Rzeszowski youtuber przed kamerą zaatakował pijanego mężczyznę. Sponsor zerwał z nim współpracę
Zaczęło się na żartach i ubliżaniu, a skończyło atakiem na pijanego mężczyznę. Youtuber z Rzeszowa, Mateusz D., pseudonim Kiszak uderzył, a później przewrócił na chodnik ledwie trzymającego się na nogach 40-latka. Wszystko działo się podczas streamu - czyli wideorelacji "na żywo" w mediach społecznościowych. "Kiszak" wyraził skruchę i przeprosił. Sprawę wyjaśnia policja.
"Kiszak" ma 25 lat. W internecie streamuje to, jak radzi sobie w grach na komputerowych, co śledzi po kilka tysięcy osób. W zeszły piątek youtuber postanowił jednak wstać zza biurka i pokazać fanom, jak spędza wieczory ze znajomymi w realu.
Wszystko szło zgodnie z planem, do czasu aż na bulwarach nad Wisłokiem spotkał pijanego mężczyznę w średnim wieku. Na udostępnionym przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych nagraniu widać, że 25-latek próbuje ośmieszyć mężczyznę, a ten w odpowiedzi strąca czapkę z głowy Mateusza D., co wprawia youtubera we wściekłość.
"Kiszak" obraża ofiarę, uderza ją w głowę i przewraca na chodnik. Nie wiadomo, co robi dalej, bo jego kolega, przestaje nagrywać zdarzenie w obawie przed konsekwencjami. Te jednak już się pojawiły.
Reakcja sponsora
Choć cały stream usunięto, to nagranie kluczowej sceny pozostało w sieci. Gdy sprawa nabrała rozgłosu, sponsor "Kiszaka" wycofał się ze współpracy.
"Po zobaczeniu materiału, poinformowaliśmy go o natychmiastowym rozwiązaniu umowy. Otrzymał już wszystkie stosowne dokumenty" - brzmi fragment oświadczenia firmy G2A.com.
W dodatku sprawą zajęła się policja, która oprócz nagrania dysponuje zapisem z kamer monitoringu. Mundurowi ustalili, że zaatakowany mężczyzna to 40-letni mieszkaniec Rzeszowa. Ani on, ani "Kiszak" nie zostali jeszcze przesłuchani.
- Trwa postępowanie sprawdzające, które prowadzone jest w kierunku artykułu 157 Kodeksu karnego, czyli naruszenia narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwającego powyżej dni siedmiu. Jest to wstępna kwalifikacja, cały czas są zbierane informacje - poinformował Polsat News nadkomisarz Adam Szeląg z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Skrucha
Mateusz D. odniósł się do sprawy na Facebooku, przyznając, że "sytuacja mocno wymknęła się spod kontroli". "Doszło do aktu przemocy, której sam nie toleruję oraz uważam ją za cholernie złą" - przekazał.
Dodał, że odnalazł zaatakowanego mężczyznę "szczerze przeprosił" i "w sposób w pełni go satysfakcjonujący zadośćuczynił mu całe zajście". Na dowód opublikował wspólne zdjęcie.
Czytaj więcej
Komentarze