Jelenie utknęły w pułapce bez wyjścia. Na pomoc ruszyło kilkanaście osób
Wielkie bagno, na jego środku uwięzione, przerażone jelenie. Kilkunastu śmiałków ruszyło im na pomoc. Niesamowita akcja ratunkowa w Świnoujściu. Załatwili liny oraz dwa dziecięce pontony plażowe i ruszyli.
Dwa młode jelenie utknęły w błocie na polach refulacyjnych w Świnoujściu. To tam trafia urobek z pogłębiania toru wodnego. Brzeg Zalewu Szczecińskiego zamienia się w tym miejscu w głębokie bagno, które nie raz było pułapką dla dzikich zwierząt.
Są jednak ludzie, którzy nie bacząc na ryzyko, poświęcają się by wydostać zwierzynę z kleistej mazi. Podobnie było kilka dni temu, gdy na ratunek uwięzionym w błocie jeleniom ruszyło kilkanaście osób.
Fotograf, informatyk i myśliwy
Jedną z nich był Krzysztof Chomicz. Mężczyzna, którego pasją jest fotografowanie przyrody, już wcześniej wyciągał z pułapki bieliki.
Na ratunek jeleniom ruszyli również Rafał Suchecki, informatyk, a po pracy kitesurfer, oraz myśliwy Jacek Antczak z kolegami z Koła Łowieckiego "Dzik".
Mężczyźni bez chwili wahania ruszyli jeleniom na pomoc, choć wcześniej udzielenia pomocy zwierzętom odmówiły służby.
- Przyjechała straż pożarna, nie ma sił i środków, nie są w stanie nic zrobić, więc pewnie przyjedzie myśliwy i będzie musiał je odstrzelić - relacjonuje Polsat News Antczak.
Jelenie były wyczerpane. Liczyła się każda minuta.
80 metrów w trzy godziny
Mężczyźni we własnym zakresie załatwili liny oraz dwa dziecięce pontony plażowe i nie bacząc na ryzyko ruszyli na ratunek.
- Ryczały głośno, głową potrząsały i to było największe zagrożenie, żeby żadnego z tych ratujących nie uszkodziły - powiedział Chomicz.
Akcja ratunkowa trwała kilka godzin i była okupiona nadludzkim wysiłkiem. - Lekko się odwodniłem, bo podróż do tych jeleni trwała ponad trzy godziny, czyli 80 metrów robiliśmy trzy godziny - mówił Polsat News Suchecki.
Gdy dotarli do jeleni zaczepili liny o poroża. Dali znak obsługującemu wyciągarkę i przy jej pomocy powoli wyciągnięto przestraszone jelenie, a także ich skrajnie zmęczonych wybawców.
- To co łączyło ratujących z brzegiem, to była lina życia, ponieważ oni sami się przyznali, że nie byli już w stanie wrócić. Gdyby nie lina to mieli bilet w jedną stronę - powiedział Chomicz.
Gdy wszyscy znaleźli się na brzegu, jelenie w szoku próbowały wrócić do pułapki. Na szczęście udało się skierować je do lasu. Przeżyły. To był koniec bagiennego piekła.
- Do czego to doszło, że ja muszę ramię w ramię z myśliwymi, ale cel był szczytny i okazało się, że to są super goście - zwierzał się Chomicz.
To nie była pierwsza i pewnie nie ostatnia akcja odważnych wolontariuszy ze Świnoujścia. Za to na pewno najtrudniejsza i zasługująca na największy szacunek. Ten ludzki. I ten niewypowiedziany - ze strony natury.
Czytaj więcej
Komentarze