"Schetyna zachęcając do koalicji walczy o swoje prywatne być albo nie być". Kownacki w Polsat News
- W wystąpieniu Grzegorza Schetyny nie było nic merytorycznego. To była lista życzeń na przyszłość i straszenie Prawem i Sprawiedliwością - powiedział w Polsat News Bartosz Kownacki (PiS) o przemówieniu lidera PO na wspólnym sobotnim posiedzeniu. - To było przemówienie skierowane tylko i wyłącznie do działaczy - zauważył z kolei Piotr Apel (Kukiz'15).
Lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna apelował w sobotę w Warszawie podczas wspólnego posiedzenia rady krajowej PO i Nowoczesnej o jedność i mobilizację. - Wyniki wyborów do PE nie są takie jak byśmy chcieli, to czas, kiedy trzeba pokazać charakter, dopóki stoimy ramię przy ramieniu, dopóki nie rozejdziemy się każdy w swoją stronę nie da się nas pokonać - powiedział.
- Gwarantuje wam jedność, koalicja jest i będzie, nie ma alternatywy dla zjednoczonej opozycji - przekonywał lider PO .
"Jesteśmy gotowi do rozmów"
Do tych słów odniósł się w programie "Polska wybiera" w Polsat News Władysław Teofil Bartoszewski (PSL), który zaznaczył, "nie ma możliwości powrotu do Koalicji Europejskiej, która umarła po wyborach europejskich". - Możliwy jest start PSL z list Koalicji Obywatelskiej, ale wcześniej musimy wiedzieć jaki ma być program tej koalicji, bo nasi wyborcy nie zaakceptują szerokiej koalicji z partiami o charakterze "tęczowym" - stwierdził.
- Jesteśmy gotowi do rozmów, jeśli program będzie bardziej prawicowy niż był w wyborach do PE - zaznaczył.
- PSL jest w trakcie dyskusji, do końca czerwca prawdopodobnie będziemy mieli odpowiedź jak widzą to członkowie partii. Wtedy ogłosimy swoją decyzję - dodał.
Stwierdził jednocześnie, że "jeśli program innych partii będzie pasował do tego co chce PSL to wszelkie rozmowy są realne".
Podczas swojego wystąpienia Schetyna nawiązał również do wyborów z 4 czerwca 1989 roku. Stwierdził, że gdyby opozycja wystartowała wtedy w kilku blokach, to "nie mielibyśmy dziś okazji, do obchodzenia tego wspaniałego święta".
"Schetyna mentalnie tkwi w 1989 roku"
Porównanie lidera PO skrytykował Bartosz Kownacki (PiS), według którego nie było w nim nic merytorycznego. - Schetyna cały czas mentalnie tkwi 30 lat temu w 1989 roku, bo różnica między wyborami 4 czerwca 1989 roku, a tymi z 26 maja tego roku to jest przepaść. Nie można porównywać tego co było 1989 roku, do wolnego państwa polskiego, gdzie są zachowane wszystkie mechanizmy demokratyczne i gdzie każdy ma prawo do swoich poglądów - powiedział. Jego zdaniem Schetyna "kompletnie nie rozumie, że Polacy czego innego potrzebowali wtedy, a czego innego potrzebują teraz".
Według Kownackiego zapowiedz Schetyny, że Koalicja Obywatelska w sierpniu przedstawi swój program wyborczy jest spóźniona. - Ten program powinien być przedstawiony trzy lata temu, rok po przegranych przez PO wyborach, a nie na dwa miesiące przed następnymi wyborami - powiedział. - To jest walka o być, albo nie być samego Grzegorza Schetyny. Gdyby nie koalicja, wynik PO byłby dramatyczny i Schetyna nie mógłby dłużej być liderem, musiałaby nastąpić naturalna zmiana - przekonywał.
- Zachęcając do koalicji Schetyna walczy o swoje prywatne być albo nie być - dodał.
"Próba budowania opozycji do PiS nie spełnia swojej roli"
Piotr Apel (Kukiz15) zauważył natomiast, ze wystąpienia Schetyny "było skierowane tylko i wyłącznie do działaczy". - Zróbmy coś, bo ludzie przestają nam ufać i słuchać - powiedział. Według niego opozycji brak spójnej oferty. - Próba budowania opozycji do PiS nie spełnia swojej roli. Potrzebne jest otrzeźwienie i zbudowanie konkretnych obozów opozycyjnych - stwierdził. Polityk uważa, że "nie da się zbudować wspólnego, spójnego programu z partiami, które tak się od siebie różnią".
