Sami sobie biegłymi. Nastolatek porażony 20 tys. woltów - "Państwo w Państwie"

Polska

Młody chłopak zostaje porażony prądem o wysokim napięciu. Cudem uchodzi z życiem. Krystian przechodzi kilkanaście operacji, w tym przeszczepy skóry. Chociaż wypadek miał miejsce przy transformatorze, prokuratura nie jest w stanie ustalić, kto za niego odpowiada. Reportaż "Państwa w Państwie".

17 letni Krystian Pachura wracał z osiemnastki znajomego. Gdy przechodził przez miejscowość Dobroszyce, został porażony prądem. Chłopak po powrocie do domu nic nie pamiętał, był w bardzo poważnym stanie, bo przez jego ciało przeszedł prąd o napięciu 20 tys. woltów.

 

Matka: nie było z nim kontaktu

 

- Praktycznie kontaktu z nim nie było. Jeżeli odzyskiwał przytomność, to na chwilę. Jęczał wtedy, że bardzo go boli i że strasznie zimno mu w ręce - powiedziała reporterom "Państwa w Państwie" matka nastolatka, Anita Pachura.

 

Z opinii biegłego lekarza wynika, że uszkodzenia ciała Krystiana Pachury są typowe dla porażenia prądem o wysokim napięciu. Chłopak do dziś nie odzyskał pełnej sprawności. Przeszedł także kilkanaście operacji, w tym łączenia nerwów, lekarze wykonali także przeszczepy skóry.

 

- Rano, po wypadku, zebrało się konsylium lekarskie i ono stwierdziło, że przy takich obrażeniach nie ma innej możliwości niż porażenie prądem. Kardiolog powiedział nawet, że syn ma szczęście, że do porażenia doszło podczas rozkurczu serca - gdyby było inaczej, już by nie żył - stwierdził Paweł Pachura, ojciec nastolatka.

 

Rower leżał przy transformatorze

 

Następnego dnia rodzice znaleźli rower chłopaka przy transformatorze w Dobroszycach. Oczywiste dla nich było, że to właśnie tam musiało dojść do wypadku. Sprawa została zgłoszona na policje, ta jednak przeprowadziła krótkie oględziny i nie zabezpieczyła miejsca zdarzenia.

- Nie zaplombowali, nie zabezpieczyli niczego. W żaden sposób nie zadziałano tak, żeby do miejsca wypadku nie miały dostępu osoby trzecie. Przede wszystkim pracownicy właściciela transformatora, którzy mogą być za niego odpowiedzialni - powiedział ojciec.
 
Po kilkunastu godzinach na miejscu pojawiła się ekipa firmy energetycznej, która rozpoczęła prace przy transformatorze. Po zakończeniu tych działań firma stwierdziła, że nie wystąpiła żadna awaria.
 
- Ta stacja została skontrolowana tuż po wypadku i ustalono, że nie doszło tam do żadnej awarii i wszystko jest w porządku. Problem w tym, że kontrolę przeprowadzali pracownicy firmy energetycznej którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za to urządzenie, więc w ich interesie było, aby nie wykryć żadnych zaniedbań - stwierdziła mecenas Aniela Łebak.
 
Biegły: w sieci nastąpiło zwarcie
 
Niezależny biegły przebadał urządzenie blisko pół roku po zdarzeniu. Wydał opinię, z której wynikało, że w sieci energetycznej, w momencie który mógłby odpowiadać chwili porażenia Krystiana, nastąpiło zwarcie.
 
Prokuratura jednak umorzyła postępowanie, stwierdzając, że nie da się ustalić dokładnego miejsca i urządzenia, które spowodowało to porażenie.
 
W toku postępowania ustalono jedynie, że Krystian Pachura został porażony prądem. Nie ustalono natomiast w jakich okolicznościach i gdzie do tego doszło.
 
- Prokuratura wydając decyzję w tej sprawie oparła się na dokumentacji dostarczonej przez spółkę energetyczną - wyjaśniła Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
 
Rodzice zapowiadają dalszą walkę
 
Walkę, tym razem na drodze cywilnej, zapowiedzieli rodzice chłopca.
 
Żądają 300 tysięcy złotych odszkodowania oraz dożywotniej renty dla Krystiana.
Magdalena Gębicka/hlk/ "Państwo w Państwie", Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie