"Financial Times": Grupa Wyszehradzka wśród przegranych szczytu
Brytyjski dziennik "Financial Times" ocenił w środę, że Grupa Wyszehradzka jest wśród przegranych szczytu Rady Europejskiej ws. obsady czołowych stanowisk w UE. Inne media zaznaczyły, że nowi liderzy mają federalistyczne poglądy na przyszłość Wspólnoty.
"FT" zwraca szczególną uwagę na to, że nominacja niemieckiej minister obrony Ursuli von der Leyen wzbudziła kontrowersje nawet w samych Niemczech, a kanclerz Angela Merkel była zmuszona przez koalicyjnych partnerów z SPD do wstrzymania się od głosu w sprawie kandydatury rodaczki.
Były lider SPD i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz mówił wprost, że 60-letnia minister obrony jest "najgorszym członkiem rządu", kpiąc, iż "wygląda na to, że to wystarcza, aby zostać szefową Komisji".
Jak dodaje "FT", nawet w jej własnej partii znaleźli się krytycy, którzy komentowali, że jej odejście z krajowej polityki będzie "dobre dla (niemieckiej) armii, (...) bo lata jej rządów były naprawdę trudne dla wojska".
"W nowym rozdaniu nie ma reprezentacji wschodu"
,
Jednocześnie zaznaczono, że von der Leyen ma szczególne więzi z Brukselą, gdzie się urodziła i kształciła, mieszkając tam ze swoim ojcem, byłym urzędnikiem UE i późniejszym premierem Dolnej Saksonii Ernstem Albrechtem.
Dziennik zwrócił także uwagę na zaskoczenie towarzyszące nominacji Francuzki Christine Lagarde na stanowisko szefowej Europejskiego Banku Centralnego. Jak podkreślono, choć dzięki rządom w Międzynarodowym Funduszu Walutowym stała się "gwiazdą międzynarodowego świata finansów", to "nie ma bezpośredniego doświadczenia w polityce monetarnej, co może być utrudnieniem w obliczu trwających prób znalezienia nowych sposobów na walkę z niską inflacją i sposobami na pobudzenie gospodarki strefy euro".
"FT" pokusił się również o wskazanie zwycięzców i przegranych nowego rozdania w Unii. W ocenie gazety rozstrzygnięcia są korzystne dla francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona i tzw. "starej Europy", natomiast żadne z państw, które dołączyły do Wspólnoty po 1990 roku nie będą reprezentowane na czołowych stanowiskach.
Wśród przegranych wymieniono Holendrów i kraje skandynawskie, a także Grupę Wyszehradzką, zaznaczając, że "choć udało im się zablokować (Fransa) Timmermansa, to na dłuższą metę nie mają się czym pochwalić, jeśli chodzi o swoje dyplomatyczne wysiłki".
"(W nowym rozdaniu) nie ma reprezentacji wschodu, a preferowany kandydat tego bloku - Michel Barnier - nie otrzymał stanowiska" - pisze "FT", dodając, że von der Leyen i Michel prawdopodobnie będą gotowi do dalszych starć z regionem ws. przestrzegania zasad praworządności.
"Głębokie podziały wśród europejskich liderów"
Z kolei centrowy "The Times" ocenia, że seria unijnych szczytów dotyczących obsady czołowych stanowiskach "pokazała głębokie podziały" wśród europejskich liderów, a także odrzucenie przez Radę Europejską koncepcji tzw. spitzenkandidatów, tj. wysuwanych przez europejskie partie kandydatur na szefa Komisji Europejskiej.
Jak zaznaczono, von der Leyen jest "jednym z najbliższych sojuszników Angeli Merkel" i "obejmie rolę jako zdeterminowana wyznawczyni idei +Stanów Zjednoczonych Europy+ w opozycji wobec brexitu i Donalda Trumpa".
"(Von der Leyen) obejmie najważniejsze stanowisko polityczne w Unii Europejskiej w trudnym momencie, kiedy europejski projekt mierzy się z brexitem i populizmem, a także wrogim amerykańskim prezydentem. Ta trudna sytuacja polityczna jedynie wzmocniła jej federalistyczne poglądy, w tym - jak ostatnio powiedziała - ideę +europejskiej armii+" - napisano.
Jednocześnie dodano, że nowy szef Rady Europejskiej 43-letni Charles Michel także jest jednym ze zwolenników postępującej federalizacji Unii Europejskiej, a w przeszłości był skonfliktowany z ówczesnym premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem, kiedy rząd w Londynie domagał się możliwości wyjścia z zobowiązania do "coraz ściślejszej unii".
Konserwatywny "Telegraph" również podkreślił, że nowi liderzy w większości mają federalistyczne poglądy na temat przyszłości Unii Europejskiej, a rezygnacja z kontrowersyjnego mechanizmu spitzenkandidatów sprawia wrażenie, że "unijni liderzy chcieli zachować swoje wyłączne prawo do uświęcenia szefa Komisji, porzucając ten demokratyczny eksperyment".
Komentarze