Poseł poinformował, że w poniedziałek zostanie złożone w prokuraturze "zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza i przez podkomisję smoleńską w związku z art. 231 Kodeksu karnego, czyli z przekroczeniem uprawnień i niedopełnieniem obowiązków przez byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza".
"Cztery lata zmarnowanych szans"
Tomczyk wyjaśnił, że chodzi o sytuację, kiedy w piątek poseł Suski podczas przesłuchania poprosił Macierewicza o dokument uprawniający go do prowadzenia czynności w ramach prac podkomisji, a Macierewicz - jak napisano w zawiadomieniu do prokuratury - miał wyjąć z szafy niewypełnione blankiety legitymacji, uzupełnić jeden z nich i przekazać Suskiemu.
Innym powodem zawiadomienia prokuratury, jest to, że - według posła PO-KO - Macierewicz nie potrafił podać decyzji na podstawie której działa podkomisja. Tomczyk stwierdził, że "to jest kpina z państwa, to jest kpina z podkomisji, to jest kpina z ofiar katastrofy smoleńskiej".
- Po czterech latach zmarnowanych szans, po czterech latach wydatkowania milionów złotych na działalność tej podkomisji przez podatników, wreszcie po dziesiątkach ekshumacji, również naszych przyjaciół i kolegów, z którymi tutaj pracowaliśmy w Sejmie, ta komisja nie doszła do żadnych wniosków, nie podważyła żadnych ustaleń komisji Jerzego Millera - stwierdził poseł PO-KO oceniając, że podkomisja smoleńska powinna być jak najszybciej zlikwidowana.
Obecny na konferencji poseł PO-KO Marcin Kierwiński dodał, że równolegle do wniosku do prokuratury, PO-KO zwróci się też do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o pilne skontrolowanie prac podkomisji, "gospodarności wydatkowania pieniędzy na tę komisję i przez tę komisję".
- Od ponad trzech lat raczeni jesteśmy jakimś strasznym seansem nienawiści, który służy promocji tylko jednego polityka. Ta podkomisja dowieść miała tez Macierewicza wygłaszanych tutaj, w Sejmie w trakcie prac jego zespołu. Po trzech latach okazuje się, że wszystkie te tezy to było jedno, wielkie kłamstwo, że przez trzy lata jedyne, co Polacy otrzymali z tej podkomisji, to gigantyczny rachunek - mówił Kierwiński.
"Nie ma badań, nie ma raportu, nie ma ekspertów"
Według niego, "w tej podkomisji nie ma badań, nie ma wyników prac, nie ma raportu, ale nie ma już nawet ekspertów". - Nawet ci ludzie, którzy zaczynali pracę z panem Macierewiczem w tej podkomisji, już z dawno tej podkomisji uciekli - stwierdził Kierwiński. Zaznaczył, że na internetowej stronie podkomisji brak jest informacji o jej składzie, a ostatnie informacje pochodzą sprzed roku.
Po raz pierwszy katastrofę smoleńską - niezależnie od śledztwa polskiej prokuratury i od wyjaśniania przez stronę rosyjską - badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera. W lipcu 2011 r. przedstawiła ona raport, w którym jako przyczyny katastrofy wskazała zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią oraz spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z drzewem, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Polska komisja wskazała też na nieprawidłową pracę rosyjskich kontrolerów. Podkreślała, że rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Ponadto w poprzedniej kadencji parlamentarnej, od lipca 2010 r., funkcjonował w Sejmie zespół parlamentarny, którym kierował Macierewicz, zajmujący się badaniem katastrofy smoleńskiej. Według kolejnych materiałów przedstawianych przez zespół: przyczyną wypadku samolotu były dwa silne wstrząsy na pokładzie, a nie zderzenie z brzozą; o katastrofie miała przesądzić eksplozja niszcząca samolot w momencie jego odejścia na drugi krąg; podczas lotu do Smoleńska doszło do wybuchu w salonce.
W obecnej kadencji parlamentarnej, w lutym 2016 r. przy MON została powołana podkomisja do ponownego zbadania katastrofy. Macierewicz, który w styczniu 2016 r. został odwołany ze stanowiska szefa MON, został przez swego następcę w resorcie, Mariusza Błaszczaka powołany na stanowisko przewodniczącego podkomisji.
Politycy PO podczas poniedziałkowej konferencji prasowej odnieśli się również do informacji, że Macierewicz został "jedynką" na liście PiS w wyborach do Sejmu z okręgu piotrkowskiego. W ocenie Kierwińskiego jest to dowód, że PiS "autoryzuje wyciąganie publicznych pieniędzy". Z kolei zdaniem Tomczyka "jedynka" dla szefa podkomisji smoleńskiej to "policzek dla wszystkich rodzin ofiar katastrofy pod Smoleńskiem".
Komentarze