Jest przeciwnikiem Trumpa, nie wierzy w brexit. Został okrzyknięty najbarwniejszym europosłem
Magid Magid jest imigrantem z Somalii, byłym burmistrzem brytyjskiego Sheffield, obecnym europosłem, krytykiem Donalda Trumpa oraz jego europejskich sojuszników. Słynie również z tego, że często występuje w czapce z daszkiem. Tak było również podczas rozmowy z korespondentką Polsat News w Brukseli Dorotą Bawołek.
Dorota Bawołek, Polsat News: ledwie co został Pan wybrany, a już uznano pana w Brukseli za jednego z najbardziej interesujących eurodeputowanych, którzy uzyskali mandat, co zatem chce pan zrobić jako eurodeputowany w Brukseli, czy ma pan już konkretne plany?
Magid Magid: jestem przede wszystkim zaszczycony tym tytułem, najciekawszego człowieka w PE, ale właśnie po to tu przyjechałem, bo uważam, że trzeba zrobić coś dla Unii Europejskiej. O tym, że jest taka potrzeba najlepiej świadczy to, co dzieje się z Wielką Brytanią, z brexitem. Ale nie tylko to, ja po prostu nie zgadzam się na to, by o przyszłości naszego kraju decydowali tacy ludzie jak Nigel Farage, ludzie którzy posługują się szerzeniem strachu i podziałów w społeczeństwie. Uważam, że mamy lepsze rzeczy do opowiadania ludziom w Wielkiej Brytanii i chcę by mój głos w tej sprawie był słyszalny, chcę reprezentować Brytyjczyków. Oczywiście przybywając do unijnych instytucji, do Parlamentu Europejskiego, chciałbym nim trochę zatrząść i sprawić by głosy zwykłych ludzi naprawdę były tu słyszalne.
Naprawdę uważa Pan, że można wycofać brexit?
Wierzę w to w 100 procentach, proszę spojrzeć na moją europejską przepustkę - jest ważna od 2019 do 2024 roku i mam nadzieję, że zostanę tu na cały mandat. Jeśli chodzi o brexit, to musimy przestać myśleć, udawać że tylko Westminster wie jak sobie z nim poradzić. To co musimy zrobić, to zapytać ponownie ludzi, czy go chcą, pozwolić im zdecydować. A wtedy, jestem przekonany, zdecydujemy o pozostaniu w Unii.
To właśnie tu będzie pan miał jednak wielu kolegów z partii brexitowej, dawnego UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), których tak bardzo pan nie lubi.
Partia brexitu faktycznie zdobyła w tych wyborach świetny wynik, uważam jednak, że oni wcale nie zamierzają tu pracować, myślę, że w ogóle nie będą się tu pojawiać i nie będą robić nic dla Brytyjczyków. Naprawdę nie wiem, co oni tu będą robić. Ja ze swojej strony za to na pewno będę się im przyglądał i ich rozliczał oraz prowadził własną politykę, zabiegając o interesy moich wyborców.
Zostawmy Brexit, w Parlamencie Europejskim przystąpił pan do grupy Zielonych, w Wielkiej Brytanii reprezentował pan również tą partię. Do Wielkiej Brytanii dotarł pan jako somalijski imigrant, czy w związku z tym właśnie tymi tematami - klimatem, migracją - chciałby się pan zająć w Brukseli?
Tak, w 100 proc., to mój obowiązek, moja odpowiedzialność, więc na pewno będę przewodził w mojej grupie sprawom migracji, uchodźców, azylantów - musimy dokładnie przyjrzeć się ich obecnej sytuacji w Europie, zobaczyć ile i jakiego wsparcia potrzebują. Więc jeśli tylko pojawi się możliwość w ramach pracy w komisjach parlamentarnych czy innych platformach zawsze będę zabiegał o prawa imigrantów.
Dlaczego Europa, zwłaszcza Europa Środkowo-Wschodnia, z której pochodzę, powinna być otwarta i pomocna dla imigrantów, co obecnie nie ma miejsca?
Bo imigranci ubogacają nasze życie we wszystkich jego aspektach, kulturowych czy ekonomicznych. W Wielkiej Brytanii np. służba zdrowia po prostu nie mogłaby bez nich funkcjonować, możemy się od nich naprawdę dużo nauczyć, a oni od nas. Musimy zawsze przypominać ludziom o pozytywnych aspektach imigracji, nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie to imigracja jest odpowiedzialna za sukces gospodarczy. Poza tym wszyscy skądś pochodzimy, wystarczy dobrze zbadać swoje korzenie by zauważyć, że nasi przodkowie też skądś przyszli i trzeba to celebrować.
A czy Europa powinna pozostać bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, czy lepiej szukać przyjaciół gdzie indziej? Pan bardzo nie lubi Donalda Trumpa. Nawet jako burmistrz w Wielkiej Brytanii powiedział pan kiedyś, że Trump nie jest mile widziany w pana okręgu.
Zgadza się w 100 proc. i cały czas jestem tego samego zdania, gdyby to ode mnie zależało, to on nie byłby mile widziany w całej Unii Europejskiej, bo wszystko co Donald Trump sobą reprezentuje, zaprzecza moim wartościom i przekonaniom jako obywatela, czy radnego w Wielkiej Brytanii. Ja wierzę w tolerancję, w różnorodność - a Donald Trump tego nie popiera. Oczywiście nie mam problemu z tym, żeby Ameryka była naszym sojusznikiem jako kraj, Ameryka jest naszym sojusznikiem i musimy się wspierać we wszystkim, co możliwe i ten sojusz pozostanie. Ale jeśli jesteś czyimś przyjacielem, to jesteś z nim szczery. Ameryka to nasz przyjaciel, dlatego musimy im mówić: weźcie się do roboty i zróbcie u siebie porządek. Wówczas będziemy prawdziwymi przyjaciółmi.
Jakie są pana pierwsze wrażenia z europarlamentu, czy jest już coś, co chciałby pan zmienić?
Oczywiście, że bym chciał, bo taki jestem. Za to na pewno nie zmienię tu siebie, nie zdradzę mojego charakteru. Jako burmistrz nigdy się nie zmieniłem i tu również się nie zmienię. Ludzie muszą widzieć siebie w politykach, na pewno będę chciał pokazać moim wyborcom z Yorkshire jak działa Unia Europejska i próbować ich jak najbardziej zaangażować, wyjaśniając im co robią dla nich europosłowie, jakie korzyści przynosi nam członkostwo w Unii, bo mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wielu z nich straciło kontakt z Unią Europejską.
Czytaj więcej