Salvini we Włoszech, Le Pen we Francji, Partia Brexitu w Wielkiej Brytanii. Tak głosowała Europa
Skrajnie prawicowe Zgromadzenie Narodowe (RN) Marine Le Pen RN zdobyło od 24 do 26 mandatów i wyprzedziło w wyborach do PE partię prezydenta Emmanuela Macrona LREM - wynika z sondażu exit poll ośrodków Elabe i Ifop Fiducial. Prawicowa koalicyjna Liga Matteo Salviniego wygrała we Włoszech, zdobywając według sondaży exit poll od 27 do 31 procent głosów.
We francuskim głosowaniu RN Marine Le Pen uzyskało od 23 do 24,2 proc. głosów, a Republiko Naprzód! (LREM) urzędującego prezydenta Emmanuela Macrona - od 21 do 22,5 proc.
Le Pen i Macron prowadzą we Francji
Na trzecim miejscu plasuje się we Francji ugrupowanie Europejska Ekologia - Zieloni (EELV), które zdobyło od 2,5 do 13 proc. głosów i może liczyć na od 11 do 14 mandatów.
Centroprawicowi Republikanie (LR) uzyskali między 8 a 9 proc. głosów i przypadnie im zapewne 8 miejsc w parlamencie Europejskim.
Partia Socjalistyczna (PS) i skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) otrzymały od 6,2 do 7 proc. głosów i może im przypaść od pięciu do ośmiu miejsc.
Żadna inna partia nie przekroczyła wymaganego progu wyborczego, czyli 5 proc. głosów.
Pałac Elizejski podkreślił w komunikacie, że większość Francuzów poparła w tych wyborach partie proeuropejskie, a rząd nie tylko nie zamierza po głosowaniu zmieniać swej polityki ani rezygnować z reform, ale ma zamiar "zintensyfikować realizację programu".
Prezydent uznał, że wynik głosowania jest "pewnym rozczarowaniem", a wysoka frekwencja we Francji jest "dobrą wiadomością".
Le Pen, szefowa Zgromadzenia Narodowego, ogłosiła zwycięstwo i wezwała do "utworzenia silnej grupy" w Parlamencie Europejskim. Oceniła też, że Macron nie innego wyjścia, jak rozwiązać parlament.
Salvini wygrywa we Włoszech
Prawicowa koalicyjna Liga Matteo Salviniego wygrała we Włoszech, zdobywając według sondaży exit poll podanych przez telewizję RAI od 27 do 31 procent głosów.
Lider Ligi Matteo Salvini opublikował swój pierwszy powyborczy komentarz na Twitterze, gdzie zamieścił swoje zdjęcie z kartką z następującym odręcznym napisem: "Pierwsza partia we Włoszech. Dziękuję".
Kierowane przez Salviniego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało, że frekwencja w eurowyborach wyniosła 53,2 proc. To mniej niż w czasie poprzednich w 2014 roku, gdy przekroczyła 55 procent.
Na drugim miejscu we Włoszech znalazła się opozycyjna centrolewicowa Partia Demokratyczna, która uzyskała od 21 do 25 procent głosów.
Drugie ugrupowanie koalicji rządowej, Ruch Pięciu Gwiazd, otrzymało od 18,5 do 22,5 procent głosów.
Na czwartym miejscu jest opozycyjna centroprawicowa Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego z rezultatem około 10 procent.
Od 5 do 7 procent otrzymało prawicowe ugrupowania Bracia Włoch.
Komentatorzy w telewizji RAI podkreślają, że wynik tych wyborów jest odwróceniem rezultatów, jakie oba ugrupowania koalicyjne uzyskały w wyborach parlamentarnych przed ponad rokiem. Wtedy na pierwszym miejscu był Ruch Pięciu Gwiazd. Zwraca się uwagę, że obecnie najważniejszym politycznym pytaniem we Włoszech jest to, czy wynik wyborów do PE może wpłynąć na obecny rząd Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi i czy ugrupowanie Salviniego z pierwszym wynikiem zechce doprowadzić do zmiany układu sił w koalicji.
