Warszawa: atak na Ukraińców budujących metro. "Podpalono nasz dom, czujemy się zagrożeni"
W nocy z piątku na sobotę do mieszkania Ukraińców budujących metro w Warszawie wrzucono butelkę z cieczą. Na klatce schodowej pojawiły się napisy z wyzwiskami. - Ustalamy, kto jest z to odpowiedzialny. Miejsce jest przez policję monitorowane - powiedziała Polsat News podkom. Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji.
- Realizujemy czynności w związku ze znieważaniem poprzez naniesienie słów na jednej ze ścian budynku na warszawskiej Woli. Ustaliliśmy, że z piątku na sobotę przez otwarte okno jednego z mieszkań została wrzucona butelka, prawdopodobnie z cieczą, która od razu została wyrzucona do kontenera na śmieci przez lokatora tego mieszkania - mówiła podkom. Sulowska.
Po zdarzeniu Ukraińcy wystosowali list, w którym przyznają, że przyjechali do Warszawy "za chlebem, ale nie chcą go za darmo".
"Polacy budują za granicą, a my wraz Turkami budujemy dla was stację metra przy ul. Górczewskiej. Pracujemy bardzo ciężko, 25 metrów pod ziemią, aby zasłużyć na zarabiane pieniądze. Wzbogacamy Polskę nie tylko swoją pracą, ale także płacąc podatki, z których polskie państwo finansuje m.in. szpitale, szkoły i emerytury" - piszą autorzy listu.
"Nasze żony i siostry pracują często jako sprzątaczki i opiekunki dzieci - dzięki temu wielu z Was ma możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy i podwyższenia swojego standardu życia. Dlatego nie rozumiemy powodu, dlaczego jesteśmy obrzucani wyzwiskami, nasze drzwi i ściana wokół nich zostały pomalowane sprayem, a nasze drzwi obficie oplute. Podpalono nasz dom, czujemy się zagrożeni" - czytamy.
Czytaj więcej
Komentarze