3-miesięczny areszt dla kierowcy tira. Jest podejrzany o spowodowanie karambolu na drodze A6
Trzy najbliższe miesiące w areszcie spędzi kierowca tira podejrzany o sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym na drodze A6 pod Szczecinem. W niedzielnym karambolu zginęło 6 osób, a samo zdarzenie zagroziło życiu i zdrowiu co najmniej 22 osób.
- Sąd Rejonowy Szczecin Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie zastosował wobec mężczyzny podejrzanego o sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, w której wyniku śmierć poniosło sześć osób środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy - poinformował w komunikacie rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie sędzia Michał Tomala.
Sąd uznał, że zebrany materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzuconego mu czynu - podał Tomala.
- W związku z charakterem popełnionego czynu - zagrożonego surową karą pozbawienia wolności w wymiarze od 2 do 12 lat, jak i potrzebą zabezpieczenia prawidłowego toku prowadzonego śledztwa, niezbędne było zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego - poinformował Tomala.
"Podejrzany może uciec lub ukryć się"
Jak kontynuował, "podejrzany może bowiem w obawie przed grożącą mu surową karą pozbawienia wolności uciec lub ukryć się przed organem prowadzącym postępowanie w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej, ale także w jego toku wpływać na zeznania osób, które będą przesłuchiwane w sprawie".
Prokurator Artur Bukowski zwrócił uwagę w rozmowie z dziennikarzami, że w tej sprawie "zachodzi konieczność przesłuchania pracodawcy podejrzanego, osób które współpracowały z podejrzanym". - Zastosowanie tego środka zapobiegawczego uniknie nakłaniania przez podejrzanego do składania fałszywych zeznań przez te osoby - Bukowski.
Obrońca kierowcy adwokat Patryk Zbroja powiedział z kolei, że w sprawie są okoliczności, które wymagają szczegółowego wyjaśnienia. - Sam zarzut (który usłyszał kierowca - red.) dotyczy sprowadzenia umyślnego w zamiarze ewentualnym katastrofy w ruchu lądowym - powiedział Zbroja.
- Moje wątpliwości jako obrońcy zwraca uwagę przede wszystkim pojęcie umyślnego sprowadzenia. Uważam, że na razie te okoliczności, które są przedstawiane i dowody, które zebrał rzecznik oskarżenia nie wskazują na umyślne, ale na nieumyślne, co ma znaczenie dla ewentualnej kwalifikacji prawnej tego czynu - dodał.
"Dużo naruszeń ze strony podejrzanego"
Jak kontynuował, "prokurator uznaje, że jest tak dużo naruszeń ze strony podejrzanego, że doszło do zamiaru ewentualnego, że (kierowca - red.) musiał mieć świadomość tego, że nie zachowując określonej ostrożności, prędkości i odległości musiał doprowadzić do tek katastrofy i musiał to przewidywać odpowiednio wcześniej". - Ja się z tą argumentacją nie zgadzam - podkreślał Zbroja.
Obrońca kierowcy powiedział także, że mężczyzna "cały czas jest w szoku". - Widać wyraźnie, że bardzo trudno znosi całą tą sytuację. Ma świadomość, że zginęło wiele osób i doszło do wielkiej tragedii. Jego życie także z dnia na dzień się zmieniło i jego całej rodziny również. Wyraża także czynny żal - powiedział.
Dziennikarze pytali także Zbroję, czy samochód ciężarowy z ładunkiem prętów, który był prowadzony przez mężczyznę miał prawo jechać w niedzielę. - Za wcześnie jest jeszcze na ocenę - odpowiedział. Jak dodał, "na pewno są do wyjaśnienia jeszcze okoliczności związane z poruszaniem się tego pojazdu w czasie weekendu, w niedzielę, w Zielone Świątki". - Czy było to dopuszczone czy nie, tego na tym etapie jeszcze prokurator nie wie - powiedział obrońca.
"Niewłaściwa obserwacja przedpola jazdy"
Mężczyzna usłyszał w poniedziałek zarzut sprowadzenia na drodze A6 katastrofy w ruchu lądowym "poprzez niewłaściwą obserwację przedpola jazdy, niezachowanie bezpiecznego odstępu od poprzedzających pojazdów oraz niedostosowanie prędkości do sytuacji na drodze" - to zdarzenie zagroziło życiu i zdrowiu co najmniej 22 osób.
Jak informowała wtedy prokuratura, w następstwie tego doszło do zderzenia samochodu ciężarowego, którym kierował mężczyzna, z poprzedzającymi go samochodami osobowymi i powstania efektu domina. Uczestniczyło w nim siedem samochodów osobowych i samochód ciężarowy. Śmierć na miejscu poniosło sześć osób.
35-letni mężczyzna - podała prokuratura - formalnie nie przyznał się do sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Grozi mu od 2 do 12 lat więzienia.
Do wypadku doszło w niedzielę o godz. 13.20 na drodze A6 w kierunku Świnoujścia na wysokości Szczecina, między węzłem Kijewo a węzłem Dąbie. W wyniku zderzenia samochodów część z nich zapaliła się. Zginęło sześć osób, w tym najprawdopodobniej troje dzieci, jadących w jednym z aut. Ich tożsamość mają potwierdzić badania genetyczne. Według informacji, które podają lokalne media, pięć osób to mieszkańcy Stargardu: oprócz trojga dzieci także ich matka i babcia. Szóstą ofiarą jest kierowca innego samochodu.
Czytaj więcej
Komentarze