Dziewiąta doba poszukiwań Dawida. Policja sprawdziła nowe miejsca - bez rezultatu

Oddziały policji poszukując pięciolatka wracają też w rejony, które już wcześniej sprawdzono. - Tu było wszystko, w tym miejscu była ta ziemia - mówi Polsat News Marian Skrętowski, działkowicz z ogródków "Miejski Paluch" nieopodal warszawskiego lotniska Chopina. Według lokalizacji telefonu Paweł Ż. miał być w tym miejscu przed swoją samobójczą śmiercią. Po jego synu, Dawidzie, nie ma śladu.
Specjaliści pracują nad odzyskaniem danych z telefonu ojca chłopca, ale nie jest to łatwe. Mężczyzna miał aparat ze sobą, gdy rzucił się pod pociąg. Paweł Ż. bardzo dokładnie wszystko zaplanował i zatarł za sobą ślady.
Prokuratura: gromadzimy dowody
Śledczy przeczesywali ogródki działkowe położone w pobliżu stołecznego lotniska im. Chopina już kilka dni temu. Oprócz psów tropiących teraz użyto tam także ciężkiego sprzętu. Przekopana została m.in. sterta ziemi na terenie przylegającym do Południowej Obwodnicy Warszawy w pobliżu wiaduktu ul. Kinetycznej.
- Trudno ich zliczyć. Były tu całe ekipy, naprawdę dużo - powiedział działkowicz w rozmowie z reporterem Polsat News. W czwartek skierowany został w to miejsce ciężki sprzęt ze straży pożarnej.
Jednak psy nie podjęły tropu. Żadnego śladu po zaginionym Dawidzie śledczy w tym miejscu nie znaleźli.
- Cały czas skupiamy się na gromadzeniu materiału dowodowego, analizowaniu tego zgromadzonego i liczymy, że nastąpi w niedługim czasie jakiś przełom - powiedział Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Nieoficjalnie, według zeznań kolegów Pawła Ż., mężczyzna już dwa tygodnie przed samobójstwem przestał przychodzić do pracy.
Metody "kosmiczne", a efektów brak
- Dzisiaj wykorzystywane są te najnowsze technologie, wręcz kosmiczne, a mimo wszystko okazuje się, że można ukryć ofiarę przestępstwa tak, że nie została ona do tej pory odnaleziona - mówił Polsat News Mariusz Sokołowski, były policjant.
Poszukiwania 5-letniego Dawida z Grodziska Mazowieckiego rozpoczęły się o północy w zeszłą środę, kiedy utratę kontaktu z nim i jego ojcem zgłosiła rodzina. Dawid został tego dnia około godz. 17 zabrany przez ojca z Grodziska Mazowieckiego. Według ustaleń policji, tego samego dnia przed godz. 21 ojciec odebrał sobie życie, rzucając się pod pociąg.
Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka w środę w Telewizji Republika przyznał, że nie słyszał o większych poszukiwaniach. Jak podkreślał, od ponad tygodnia udział w nich biorą setki policjantów, a ich działania wspierali także strażacy, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej i lokalni mieszkańcy.
Poszukiwania w terenie zostały już częściowo zakończone, ale - jak powiedział Ciarka - policja nadal wraca w niektóre lokalizacje.
Teren przeszukiwany już przez funkcjonariuszy to m.in. obszar od punktu w dzielnicy Łąki w Grodzisku, gdzie ojciec 5-latka zostawił samochód, do wysokości autostrady A2. Istotny obszar na mapie poszukiwań to także węzeł Konotopa na autostradzie A2 przed wjazdem do stolicy.
"Miejsca, gdzie porzucił syna lub jego ciało"
- Były sprawdzane te obszary, gdzie mógł się pojawić ojciec, który najprawdopodobniej porzucił syna czy - teraz niestety muszę już mówić o tych wersjach najczarniejszych - być może też ciało chłopca - powiedział rzecznik.
Wcześniej masowe poszukiwania z udziałem pododdziałów zwartych trwały w poniedziałek i wtorek.
Na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik Komendy Stołecznej Policji kom. Sylwester Marczak powiedział, że policjanci weryfikują kilka najbardziej prawdopodobnych hipotez. W sprawie zaginięcia chłopca prowadzona jest szczegółowa analiza kryminalistyczna. W skład prowadzącego ją zespołu wchodzą analitycy i eksperci w zakresie poszukiwań z komend policji - głównej, stołecznej i z komendy w Grodzisku Mazowieckim.
Czytaj więcej