"Wywozili chłopców do Niemiec i zmuszali ich do uprawiania prostytucji". Trafią do więzienia
Sąd Apelacyjny utrzymał karę sześciu lat więzienia dla Mariusza M. za handel ludźmi i nakłanianie do uprawiania homoseksualnej prostytucji. Dwaj współpracownicy M., którzy w I instancji usłyszeli wyroki w zawieszeniu, trafią do więzienia na trzy lata.
Do przestępstw objętych aktem oskarżenia dochodziło w latach 2003-2007 m.in. we Wrocławiu, Poznaniu, Zielonej Górze, a także w miastach Niemiec i Holandii. Mariusz M. działał w grupie przestępczej razem z Piotrem C. i Arturem P.
- Ofiary to małoletni, którzy byli łatwowierni lub wprowadzano ich w błąd, albo znajdowali się w krytycznym położeniu, co wykorzystywali oskarżeni. Wywozili chłopców do Niemiec i zmuszali ich do uprawiania homoseksualnej prostytucji. Oskarżeni czerpali z tego korzyści - mówił w lipcu 2018 roku sędzia Marek Poteralski w uzasadnieniu wyroku sądu I instancji. Proces był niejawny.
Mariusz M. usłyszał wówczas wyrok sześciu lat bezwzględnego więzienia i przepadek 17 tys. zł. Jego wspólnicy Piotr C. i Artur P. zostali skazani na dwa lata więzienia, ale wykonanie kary zawieszono na trzy lata próby.
Sąd wskazał, że Mariusz M. został już w innym procesie prawomocnie skazany za podobne czyny na osiem lat bezwzględnego więzienia. Natomiast zawieszenie kary dla Artura P. sąd argumentował złym stanem jego zdrowia, a dla Piotra C. tym, że był on wcześniej ofiarą szajki i po zatrzymaniu przez śledczych przestał uczestniczyć w tym procederze.
"Prawdopodobnie wciąż prowadzi przestępczą działalność"
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uwzględnił wnioski prokuratury, która domagała się również bezwzględnego więzienia dla skazanych P. i C.
- Sąd I instancji nie tylko zawiesił wykonanie kary wobec tych oskarżonych, ale skazując ich na dwa lata więzienia w zawieszeniu zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Sąd Apelacyjny zniósł to złagodzenie i wymierzył oskarżonym Arturowi P. oraz Piotrowi C. kary łączne bezwzględnego więzienia po trzy lata. Wobec Mariusza M. utrzymano karę sześciu lat więzienia - powiedział we wtorek rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu sędzia Witold Franckiewicz.
Sąd I instancji wydając wyrok w lipcu 2018 r. podkreślił, że główny organizator grupy i domu publicznego dla mężczyzn w Essen obywatel Niemiec Hans M. pozostaje na wolności i prawdopodobnie wciąż prowadzi przestępczą działalność.
- Niestety, Hans M., główny organizator procederu, wciąż jest na wolności i niewykluczone, że wciąż również we Wrocławiu odbywa się ten sam proceder handlu ludźmi, sprowadzania i nakłaniania do prostytucji. Zmieniają się tylko osoby. Ci, którzy wcześniej byli ofiarami, stają się oprawcami dla innych - mówił wówczas sędzia Poteralski.
Trudności z dotarciem do świadków
Prokurator Tadeusz Potoka przed rokiem informował dziennikarzy, że Polska zwracała się w ramach pomocy prawnej o doprowadzenie Hansa M. do wrocławskiej prokuratury. - Wydano za nim europejski nakaz aresztowania, ale strona niemiecka odmówiła współpracy. Sprawę Hansa M. wyłączyliśmy do osobnego postępowania - powiedział wówczas prokurator.
Do osobnego postępowania wyłączono też sprawę Tadeusza Ł., który ze względu na zły stan zdrowia nie może uczestniczyć w śledztwie. On też jest jednym z organizatorów grupy. Śledztwa przeciwko tej grupie były prowadzone od 2007 r., ale też zawieszane, m.in. z powodu trudności z dotarciem do świadków, którzy zmieniają miejsca pobytu, nie stawiają się też w sądzie.
Jedna sprawa zakończyła się już prawomocnym wyrokiem. Wydany obecnie wyrok w drugim procesie jest już prawomocny, a trwa jeszcze jedno śledztwo dotyczące tej grupy.
Czytaj więcej
Komentarze