Europejski krajobraz po wyborach. Korespondenci Polsat News o sytuacji w Brukseli, Londynie, Paryżu i Berlinie:
Niemcy: zwycięstwo chadeckiego bloku CDU/CSU, dobry wynik Zielonych
Po przeliczeniu głosów we wszystkich okręgach wyborczych chadecki blok partii CDU/CSU pozostaje najsilniejszym ugrupowaniem politycznym w Niemczech. Jednak to Zieloni są prawdziwym zwycięzcą eurowyborów.
Według wyników podanych przez przewodniczącego Federalnej Komisji Wyborczej po przeliczeniu głosów we wszystkich okręgach najsilniejszy po niedzielnych wyborach do PE pozostaje chadecki blok CDU/CSU, który zdobył 28,9 proc. głosów. Jest to wynik gorszy od tego sprzed pięciu lat o 6,4 pkt proc. Ugrupowanie Angeli Merkel i bawarska CSU zdobyły w sumie 29 mandatów w Parlamencie Europejskim. O 5 mniej niż poprzednio.
Na drugim miejscu są Zieloni z 20,5-procentowym poparciem. Oznacza to wzrost o 9,8 pkt proc. i przekłada się na 21 miejsc (+10).
Na socjaldemokratów zagłosowało 15,8 proc. Niemców (-11,5). Z ramienia SPD zasiądzie zatem w Strasburgu 16 deputowanych (-11).
Narodowo-konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobyła 11 proc. głosów (+3,9) i będzie miała 11 posłów (+4).
Postkomunistyczna partia Lewica i liberalna FDP uzyskały odpowiednio 5,5 proc. i 5,4 proc. - i zdobyły po 5 mandatów.
Ponieważ w Niemczech w wyborach europejskich nie obowiązuje próg wyborczy, po dwa miejsca w PE zapewniły sobie też drobne partie: Wolni Wyborcy (Freie Waehler) oraz satyryczna Die Partei. Po jednym: Partia Ochrony Zwierząt (Tierschutzpartei), Ekologiczna Partia Demokratyczna (OeDP), Niemiecka Partia Rodzin (Familienpartei), Volt i Piraci.
Frekwencja wyniosła 61,4 proc.
Wielka Brytania daje szansę Brexitowi
Wstępne wyniki z trzech okręgów wyborczych wskazują na zwycięstwo w wyborach do PE Partii Brexitu Nigela Farage'a, która uzyskała 7 z 18 mandatów przypadających na te okręgi. Na drugim miejscu są proeuropejscy Liberalni Demokraci, którzy zdobyli 5 miejsc.
Partia Pracy znalazła się na trzecim miejscu i zdobyła trzy mandaty, wyprzedzając Partię Zielonych, która będzie miała dwóch europosłów, i rządzącą w kraju Partię Konserwatywną z jednym miejscem w nowym PE.
Pierwsze oficjalne wyniki opublikowane w okręgu wyborczym obejmującym północno-wschodnią Anglię wykazały - zgodnie z oczekiwaniami - bardzo wysokie poparcie dla Partii Brexitu, która uzyskała dwa z trzech mandatów, jakie przypadają na ten region. Opozycyjna Partia Pracy zdobyła trzeci mandat z tego okręgu (o jeden mniej niż w 2014 roku); Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) nie zdołała ponownie wprowadzić swojego kandydata do PE.
W okręgu na wschodzie Anglii, na który przypada 7 mandatów, wybrano trzech polityków Partii Brexitu (37,8 proc. głosów), dwóch liberalnych demokratów (22,6 proc.), jednego kandydata Partii Zielonych (12,7 proc.) i również jednego torysa (10,2 proc.). Partia Pracy zajęła dopiero piąte miejsce (8,7 proc.) i nie uzyskała żadnego mandatu. UKIP stracił wszystkich czterech przedstawicieli na rzecz Partii Brexitu.
