Tragiczny wypadek na trasie Tour de Pologne. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci kolarza

We wtorek kolarze startujący w Tour de Pologne nie będą się ścigać. Przejadą jedynie kolejny 133-kilometrowy odcinek, który rozpocznie się w Jaworznie. Z powodu tragicznej śmierci we wsi Bełk 22-letniego Belga Bjorga Lambrechta organizatorzy skrócili i zneutralizowali etap do Kocierza. Prokuratura w Rybniku wszczęła śledztwo w sprawie śmierci sportowca.
22-letni Lambrecht z nieznanych przyczyn zjechał w poniedziałek z trasy na 48. kilometrze poniedziałkowego odcinka z Chorzowa do Zabrza i uderzył klatką piersiową i brzuchem w betonowy przepust wodny. W wyniku doznanych obrażeń zmarł w szpitalu w Rybniku.
Śledztwo w sprawie wypadku drogowego
Śledczy liczą, że uda im się dotrzeć do nagrań wypadku. Niewykluczone, że w charakterze świadków zostaną przesłuchani zawodnicy jadący razem z Belgiem
Śledztwo będzie prowadzone pod kątem wypadku drogowego - poinformowała zastępca szefa prokuratora rejonowego w Rybniku Barbara Drewniok.
- Chodzi co prawda o wypadek w szczególnych okolicznościach, podczas zawodów sportowych, ale wstępnie zostało to zakwalifikowane jako spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym - podała Drewniok.
Jeszcze we wtorek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok młodego zawodnika. Śledczy starają się ustalić dokładny przebieg i okoliczności tragedii.
Ustalą, dlaczego kolarz uderzył w przepust
- Chcemy przede wszystkim ustalić, co się wydarzyło, że ten kolarz zjechał z trasy i wjechał do rowu, gdzie z impetem uderzył w betonowy przepust - zaznaczyła prok. Drewniok.
We wtorek trasa wyścigu została zmieniona. Start przewidziano na godz. 12:00 w Jaworznie, ale zamiast 173 km, do przejechania wyznaczony został dystans 133,7 km. Organizatorzy skrócili trasę o jedną 38,5-kilometrową pętlę wokół Kocierza.
Startu nie była pewna belgijska drużyna Lotto Fix All (przyjęła tę nazwę specjalnie na TdP, w ciągu sezonu ścigała się pod szyldem Lotto Soudal). W składzie tego zespołu jeździ polski kolarz Tomasz Marczyński.
"Nie mogło być innej decyzji"
- Nie mogło być innej decyzji niż neutralizacja czwartego etapu Tour de Pologne - powiedział na starcie w Jaworznie były kolarz, obecnie odpowiedzialny za trasę wyścigu Przemysław Niemiec. Decyzja organizatorów, podjęta w porozumieniu z ekipami, spotkała się z powszechnym zrozumieniem.
- Pamiętam, że gdy w 2011 roku na Giro d’Italia zginął inny Belg Wouter Weylandt, następnego dnia również mieliśmy etap przyjaźni, spokojny przejazd do mety. W kolejnych dniach było już ściganie, ale brakowało atmosfery. Śmierć Lambrechta to wielka tragedia dla całego kolarskiego świata i trzeba to uszanować - podkreślił Niemiec.
Okoliczności śmierci Lambrechta wciąż budzą kontrowersje i dyskusje wśród uczestników wyścigu.
- Droga była prosta, minimalnie pod górę, asfalt idealny. Rozmawiałem z kolarzami, którzy jechali obok Lambrechta. Prędkość była nie większa niż 35 km/h. Moim zdaniem to był po prostu nieszczęśliwy wypadek - ocenił Niemiec.
Zawodnicy wyruszyli na trasę czwartego etapu o godz. 12.07. Jak wspominał Niemiec, we wtorek rano nie było jeszcze wiadomo, czy kolarze ekipy zmarłego kolarza ekipy Lotto Fix All wystartują. Na krótko przed startem honorowym pojawili się jednak na rynku w Jaworznie i ustawili się na czele peletonu.
Brama w kolorze czarnym
Kolarze wystartowali spod bramy w kolorze czarnym. Wielu zawodników, w tym reprezentanci Polski, mieli stroje przystrojone kirami. Czarne tasiemki były widoczne również na samochodach wyścigowych.
Peleton zatrzyma się przed Wilamowicami na 48. kilometrze, feralnym, na którym w poniedziałek miał wypadek Lambrecht. Na mecie Jego pamięć również zostanie uczczona minutą ciszy.