Gowin: jeśli europosłowie PiS świadomie nie wstali do hymnu, była to błędna decyzja
- Jeśli to była świadoma decyzja, to moim zdaniem była ona błędna - powiedział w programie "#Newsroom" wicepremier Jarosław Gowin, pytany o część europosłów PiS, którzy nie wstali na początku odgrywania "Ody do radości" na pierwszym posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego.
W piątek zakończyła się trzydniowa konwencja PiS i Zjednoczonej Prawicy "Myśląc: Polska". Jak zapowiadali politycy PiS, jej efektem miało być przygotowanie założeń programowych przed wyborami parlamentarnymi.
Pytany w programie "#Newsroom", kto będzie premierem po najbliższych wyborach parlamentarnych, Gowin podkreślił, że nie chce dzielić skóry na niedźwiedziu. - Jeżeli się okaże, że mamy samodzielną większość, to będzie oznaczać, że Polacy zadowoleni są z tego, w jaki sposób rządzimy i wtedy chyba trudno byłoby wskazać argumenty przemawiające za zmianą premiera - powiedział. Podkreślił jednak, że jest to temat, który na razie zbytnio wybiega w przyszłość.
"Można rządzić Polską bez poparcia wielkich miast"
Dopytywany, w jakiej sytuacji wyobraża sobie konieczność zmiany na stanowisku szefa rządu, Gowin odparł: "Spekulacje na temat tego, kto będzie, a kto nie będzie premierem na pewno przybrałyby na sile, gdybyśmy potrzebowali koalicjanta". - Na razie próbujemy na tyle dobrze pracować, na tyle ciężko pracować (...), żeby nie musieć tego koalicjanta szukać - dodał.
Gowin pytany był również o konieczność przekonania do siebie elektoratu wielkomiejskiego. - My udowodniliśmy od paru wyborów, że można wygrywać i rządzić Polską bez poparcia wielkich miast, bo nie jest tajemnicą, że w tych wielkich miastach obóz Zjednoczonej Prawicy przegrywa" - wskazał polityk. - Ale dla mnie pozyskanie elektoratu wielkomiejskiego jest dlatego tak ważne, że bez tego elektoratu, bez skumulowanego tam kapitału intelektualnego, społecznego, kapitału kompetencji trudno jest mądrze i dalekosiężnie rządzić Polską - ocenił wicepremier.
Przypomniał też, że w niedzielę w Katowicach odbył się prowadzony przez szefową MPiT Jadwigę Emilewicz panel poświęcony miastom. - Tam była mowa i o deglomeracji, i o nowej polityce ekologicznej. Te poglądy czy rozwiązania, które tradycyjnie przypisywane są - niesłusznie - albo środowiskom liberalnym albo środowiskom lewicowym w pełni odpowiadają programowi Zjednoczonej Prawicy - podkreślił Gowin.
"Ze względów kulturowych należało wstać"
We wtorek w Strasburgu odbyła się inauguracja nowego Parlamentu Europejskiego po majowych wyborach. Na nagraniach i zdjęciach z pierwszego posiedzenia widać dwoje polskich eurodeputowanych PiS - b. szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego oraz b. szefową MEN Annę Zalewską - którzy na początku odgrywania "Ody do radości" nie podnieśli się z miejsc.
O tę sytuację pytany był w programie "Newsroom" wicepremier Gowin.
- Jeśli to była świadoma decyzja, to moim zdaniem była to decyzja błędna, z całym szacunkiem dla prawa poszczególnych europosłów do wyrażania swojego takiego bądź innego stosunku do tego, co na wyrost jest nazywane hymnem Unii Europejskiej - powiedział. Jak podkreślił, jego zdaniem "ze względów kulturowych należało wstać".
W środę w rozmowie z TVN24 Zalewska stwierdziła, że było to "po prostu nieporozumienie, a nie demonstracja". - Najzwyczajniej w świecie (było to) literalne traktowanie deklaracji numer 52, która jest elementem Traktatu z Lizbony, którą to deklarację podpisało 16 państw, Polski tam nie ma, która to deklaracja traktuje "Odę do radości" jako pieśń wspólnotową - mówiła Zalewska. W związku z tym mogę tylko wyrazić ubolewanie, że różnorako zostało to odczytane. Każdy, kto poczuł się w jakikolwiek sposób dotknięty, niech poczuje się przeze mnie przeproszony - podkreśliła polityk.
Czytaj więcej
Komentarze