W Londynie - gdzie wybierano aż ośmiu deputowanych - zaskakująco dobrze wypadli Liberalni Demokraci, którzy uzyskali aż 27 proc. głosów i zdobyli trzy mandaty. Na drugim miejscu znalazła się tradycyjnie wygrywająca w stolicy Partia Pracy (2 mandaty, 24 proc. głosów), a na za nią uplasowała się Partia Brexitu (2 mandaty, 18 proc. głosów).
Ostatni z londyńskich mandatów przypadł Partii Zielonych (12 proc. głosów), która wyprzedziła Partię Konserwatywną; torysi nie zdobyli w stolicy ani jednego mandatu.
Oficjalne wyniki wyborów w 11 okręgach wyborczych na terenie Anglii, Walii i Szkocji oraz mającej oddzielny system polityczny Irlandii Północnej będą stopniowo ogłaszane w nocy z niedzieli na poniedziałek. Żadna z największych brytyjskich telewizji nie zamówiła badania exit poll.
Wcześniejsza projekcja BBC, przygotowana przez znanego eksperta Johna Curtice'a, wskazywała na zwycięstwo Partii Brexitu w skali kraju, przed Liberalnymi Demokratami i Partią Pracy. Według tych obliczeń rządzący torysi powinni znaleźć się na czwartym miejscu z poparciem na poziomie 10-12 proc. - czyli o połowę mniejszym niż w poprzednich wyborach - tuż przed Partią Zielonych.
Węgry głosują za powstrzymaniem migracji
Rządząca na Węgrzech koalicja konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) zdecydowanie wygrała w niedzielę wybory do Parlamentu Europejskiego, zdobywając 13 z 21 przypadających na Węgry mandatów - wskazują prawie pełne wyniki.
Premier Viktor Orban zapowiedział, że Węgry będą w Brukseli współpracować ze wszystkimi, którzy chcą powstrzymać imigrację. Podczas wieczoru wyborczego Fideszu, że wynik wyborczy koalicji rządzącej oznacza trzy zadania od Węgrów: zatrzymać w całej Europie imigrację, obronić Europę narodów i obronić chrześcijańską kulturę w Europie. - Mogą być państwo pewni, że to uczynimy - zadeklarował.
Na Fidesz-KDNP głosowało 52,1 proc. wyborców - podało Narodowe Biuro Wyborcze (NVI) po przeliczeniu 99,9 proc. głosów.
Drugie miejsce z 16,3 proc. zdobyła Koalicja Demokratyczna byłego premiera Ferenca Gyurcsanya, co przełożyło się na 4 mandaty. Do PE po raz pierwszy weszła liberalna partia Momentum z 9,9 proc. głosów (2 mandaty), a po 1 mandacie zdobyły koalicja Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Dialog (6,7 proc. głosów) oraz narodowy Jobbik (6,6 proc.).
Nie weszła do PE ekologiczna partia Polityka Może Być Inna; jej kierownictwo ustąpiło z tego powodu ze stanowisk.
Frekwencja wyniosła 43,36 proc.
- Okazało się, że mieszkańcy Węgier uważają, że w Brukseli potrzebne są zmiany - potrzebni są przywódcy, którzy reprezentują interesy Europejczyków, szanują europejskie narody i są dumni z naszej liczącej 2 tys. lat chrześcijańskiej kultury. Chciałbym jasno powiedzieć, że dla nas w Brukseli Węgry będą stać na pierwszym miejscu i będziemy współpracować ze wszystkimi, którzy chcą powstrzymać imigrację. Pokazaliśmy dziś, że Węgry są silne, bo Węgrzy są zjednoczeni - oświadczył węgierski premier.
Jego zdaniem wysoką frekwencją w tych wyborach "Węgry dowiodły, że są europejskim narodem, europejskim krajem, w Europie jest nasze miejsce, Europa jest także naszą ojczyzną i dlatego chcemy ją zmienić".
Rzecznik rządu Zoltan Kovacs, pytany jeszcze przed ogłoszeniem wyników o ewentualność wejścia przez Fidesz do jednej frakcji z PiS w PE, powiedział, że za wcześnie na odpowiedź i po ogłoszeniu wyników "trzeba gruntownie przemyśleć powstałe w Parlamencie Europejskim warunki".
