Kierująca autobusem zatrzymała pijanego kierowcę. "Jechał na samej feldze"
Paulina Cieślak, która kierowała autobusem miejskim w Łodzi zauważyła pijanego kierowcę. Kobieta bez chwili namysłu zatrzymała autobus z pasażerami i uniemożliwiła nietrzeźwemu 26-latkowi dalszą jazdę, zabierając mu kluczyki.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek na łódzkim Teofilowie. Kobieta siedząca za kierownicą autobusu MPK linii 83 zauważyła poruszający się "wężykiem" samochód osobowy.
Początkowo sądziła, że dziwny styl jazdy wynika z faktu, że kierowca złapał gumę i go zarzuciło. Po chwili samochód zatrzymał się na poboczu. Zablokował część pasa, więc na drodze szybko utworzył się korek.
"Powiedział, że auto mu się popsuło"
W pewnym momencie kierujący osobówką wysiadł z auta, ale po chwili do niego wrócił. Wtedy pani Paulina zauważyła, że kierowca jest pijany.
- Na siłę próbował wsiąść do tego auta i się zachwiał - relacjonuje kobieta w rozmowie z Polsat News.
- Przejechałam jeszcze kilka metrów, zaciągnęłam ręczny, włączyłam światła awaryjne i pobiegłam do niego. Spytałam czy wszystko jest dobrze. Odpowiedział, że tak, tylko auto mu się popsuło - powiedziała pani Paulina.
Okazało się, że mężczyzna jechał na samej feldze. Tłumaczył, że jedzie z uszkodzonym autem do mechanika.
Podczas rozmowy kobieta wyczuła od kierowcy woń alkoholu.
- Nie mogłam sobie poradzić z wyjęciem kluczyków, wiec poprosiłam go o wyłączenie auta. Wytłumaczyłam mu, że samochód jest w takim stanie, że nie da się nim dalej jechać, że będzie lepiej jeśli je wyłączy - opowiada Polsat News.
Kierowca przystał na jej propozycję. - Poprosiłam go, żeby oddał mi kluczyki i on to zrobił. Powiedziałam, że wezwałam pomoc -powiedziała.
"Zdziwiło mnie, że nikt inny się nie zatrzymał"
Mężczyzna uwierzył kobiecie i czekał w samochodzie, licząc że przyjedzie laweta. Przyjechała jednak policja, którą wcześniej wezwała pani Paulina. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że kierowca miał 1,6 promila alkoholu w organizmie.
Pani Paulina przyznała, że na początku bała się, że gdy wysiądzie z autobusu, kierowca może ruszyć i ją przejechać, jednak mimo wszystko postanowiła działać. - To był impuls, nie było czasu na zastanawianie się - przekonuje.
Jak mówi, z całą sytuacją musiała sobie poradzić sama, bo żaden inny kierowca jej nie pomógł.
- Zdziwiło mnie to, że nikt inny się nie zatrzymał. Kierowcy jadący za mną widzieli mnie, widzieli, że coś się dzieje. Nikt jednak nie podszedł i nie spytał czy mi pomóc - opisuje.
Pasażerowie autobusu początkowo nie wiedzieli, co się stało. Jeden z nich zrobił nawet kobiecie awanturę, że się zatrzymała.
- Zrobił awanturę, był wulgarny. Natomiast większość pasażerów myślała chyba, że mieliśmy kolizję - powiedziała. Jednak gdy pasażerowie dowiedzieli się, że chodzi o pijanego kierowcę, większość z nich zareagowała pozytywnie.
Czytaj więcej
Komentarze