- Widać, jak się ludzie zachowują. Każdy się denerwuje, czy młodszy czy starszy, a jeszcze babcie takie jak przyjdą - mówił pan Kazimierz, mieszkaniec Grębowa.
Stanie po pieniądze w kolejce, która ustawiła się przed bankiem już w poniedziałek rano, przestało mieć sens. Bo Komisja Nadzoru Finansowego nie tylko zawiesiła działalność banku, ale też wystąpiła o ogłoszenie jego upadłości. Powód - sytuacja finansowa, w jakiej bank się znalazł.
Nie sprawdzano wiarygodności kredytobiorców
"(...) Nie reguluje on wobec deponentów swoich zobowiązań w zakresie wypłaty środków" ( ...) - ogłosiła KNF w komunikacie.
Okazało się również, że prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie ewentualnych nadużyć, do których mogło dojść w banku. Chodzi o udzielenie z jego kasy pożyczek na kwotę ponad 17 milionów złotych.
- Były przyznawane po pierwsze wbrew procedurom wewnętrznym w banku, po drugie były przyznawane osobom bez sprawdzenia ich wiarygodności - wyjaśnił Andrzej Dubiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Ciekawe w całej sprawie jest też to, że prokuratura wszczęła postępowanie w ubiegły piątek, a już dzień później plotka o nieprawidłowościach w banku zaczęła krążyć wśród mieszkańców.
Wójt gminy: jestem odporny na plotki
Nawet wójt gminy - który trzymał w nim pieniądze - twierdzi, że o kłopotach banku słyszał już kilkanaście dni wcześniej.
- Ale ja z racji pełnionej funkcji jestem odporny na plotki - powiedział Kazimierz Skóra, wójt Gminy Grębów. Plotki zaś okazały się być prawdziwe.
Tym, którzy przed zawieszeniem działalności banku nie zdołali wypłacić z niego swoich pieniędzy, w ciągu tygodnia ma je wypłacić Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
- Ich pieniądze są objęte gwarancjami BFG do 100 tys. euro (równowartość ok. 430 tys. zł) - zapewniał członek zarządu BFG Tomasz Obal.
Komentarze