Dodał, że w polityce nigdy niczego nie można wykluczyć, "zważywszy na to, że skład PE i trwające w nim procesy radykalnie się przeobraziły". - Europa będzie musiała się do tego odnieść na nowo. Wszyscy szukają rozwiązań, odpowiedzi będzie można udzielić w następnych dniach i tygodniach - oznajmił.
Podkreślił, że zdaniem rządu Węgier współpraca ma sens nie tylko we frakcjach. Według niego ostatnie miesiące, a nawet rok-dwa pokazały, że "tradycyjna forma współpracy, czy też tradycyjne frakcje ulegają przekształceniu i właśnie dlatego trzeba będzie mówić o różnych formach współpracy".
Na Litwie wygrywa konserwatywna opozycja
Na Litwie z przypadających jej 11 mandatów w Parlamencie Europejskim najwięcej - trzy - zdobyli opozycyjni konserwatyści Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD) - wskazują prawie pełne wyniki niedzielnego głosowania.
Po dwa mandaty przypadły rządzącemu ugrupowaniu Litewski Związek Rolników i Zielonych (LVZS) oraz Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP).
Trzy ugrupowania zdobyły po jednym mandacie: Partia Pracy (PP), Akcja Wyborcza Polaków na Litwie - Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) i Litewski Ruch Liberałów.
Jeden mandat wywalczył też komitet społeczny posłanki Auszry Maldeikiene.
Pierwszy turecko-cypryjski europoseł
Na Cyprze w wyborach do PE prowadzi konserwatywne Zgromadzenie Demokratyczne (DISY) z wynikiem 29 proc. Na drugim miejscu plasuje się Postępowa Partia Ludu Pracującego (Akel) z poparciem 27 proc. - podała agencja CNA po przeliczeniu wszystkich głosów.
Oba ugrupowania będą więc miały po dwóch europosłów. Mimo wygranej DISY straciła w porównaniu z poprzednimi wyborami z 2014 roku, gdy miała 34,8 proc. poparcia.
Trzecie miejsce zajęła w niedzielę nacjonalistyczna, centrowa Partia Demokratyczna (Diko), którą poparło 14 proc. wyborców. Lewicowy Ruch na Rzecz Socjaldemokracji (Edek) pokonał neonazistowską Partię Elam, uzyskując 11 proc. głosów w stosunku do jej 8 proc, i tym samym eliminując ją z walki o mandat w PE.
Diko i Edek będą miały po jednym eurodeputowanym.
Według doniesień mediów mandat zdobył cypryjski Turek Niyazi Kizilyurek, kandydat Akel, i został tym samym pierwszym turecko-cypryjskim europosłem.
Frekwencja na Cyprze wynosiła 42,8 proc. W niedzielę na Cyprze głosowało w sumie 68,6 tys. cypryjskich Greków, uprawnionych do tego obywateli UE oraz Turków cypryjskich zamieszkałych na południu wyspy, na terenie kontrolowanym przez Republikę Cypryjską, oraz 5 604 Turków cypryjskich zamieszkałych w nieuznawanej przez nikogo oprócz Turcji Tureckiej Republice Cypru Północnego.
Finlandia opowiada się za Unią
Prounijna Koalicja Narodowa wygrała eurowybory w Finlandii. Na kolejnych miejscach są Zieloni i socjaldemokraci. Nacjonalistyczna partia Finowie nie wprowadzi więcej niż obecnie posłów do PE - wynika z wstępnych danych po przeliczeniu 98 proc. głosów.
Według danych publikowanych na żywo przez serwis internetowy fińskiego ministerstwa sprawiedliwości, 10 na 13 fińskich mandatów w Parlamencie Europejskim przypadnie ugrupowaniom prounijnym.
Najwięcej głosów zebrała liberalno-konserwatywna Koalicja Narodowa (KOK), która od 20 lat nieprzerwanie wygrywa fińskie eurowybory. Partia, przynależąca do Grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL), w nowym PE najprawdopodobniej utrzyma swoich dotychczasowych trzech deputowanych. Na KOK według przewidywań Yle głosował co piąty wyborca (ok. 20,5 proc.).
