"To był szok, zapylenie, nic nie było widać. Czekaliśmy na pomoc" - górnicy o podziemnym wstrząsie
Trzej górnicy, pracujący w poniedziałek przy drążeniu podziemnego chodnika w katowickiej kopalni Murcki-Staszic, zginęli w wyniku wstrząsu w tym zakładzie. Sześciu innych udało się uratować. Znajdują się w szpitalach: trzech w Górnośląskim Centrum Medycznym, po jednym w Sosnowcu, Katowicach Bogucicach i Katowicach Murckach. Ich stan jest stabilny. Doznali głównie urazów ortopedycznych i stłuczeń.
We wtorek Minister energii Krzysztof Tchórzewski, wicewojewoda Jan Chrząszcz, prezes PGG Tomasz Rogala oraz wiceprezes PGG Piotr Bojarski odwiedzili trzech rannych górników w Górnośląskim Centrum Medycznym.
Górnicy "po przeżyciu", ale chcą pracować
Jak relacjonował na briefingu minister, trzej górnicy są "po poważnym przeżyciu".
- To sytuacja młodych ludzi, którzy znaleźli się nagle przed tym wyzwaniem, że spojrzeli w oczy śmierci. Natomiast są gotowi do powrotu do pracy. Choć wiadomo, że leczenie i rehabilitacja potrwają, szykują się do powrotu do pracy - powiedział.
- Podziwiam ich charakter, podejście do tego typu doświadczeń życiowych. Gratuluję rodzinom takich mężów i ojców - to naprawdę dzielni ludzie - dodał minister.
Ranni górnicy powiedzieli dziennikarzom o tym, co się stało.
- To był szok, zapylenie wielkie, nic nie było widać. Czekaliśmy na pomoc. Trochę czasu minęło zanim do nas dotarli. To był bardzo silny wstrząs - powiedział Mariusz Reguła.
Z kolei drugi ranny górnik Michał powiedział, że "był taki moment, że pomyślał, że zabraknie mu tlenu".
Poszkodowani "są pod opieką"
Zastępca dyrektora Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach ds. lecznictwa prof. Krystian Wita poinformował, że w poniedziałek po południu do oddziału ratunkowego tego szpitala przewieziono trzech poszkodowanych górników.
- Ich stan jest stabilny, nie zagraża im obecnie nic złego. Są pod opieką na oddziale chirurgii oraz na oddziale ortopedii - powiedział Wita.
Minister Tchórzewski przekazał we wtorek wyrazy serdecznego współczucia, zarówno własne, jak i w imieniu premiera Mateusza Morawieckiego, rodzinom zmarłych górników, a także wszystkim poszkodowanym.
- Jeśli chodzi o zmarłych, jest deklaracja odpowiednich rent z tego tytułu, których premier ma prawo przyznawania - zaznaczył minister energii.
- Chcę także podkreślić, że władze zarówno spółki, jaki i kopalni, także władze reprezentowane przez pana wojewodę, dołożą wszystkich starań, aby podjąć odpowiednie działania, żeby zarówno rodziny tych, którzy zginęli, jak i ci, którzy są poszkodowani - spotkali się z należytą opieką - zadeklarował Tchórzewski.
Prokuratorskie śledztwo
- Prokuratorzy od wczoraj wykonują intensywne czynności w tej sprawie. Na miejscu zdarzenia pracowała grupa trzech prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Katowicach - poinformowała we wtorek rzeczniczka katowickiej prokuratury prok. Marta Zawada-Dybek.
Prokuratorzy przeprowadzili oględziny ciał trzech zmarłych górników; czynności te odbyły się z udziałem biegłego. Ponadto zabezpieczona została dokumentacja i dane, m.in. te związane z aktywnością sejsmiczną rejonu, gdzie doszło do wstrząsu. Zabezpieczono także ubrania robocze pokrzywdzonych.
- W śledztwie przeprowadzona zostanie sekcja zwłok zmarłych górników. Wykonane zostaną także wszystkie niezbędne czynności, zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia - poinformowała prok. Marta Zawada-Dybek.
Wizja lokalna w wyrobisku
Według wstępnych informacji pozyskanych przez nadzór górniczy, wstrząs zniszczył fragment wyrobiska oraz znajdującą się tam infrastrukturę. Aby dokonać oględzin, trzeba zapewnić tam podstawowe warunki bezpieczeństwa, przede wszystkim sprawną wentylację.
WUG nadzoruje postępowanie prowadzone przez Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach.
Eksperci mają wyjaśnić szczegółowe przyczyny tąpnięcia, spowodowanego silnym wstrząsem górotworu o magnitudzie zbliżonej do 2,7 stopnia w skali Richtera.
Specjaliści sprawdzą też, czy prace kopalni prowadzone były zgodnie z dokumentacją i zasadami sztuki górniczej.
Wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG) Piotr Bojarski ocenił, że poniedziałkowy wstrząs "to było małe, lokalne trzęsienie ziemi. Następuje wówczas pęknięcie twardych warstw skalnych, chodzi o twarde warstwy piaskowców, które są wyżej" - tłumaczył.
Ostatnie roboty dwa lata temu
Podkreślił, że zespół ekspertów w poniedziałek jednoznacznie stwierdził, iż przyczyną wstrząsu nie były żadne roboty prowadzone w ostatnich dniach, tygodniach czy miesiącach.
- Ostatnie roboty górnicze związane z urabianiem węgla, z drążeniem wyrobisk były w tym rejonie prowadzone dwa lata temu - mówił wiceprezes, wskazując, iż jest tam "szereg zaszłości" związanych z warunkami geologicznymi i eksploatacją górniczą.
Wpływ mają nie tylko eksploatacja w danej kopalni, ale gdy dochodzi do jednego wstrząsu na terenie Śląska, po paru godzinach odzywa nam się gdzieś indziej: słabszy, mocniejszy, różnie to bywa.
- To jest skutek wieloletnich zaszłości eksploatacyjnych: nastąpiło pęknięcie grubych skał, poszła fala sejsmiczna, która się roznosi i w którymś słabszym punkcie - akurat tym słabym punktem okazało się wyrobisko, w którym w odległości ok. 200-250 m od epicentrum wstrząsu znajdowali się ludzie - nastąpiło wypiętrzenie spągu (spodu wyrobiska - red.) i częściowe wypiętrzenie wyrobiska - tłumaczył wiceprezes Bojarski.
Największa tegoroczna tragedia
Poniedziałkowy wstrząs został zaliczony do kategorii wysokoenergetycznych. Oszacowano jego siłę na 2,66 w skali Richtera. Był również odczuwalny na powierzchni.
Wstrząs wystąpił o godzinie 14:12 w rejonie drążonego wyrobiska chodnikowego - pracowało tam dziewięciu górników. Trzej sami wyjechali na powierzchnię, pozostali byli transportowani przez kolegów.
Wypadek w kopalni Murcki-Staszic to największa w tym roku górnicza tragedia. Wraz z ofiarami poniedziałkowego wstrząsu, w tym roku w polskim górnictwie zginęło 16 osób, w tym 12 w kopalniach węgla kamiennego.
Czytaj więcej