Szpital chciał wypisać 19-latka z autoagresją i autyzmem. Po interwencji rodziców zmienił decyzję
- Szpital wyraził zgodę na przedłużenie pobytu. To jest to, co na chwilę obecną chcieliśmy uzyskać - powiedział polsatnews.pl Arkadiusz Krynicki, ojciec cierpiącego na autyzm i autoagresję 19-latka. Chory miał wrócić do domu 31 lipca.
Dominik przebywa w szpitalu psychiatrycznym od trzech lat. Jego rodzice otrzymali w piątek pismo, w którym wskazano, że 31 lipca mają stawić się po odbiór pacjenta. 19-latek cierpi na autyzm, nie mówi. Rodzice nie są jednak w stanie zapewnić mu opieki w domu, bo chory jest bardzo agresywny.
W poniedziałek po południu ojciec chłopaka przekazał polsatnews.pl najnowsze wieści w tej sprawie.
- Póki co, zapewnienie o pozostaniu Dominika w szpitalu jest ustne, ale najważniejsze, że osiągnęliśmy cel. Teraz pozostaje tylko znalezienie nowej, stałej placówki - dodaje.
Zostanie pod tą samą opieką
Szef resortu zdrowia obiecał zająć się sprawą. - Jeśli nie będzie miejsca, gdzie go można wypisać, to zostanie pod tą opieką, pod którą jest - zapewniał w czerwcu Szumowski.
- W poniedziałek wysłałem pismo do ministra zdrowia. Wiem, że opieka społeczna też takie pismo wysyłała, by minister zajął stanowisko i zablokował decyzję dyrektora szpitala. Czekam na odpowiedź - przyznał w poniedziałek przed południem w rozmowie z polsatnews.pl ojciec chłopaka Arkadiusz Krynicki.
- Równolegle napisałem do dyrekcji szpitala, że mogę odebrać syna, ale tylko w przypadku, gdy opieka społeczna zapewni mi przez 15 godzin na dobę specjalistyczne usługi opiekuńcze dla niego.
W rozmowie z dziennikarzem naszego portalu przyznał, że znalezienie odpowiedniego miejsca pobytu dla syna wymaga czasu.
- Z doświadczenia wiem, że w ciągu dwóch dni nie są w stanie tego zorganizować. Liczę więc na to, że minister Szumowski zadziała. Skoro deklarował to myślę, że się nie wycofa - powiedział ojciec chorego Dominika.
Nadgryza własne ciało
Rodzice oddali Dominika do szpitala psychiatrycznego trzy lata temu, bo chłopak stawał się coraz bardziej agresywny wobec otoczenia i samego siebie. Potrafi nadgryzać własne ciało, kalecząc się.
Dlatego na spacer wychodzi z rodzicami w ochronnym ubiorze - ma ochraniacze na dłoniach i zabezpieczającą kamizelkę.
- Zrobiliśmy to dla bezpieczeństwa swojego i syna. Nasze możliwości sprawowania nad nim opieki w domu już się skończyły - mówił ojciec Dominika w rozmowie z reporterami Polsat News. Jego zdaniem decyzja o oddaniu syna do szpitala była dramatyczna.
Matka chłopca Karina Krynicka podała przykłady: kiedyś kopnął własną babcię i złamał jej żebro. Był też agresywny w stosunku do terapeutki, której złamał nogę. Opiekunka doznała zatoru i niemal zmarła.
Skrępowany pasami w szpitalu psychiatrycznym
Początkowo nastolatek odbywał terapię na oddziale psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży. Gdy stał się pełnoletni, trafił na oddział dla dorosłych. Niemal cały czas jest tam przypięty pasami do łóżka. Dzień i noc spędza skrępowany.
Pokój Dominika w jego domu to ściany i podłoga wyłożone gąbką, zabezpieczone klamki, kaloryfery, także kamera. Jednak zdaniem rodziców wszystko to za mało, aby chłopiec był tam bezpieczny.
Dominik powinien mieszkać w specjalistycznym domu stałego pobytu. Jednak w Polsce nie ma takich miejsc.
Minister zdrowia: to jest wyzwanie
Sprawą zajmuje się minister zdrowia Łukasz Szumowski. Polityk zlecił kontrolę w szpitalu, w którym obecnie przebywa chłopak. Była ona konieczna, bo w przepełnionej placówce doszło w ostatnich tygodniach do zgwałcenia trzech umieszczonych na oddziałach dla dorosłych nastolatek. Sprawcami byli pacjenci.
- Jeśli nie będzie miejsca, gdzie go można wypisać, to zostanie pod tą opieką, pod którą jest - uspokoił Szumowski. - To jest wyzwanie, żeby pacjenci mieli miejsce, gdzie będą bezpieczni i będą mogli się czuć dobrze - powiedział Polsat News szef resortu zdrowia.
Czytaj więcej