Według mediów największym zwycięzcą wyborów jest Zielona Unia (VIHR), która z ok. 16-proc. wynikiem zanotowała najwyższe historyczne poparcie. Jako jedyna partia zwiększy liczbę eurodeputowanych w nowym PE (do dwóch).
Fińska Partia Socjaldemokratyczna (SDP), która wygrała ostatnie kwietniowe wybory parlamentarne i jest w trakcie tworzenia nowego lewicowo-liberalnego rządu, zajęła w eurowyborach trzecie miejsce (ok. 15 proc.), utrzymując swoich dwóch przedstawicieli w PE.
Na czwartym miejscu znalazła się eurosceptyczna i narodowo-konserwatywna partia Finowie (PS), która zebrała niecałe 14 proc. głosów. Tym samym będzie mieć jak dotychczas swoich dwóch posłów w PE. Niektóre wcześniejsze sondaże przypisywały temu ugrupowaniu wynik o kilka punktów procentowych wyższy i nawet trzy mandaty w PE, szczególnie że partia ta zaledwie kilkoma tysiącami głosów przegrała z SDP niedawne wybory krajowe.
Liberalna partia Centrum Finlandii (KESK) premiera Juhy Sipili, która przegrała także ostatnie fińskie wybory parlamentarne, uzyskała również słabszy wynik w eurowyborach (ok. 13,5 proc.) i straciła jeden mandat w PE. W nowym PE będzie ją reprezentować dwóch deputowanych.
Po jednym mandacie ma przypaść jak obecnie Związkowi Lewicowemu (VAS) oraz Szwedzkiej Partii Ludowej (RKP), na które głosowało odpowiednio ok. 6,5 proc. oraz ok. 5 proc.
Według wstępnych danych ministerstwa sprawiedliwości łączna frekwencja w wyborach wyniosła 47,7 proc. (w 2014 r. - 41 proc.). W wyborach parlamentarnych przeprowadzonych niewiele ponad miesiąc temu głosowało 72 proc. wyborców.
Zwycięstwo socjaldemokratów w Szwecji
Rządzący Szwecją socjaldemokraci zwyciężyli w niedzielnych wyborach do PE i zdobyli 25,1 proc. głosów. Na drugim miejscu jest liberalno-konserwatywna Umiarkowana Partia Koalicyjna, która otrzymała 17,6 proc. głosów - wynika z exit poll telewizji publicznej SVT.
Na trzecim miejscu uplasowała się eurosceptyczna partia Szwedzcy Demokraci, na którą głosowało 16,9 proc. wyborców.
Wynik Szwedzkich Demokratów oznacza wzrost poparcia o 7,2 proc. w porównaniu z poprzednimi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Jeśli te wyniki potwierdzą się, socjaldemokraci zdobędą pięć mandatów (bez zmian), Umiarkowana Partia Koalicyjna otrzyma cztery mandaty (poprzednio trzy), a Szwedzcy Demokraci trzy mandaty (poprzednio dwa).
Czwartą pozycję według badania telewizji SVT zajęła liberalna Partia Centrum (10,3 proc., dwa mandaty), dopiero piąta jest Partia Ochrony Środowiska - Zieloni (9,5 proc., dwa mandaty). W przypadku Zielonych ich wynik jest gorszy o 5,9 proc. w porównaniu z wyborami sprzed pięciu lat, gdy do Brukseli wysłali czterech deputowanych.
Na mandaty mogą jeszcze liczyć Chrześcijańscy Demokraci (7,5 proc.), Partia Lewicy (6,4 proc.) oraz prounijna szwedzka partia Liberałowie. Ugrupowanie to otrzymało jednak zaledwie 4,4 proc., czyli niewiele ponad próg wyborczy (poprzednio partia zdobyła 9,9 proc.). Według ekspertów ten mandat dla Liberałów jest jeszcze niepewny.
Jedyny mandat straciła lewicowa Inicjatywa Feministyczna, zdobywając 0,8 proc. głosów.
