służbowym.
Czytaj więcej