Dwustumetrowa kolejka do lekarza. Uczniowie stali po niezbędne przy rekrutacji zaświadczenia
Uczniowie przyjęci do sosnowieckich szkół musieli czekać w długich kolejkach do lekarza. Jak podaje "Dziennik Zachodni" ogonek w szczytowym momencie miał ponad 200 metrów, a oczekujący stali w kurzu i hałasie ze względu na remont pobliskiej drogi. Absolwenci czekali na zaświadczenia potwierdzające brak przeciwwskazań do praktycznej nauki zawodu. Bez niego uczeń nie zostanie przyjęty do szkoły.
- Jestem tu od 6:45. To jest chore, kto to widział w tak krótkim czasie to załatwiać - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" kobieta, która do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy przyjechała z wnukiem. Nastolatek miał wykonać m.in. badania wzroku i słuchu.
Chodzi o otrzymanie zaświadczenia potwierdzającego brak przeciwwskazań do praktycznej nauki zawodu. Bez niego uczeń nie zostanie przyjęty do szkoły, do której się zakwalifikował.
- Kolejki w Sosnowcu rzeczywiście są duże, ale problem jest tylko w tym mieście, w innych uczniowie płynnie otrzymują zaświadczenia. Najwyraźniej w Sosnowcu jest jakiś problem organizacyjny. Umowy na takie badania zawierają z placówkami dyrektorzy szkół. Monitorujemy sytuację, bo jeśli okaże się, że z powodu błędów organizacyjnych dzieci nie zostaną przyjęte do szkoły, będziemy interweniować, żeby nie zostały skrzywdzone - powiedziała w czwartek rzeczniczka kuratorium Anna Kij.
"To nie powinno mieć miejsca"
Przewodniczący Rady Miasta Sosnowca Mateusz Bochenek ocenił w czwartek, że kolejki do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Sosnowcu, który przeprowadza badania młodzieży, "to coś, co nie powinno mieć miejsca".
"Szkoły już dawno sygnalizowały możliwy problem. 27 marca w piśmie nasze placówki prosiły o zapewnienie dodatkowej obsługi w czasie badań, które obowiązkowo musi wykonać młodzież chcąca kontynuować naukę w technikach i szkołach zawodowych. Jak widać, ośrodek nie jest przygotowany na podwójny rocznik" - skomentował przewodniczący na portalu społecznościowym.
Na wykonanie badań uczniowie mają czas do 24 lipca. Anna Kij podkreśliła, że przesunięcie tego terminu nie byłoby dobrym rozwiązaniem, bo wydłużyłoby cały proces rekrutacji.
Poza tym - jak oceniła - rekrutacja do szkół w woj. śląskim przebiega spokojnie, pracownicy kuratorium odbierają pojedyncze telefony od rodziców w sprawie rekrutacji uzupełniającej.
Najtrudniejsza sytuacja jest, jej zdaniem, w Częstochowie. 534 osoby nie zakwalifikowały się tam do szkół ponadpodstawowych prowadzonych przez częstochowski samorząd. Przygotował on w tym roku dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych 6330 miejsc w 211 oddziałach liceów, techników i szkół branżowych I stopnia.
396 wolnych miejsc
Wcześniejsze prognozy mówiły o tym, że o przyjęcie do miejskich szkół w Częstochowie będzie starać się ok. 6 tysięcy uczennic i uczniów, z czego 3,7 tys. z samego miasta. W czasie rekrutacji do częstochowskich szkół zalogowało się łącznie 7385 osób, z czego 1253 dostało się do szkół prowadzonych przez inne organy. Spośród pozostałych 6132 absolwentów, do szkół wszystkich typów prowadzonych przez miasto zakwalifikowanych zostało 5598 uczniów, do wybranych szkół nie dostało się natomiast 534 uczniów. Miasto dysponuje jeszcze aktualnie w różnych typach szkół 396 wolnymi miejscami, niewskazanymi w pierwszej rekrutacji.
Do 24 lipca 2019 r. rodzice lub pełnoletni kandydaci powinni potwierdzić wolę przyjęcia do szkoły, do której zostali zakwalifikowani. Dopiero po zakończeniu tego etapu będzie wiadomo, ile faktycznie wolnych miejsc pozostało w szkołach.
Od 26 do 30 lipca uczniowie, którzy nie dostali się do szkół w zasadniczej rekrutacji, powinni złożyć wnioski, wraz z dokumentami, o przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej w rekrutacji uzupełniającej.
Władze Częstochowy zapowiadają, że po analizie wyników rekrutacji i możliwości organizacyjnych szkół podejmą działania, których celem jest "zmniejszenie negatywnych skutków ministerialnych decyzji dotykających uczniów i ich rodziców".
"Rekrutacja została sprawnie przeprowadzona"
Z kolei niemal wszyscy absolwenci z podwójnego rocznika, którzy rywalizowali o miejsca w szkołach średnich w Tychach dostali się do wybranej szkoły - poinformował w czwartek tamtejszy urząd miasta. Do szkół zakwalifikowało się 2134 uczniów spośród ok. 2180 biorących udział w rekrutacji. W liceach, technikach i szkołach branżowych wciąż są wolne miejsca. Rekrutacja do tyskich placówek została sprawnie przeprowadzona - oceniają władze miasta.
- 46 uczniów, którzy nie zakwalifikowali do żadnej z wybranych przez siebie szkoły, może śledzić strony internetowe szkół i Miejskiego Centrum Oświaty. Zdarza się, że ktoś nie doniesie dokumentów lub zdecyduje się jednak na inną placówkę i miejsce w wymarzonej szkole się zwalnia. Można też wybrać szkołę, w której są jeszcze wolne miejsca - np. w szkołach ponadgimnazjalnych jest 115 miejsc (w tym 9 w LO, 51 w Technikach, 55 w szkołach branżowych), a w szkołach ponadpodstawowych 108 (w tym 22 w LO, 42 w Technikach, 44 w szkołach branżowych) - powiedziała Krystyna Solarek z Miejskiego Centrum Oświaty w Tychach.
- To był trudny rok dla oświaty. Byliśmy świadomi, że proces rekrutacyjny będzie skomplikowany ze względu na podwójny rocznik, dlatego zaczęliśmy się przygotowywać już kilka miesięcy temu - powiedział wiceprezydent Tychów Maciej Gramatyka.
Komentarze