Portugalia wybrała rządzących socjalistów
Rządząca Portugalią od 2015 r. Partia Socjalistyczna (PS) wygrała niedzielne głosowanie do Parlamentu Europejskiego. Ugrupowanie premiera Antonia Costy zdobyło według badania sondażowego telewizji SIC 30,9-34,9 proc. poparcia. Portugalia ma w PE 21 deputowanych.
Według opublikowanego badania socjaliści mogą zapewnić sobie od 8 do 9 miejsc w europarlamencie.
Na drugim miejscu uplasowała się centroprawicowa Partia Socjaldemokratyczna (PSD). Największe ugrupowanie portugalskiego parlamentu, wchodzące w skład frakcji europejskich ludowców, otrzymało od 21,8 do 25,8 proc. poparcia i 6-7 miejsc w PE.
Trzecią siłą polityczną niedzielnego głosowania był w Portugalii Blok Lewicy (BE). Radykalnie lewicowe ugrupowanie zdobyło 8,5-11,5 proc. poparcia i od 2 do 3 mandatów w PE.
Od jednego do dwóch miejsc w europarlamencie zdobyła też koalicja komunistów i Zielonych o nazwie CDU, a także chadecko-ludowy blok CDS-PP. Poparło je odpowiednio 5,3-8,3 proc. oraz 4,7-7,3 proc. głosujących.
Na jeden lub dwa mandaty może też liczyć lewicowa partia Ludzie-Zwierzęta-Przyroda (PAN). Poparło ją w niedzielę od 4,3 do 7,3 proc. uczestników wyborów.
Niespodzianką może być jedna z najniższych w ostatnich latach frekwencja w wyborach w Portugalii, szacowana wstępnie na 30 proc.
Dania daje szansę siedmiu partiom
Duńska Partia Socjaldemokratyczna wygrała wybory do PE w Danii, otrzymując 22,2 proc., na drugim miejscu jest Duńska Partia Liberalna (Venstre) z 20, 3 proc. Jedynie 14,5 proc. otrzymała eurosceptyczna Duńska Partia Ludowa - wynika z badania exit poll ośrodka Megafon.
Socjaldemokraci mogą liczyć na trzy mandaty, podobnie Venstre premiera Larsa Lokke Rasmussena. Zaledwie dwa mandaty przypadną Duńskiej Partii Ludowej, która była zwycięzcą wyborów do PE sprzed pięciu lat, zdobywając niemal 27 proc. oraz cztery mandaty.
W wynikach podanych przez ośrodek Megafon kolejne pozycje zajmują: Socjalistyczna Partia Ludowa (11,5 proc., 2 mandaty) oraz socjalliberalna Radykalna Lewica (9,1 proc, dwa mandaty). Po jednym mandacie zdobędą także: Konserwatywna Partii Ludowa (5,7 proc.) oraz lista działaczy lewicowych i ekologicznych Enhedslisten (5,6 proc.).
Separatyści z Katalonii wchodzą do PE
Z szacunkowych wyników dla telewizji TVE wynika, że niedzielne głosowanie do PE wygrali w Hiszpanii rządzący krajem socjaliści (PSOE). Ugrupowanie premiera Pedro Sancheza zdobyło według badania GAD3 18 mandatów, czyli o 4 więcej niż w poprzedniej kadencji PE.
Niedzielny wynik jest drugim zwycięstwem Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej w ciągu niespełna miesiąca. 28 kwietnia w głosowaniu do krajowego parlamentu ugrupowanie Sancheza zdobyło 123 mandaty w 350-osobowym Kongresie Deputowanych.
Według GAD3 PSOE w niedzielę otrzymało 30,3 proc. poparcia i zapewniło sobie 18 miejsc w PE.
Drugie miejsce zdobyła centroprawicowa Partia Ludowa (PP), która do czerwca 2018 r. sprawowała władzę w Hiszpanii. Ugrupowanie kierowane przez Pablo Casado, wchodzące w skład Europejskiej Partii Ludowej, uzyskało według szacunkowych danych 19,5 proc. poparcia i 11-12 mandatów do europarlamentu. Wcześniej miało ich 16.