- Jestem zwolennikiem, żeby powstawały bloki: lewicowe, centrowe i prawicowe. Wtedy będziemy mieć do czynienia z prawdziwą demokracją, a nie bloki oparte o nielubienie przeciwnika - powiedział.
Marzena Okła-Drewnowicz (PO) przekonywała z kolei, ze "wariant zjednoczenia jest jedyną drogą do wygranych wyborów krajowych".
- Przy rozbiciu możemy doprowadzić do większości konstytucyjnej PiS. Odpowiedzialnością Platformy jest zbudowanie wielkiej opozycji. Zjednoczenie w postaci KE to był nasz wielki sukces - przekonywała.
Przypomniała, że podobny ruch zrobił Jarosław Kaczyński, "który po wielu przegranych wyborach zjednoczył prawicę, wchłonął do PiS Solidarną Polskę i Polskę Razem".
"Rekonstrukcja to forma przetrwania"
W drugiej części programu prowadzący rozmowę Wojciech Dąbrowski zapytał polityków o rekonstrukcję rządu.
Bartosz Kownacki przyznał, że wierzy w to, że nowo mianowani ministrowie pomogą PiS wygrać jesienne wybory parlamentarne. - Jeśli ministrowie dobrze przepracują te cztery miesiące, jeśli się sprawdzą i wyborcy ocenią ich dobrze, to będą kontynuowali swoja pracę - przekazał.
Władysław Teofil Bartoszewski zwrócił uwagę, że są to zmiany tylko na cztery miesiące. - Potem (po wyborach - red.) będzie nowa rekonstrukcja. Te zmiany wprowadził nie pan premier Morawiecki tylko pan Jarosław Kaczyński. Niektóre zmiany są oczywiste, niektóre są zaskakujące - powiedział.
Wskazał na Elżbietę Witek, która według niego "poszła do trudnego resortu". - Mówi że będzie się go uczyła, mam nadzieje, że będzie się go uczyła lepiej niż parę lat temu historii - stwierdził. Przypomniał, że nowa szefowa MSWiA powiedziała kiedyś, że poznała historię Katynia i Paktu Ribbentrop-Mołotow czytając przedwojenne podręczniki historii.
Piotr Apel ocenił natomiast, że "rekonstrukcja to forma przetrwania". - Znaleziono takich ludzi, którzy nie będą za bardzo mogli zaszkodzić - dodał.
"Przyzwoici ludzie tracą rozum jak zwycięża nienawiść"
Na koniec goście programu skrytykowali zachowanie europosła PiS Jacka Saryusza-Wolskiego, który na swoim Twitterze udostępnił grafikę porównującą gesty wykonywane przez Donalda Tuska z gestami Adolfa Hitlera.
- W mojej ocenie po żadnej ze stron nie powinno być takich zachowań. To jest jednak odwołanie się do najbardziej dramatycznych, ciemnych czasów historii Polski i Europy – powiedział Kownacki.
Według posłanki PO, która przyznała racje politykowi PiS zachowanie europosła "mogło wynikać z jego nienawiści do Donalda Tuska".
Bartoszewski przyznał, że tego typu analogie są "żenujące". Zaznaczył jednocześnie, że Saryusz-Wolski "jest inteligentną osoba, jednak nie ma kompletnie rozumu, rozsądku". - Takich rzeczy nie wolno robić, nikt nie powinien tego robić. Obawiam się, że to przejaw jego frustracji - dodał. Zwrócił uwagę, że polityk "chciał się w ten sposób przypodobać prezesowi PiS".
Zachowanie europosła skrytykował również Apel. Jego zdaniem był to "przykład kiedy nienawiść odbiera rozum i przekracza się granice". - Mądrzy i przyzwoici ludzie tracą rozum jak zwycięża nienawiść - powiedział.
Dotychczasowe odcinki programu "Polska wybiera 2019" można obejrzeć tutaj.
Komentarze