Domagał się eutanazji, został magistrem. Janusz Świtaj spełnił swoje marzenie
Mężczyzna, który po wypadku został przykuty do łóżka, jeszcze kilka lat temu nie widział sensu w swoim życiu i prosił o eutanazję. Dziś, dzięki pomocy innych ludzi, pracuje i realizuje swoje pasje. Skończył nawet studia i obronił pracę magisterską.
Janusz Świtaj został sparaliżowany od szyi w dół po wypadku motocyklowym, któremu uległ przed swoimi 18. urodzinami. Od tego czasu mężczyzna oddycha za pomocą respiratora i wymaga opieki.
W 2007 roku Świtaj, który po wypadku był praktycznie uwięziony w czterech ścianach swojego mieszkania i w ogóle nie wstawał z łóżka, złożył bezprecedensowy wniosek o zaprzestanie utrzymywania go przy życiu.
Praca obroniona na piątkę
Wszystko zmieniło się, kiedy o jego dramatycznym apelu o eutanazję poinformowały media. Pomoc mężczyźnie zaoferowali ludzie dobrej woli, pod swoje skrzydła wzięła go również fundacja Anny Dymnej "Mimo Wszystko".
Dzięki specjalistycznemu wózkowi mężczyzna zaczął wychodzić z domu, rozpoczął pracę w fundacji, założył stronę internetową, na której pomaga innym niepełnosprawnym, a nawet napisał autobiograficzną książkę.
Teraz, po 12 latach od apelu, dzięki któremu usłyszała o nim cała Polska, spełnił swoje największe życiowe marzenie. Właśnie skończył studia na Uniwersytecie Śląskim i obronił pracę magisterską z psychologii. Dotyczyła stresu i presji pod jaką pracuje personel medyczny na oddziałach intensywnej terapii.
Uśmiechnięty, świeżo upieczony magister pochwalił się na Facebooku, że obronił pracę na piątkę.
Świtaj podkreśla, że to nie koniec i zamierza kształcić się dalej. - Nie zamierzam spoczywać na laurach. Psycholog to jest taki zawód zaufania publicznego, który cały czas musi się rozwijać. Więc już teraz mam zaawansowany plan i planuję studia podyplomowe - zdradził w rozmowie z Polsat News.
Wykładowcy i opiekunowie pana Janusza podkreślają jego zaangażowanie i niezwykłą pracowitość.
- Zapamiętam go jako studenta uśmiechniętego. Człowieka, który emanował ciepłem, ale też posiadającego duży dystans do tego, co się dzieje wokół niego. (...) Podziwiam go za wytrwałość i za to jakim sukcesem zakończyły się te studia - powiedziała Polsat News Marta Stasiła-Sieradzka z Uniwersytetu Śląskiego, która była promotorką pracy magisterskiej Janusza Świtały.
Mężczyzna nie zapomniał, jak wiele pomogli mu inni ludzie, kiedy tej pomocy najbardziej potrzebował. Teraz próbuje spłacać ten dług. W czasie studiów rozpoczął staż w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji. Uczy się jak pomagać i wspierać osoby niepełnosprawne. Dyplom psychologa i zdobyte doświadczenie na pewno w tym pomogą.
Czytaj więcej
Komentarze