Siemoniak: nie ma mowy o skręcie PO w lewo
Chcemy być partią, która ma w swoich szeregach ludzi o poglądach konserwatywnych i poglądach bardziej lewicowych. PO zawsze taka była - podkreślił wiceszef PO Tomasz Siemoniak w środę w Polskim Radiu.
Siemoniak zapytany w środę w Polskim Radiu dlaczego PO skręciła w lewo i popiera związki partnerskie, ideologię LGBT i kartę LGBT w Warszawie, odpowiedział: "Nieprawda, to jest taka linia propagandowa, która zarzuca nam rzeczy, które absolutnie nie mają nic wspólnego z programem Platformy".
Powołując się na lidera PO Grzegorza Schetynę, Siemoniak mówił, że PO chodzi o "dwa elementy": dziedziczenie i dostęp do informacji medycznej w przypadku związków partnerskich, "żeby móc pójść do szpitala i dowiedzieć się o zdrowie partnera". Ocenił, że obecnie wymaga to umowy notarialnej i "różnych komplikacji", więc nie jest "to sprawa prosta".
- Wyraźnie mówimy o tym, że skoro trzy miliony Polaków żyją w nieformalnych związkach - wedle statystyk - to trzeba im to ułatwić. I to nie jest żaden skręt w lewo, bo brytyjscy konserwatyści, czy niemiecka CDU, dawno ten etap przeszły. Nie ma wiec mowy o jakimś skręcie w lewo. Chcemy być partią, która ma w swoich szeregach ludzi o poglądach konserwatywnych i poglądach bardziej lewicowych. Zawsze taka PO była - podkreślił.
"Ustawa dezubekizacyjna jest absurdalna"
Siemoniak był też pytany o ustawę dezubekizacyjną. Zapytany, czy prawdziwe są doniesienia "Gazety Polskiej" - powołującej się na wypowiedz gen. Marka Dukaczewskiego, byłego szefa WSI - wedle których PO porozumiała się z Klubem Generałów w kwestii przywrócenia osobom pełniącym służbę w okresie PRL wyższych emerytur. - Nasze stanowisko jest jasne co do tego, że ta ustawa dyskryminacyjna przyjęta w 2016 r. jest ustawą absurdalną - odpowiedział Siemoniak.
- Jest absurdalna bo odbiera emerytury ludziom, którzy służyli kilka tygodni w 1989 r., potem służyli i narażali zdrowie w wolnej Polsce - stwierdził. Dodał, że ustawa dezubekizacyjna "odpowiedzialnością zbiorową obarczyła tysiące ludzi". W przypadku osób, które szkodziły "zabiegom o niepodległy byt państwa polskiego w okresie PRL-u - mówił Siemoniak - zamiast odbierać im emerytury z mocy ustawy, "trzeba takie przypadki wyświetlić i skazać takie osoby" wyrokiem sądu "jeżeli rzeczywiście szkodziły i popełniły przestępstwa".
- Takich, którzy popełnili przestępstwa skażmy i szukajmy jakiś rozwiązań. Na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej zgłasza się do mojego biura poselskiego łącznościowiec, który popracował tydzień w czerwcu 1989 r. i jemu zabrano emeryturę - dodał Siemoniak.
Przypominał, że za rządów PO-PSL, w 2009 r. zostały obniżone emerytury za czas służby w SB. - Jeżeli ktoś był pozytywnie zweryfikowany, a przecież służby to też technicy, szyfranci, i w 1990 r. III Rzeczpospolita powiedziała mu "służ Polsce", to nie można mu za ten czas odbierać emerytury - podkreślił. Potwierdził, że jeżeli PO dojdzie do władzy zmieni ustawę dezubekizacyjną.
Czytaj więcej
Komentarze