Po reportażu "Państwa w Państwie" prokuratura zajmuje się sprawą trujących odpadów w Zgierzu
Pół miliona ton niebezpiecznych odpadów tuż obok budynków mieszkalnych - taka tykająca bomba zakopana jest w okolicach Zgierza. Dziennikarze "Państwa w Państwie" jako pierwsi pobrali próbki ziemi. Okazało się, że do gleby i powietrza przedostaje się ponad dwieście zabójczych substancji. Po emisji reportażu sprawą zajęła się prokuratura. Jeszcze we wtorek mają odbyć się pierwsze przesłuchania.
W Zgierzu w województwie łódzkim, na terenach należących niegdyś do zakładów przemysłowych, znajdują się dziś nielegalne składowiska toksycznych odpadów.
Rozległe pola trucizny
Zdaniem ekologów, na kilkunastu hektarach pod ziemią, zakopanych jest około 200 tys. beczek, które mogą zawierać pół miliona ton niebezpiecznych dla środowiska substancji.
Teren powinien zostać już dawno zrekultywowany. Jednak nigdy się tak nie stało.
Po badaniach przeprowadzonych przez specjalistów na zlecenie dziennikarzy "Państwa w państwie" okazało się, że na składowisku występuje ponad 200 niebezpiecznych dla życia i zdrowia substancji takich jak: rtęć i azbest, są nawet składniki gazów bojowych.
Praca śledczych
Po emisji reportażu Ewy Żarskiej sprawą odpadów zajęli się śledczy - poinformował reporter Polsat News Adam Malik.
- Na kanwie publikacji prasowych podjęliśmy decyzję o konieczności przyjrzenia się tej sprawie, stąd decyzja o przesłuchaniu przedstawiciela Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i wszczęciu śledztwa. Toczyć się ono będzie w sprawie o przestępstwo polegające na składowaniu odpadów w sposób zagrażający życiu i zdrowiu człowieka i naturalnemu środowisku. Będziemy ustalać, czy doszło do skażenia i jeżeli tak, to jaka była jego skala, czy można mówić o spowodowaniu zagrożenia powszechnego - tłumaczył rzecznik Prokuratura Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie złożył do prokuratury także marszałek woj. łódzkiego Grzegorz Schreiber.