Na trzecim miejscu uplasowali się liberalni Ciudadanos, wchodzący do frakcji ALDE. Partia Alberta Rivery uzyskała 14,2 proc. poparcia, zapewniając sobie 8 miejsc w Parlamencie Europejskim. Wcześniej miała ich zaledwie dwa.
Kolejne miejsce zdobyła skrajnie lewicowa Unidas Podemos. Ugrupowanie kierowane przez Pablo Iglesiasa wprowadziło do europarlamentu siedmiu reprezentantów dzięki poparciu 11,8 proc. głosujących. W poprzedniej kadencji PE partia ta miała pięć mandatów.
Po raz pierwszy do PE wejdzie uznawany za radykalnie prawicowy Vox. Partia Santiago Abascala uzyskała 4-5 mandatów. Poparło ją 8,2 proc. uczestników głosowania.
Swoją reprezentację w europarlamencie będą mieć również separatyści z Katalonii. Mandat do PE zdobyli były premier regionu Carles Puigdemont, ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości w Belgii, a także jego były zastępca Oriol Junqueras, który od 2018 r. jest osadzony w więzieniu za współorganizację nieuznawanego przez Madryt referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 r.
Puigdemont startował w niedzielę z listy bloku Razem dla Katalonii (JxCat), a Junqueras jako „jedynka” bloku Teraz Republiki (Ahora Republicas). Wprawdzie były wicepremier Katalonii zdobył mandat w kwietniowych wyborach parlamentarnych w Hiszpanii, ale prezydium Kongresu zawiesiło go w piątek w sprawowaniu funkcji deputowanego.
Według GAD3 JxCat otrzymał poparcie na poziomie 4,8 proc., zapewniając sobie 2-3 mandaty w PE, a blok Teraz Republiki dzięki poparciu 3,5 proc. głosujących zdobył dwa mandaty.
Grecja: szansa prorosyjskiego kandydata
W Grecji w wyborach do Parlamentu Europejskiego główna partia opozycyjna Nowa Demokracja (ND) uzyska według sondaży exit poll od 32 do 36 proc. głosów i wyprzedzi rządzącą lewicową Syrizę, którą popiera od 25 do 29 proc. wyborców.
Liczba uzyskanych głosów przyniesie ND osiem lub dziewięć mandatów, podczas gdy Syriza uzyska sześć lub siedem.
Na trzecim miejscu plasuje się socjalistyczny Ruch na rzecz Zmiany (Kinal), który otrzyma od 7 do 9 proc. głosów (dwa lub trzy mandaty).
Neonazistowski Złoty Świt i Komunistyczna Partia Grecji (KKE) otrzymają od 5 do 7 proc. głosów (jeden lub dwa mandaty).
Istnieje możliwość, że do PE dostanie się również po jednym kandydacie z dwóch innych greckich ugrupowań: prorosyjskiej nacjonalistycznej partii Greckie Rozwiązanie oraz DiEM25 (Ruchu Paneuropejskiego na Rzecz Demokratyzacji Unii Europejskiej) byłego kontrowersyjnego ministra finansów Grecji Janisa Warufakisa, który pod hasłem walki z mizantropią, ksenofobią i nacjonalizmem wystawił kandydatów w 11 krajach UE. Obie te partie zdobędą od 2,5 do 4,5 proc. głosów.
W Grecji obowiązuje trzyprocentowy próg wyborczy.
Chorwacja - straty rządzących
Rządząca w Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) poniosła w niedzielę w wyborach do PE straty, ale uzyskała najlepszy rezultat - 23,43 proc. - wynika z opublikowanych przez chorwacką telewizję sondaży exit poll.
Jeśli potwierdzi się ten wynik, HDZ będzie miała w PE cztery mandaty, a opozycyjna Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji z 18,4 proc. głosów - trzy mandaty.
Według sondaży jeden mandat przypadnie eurosceptycznemu, populistycznemu ugrupowaniu Żywy Mur (6,5 proc. głosów).
Miejsce w europarlamencie niespodziewanie zapewnił sobie kandydat niezależny Mislav Kolakuszić, zdobywając 8,2 proc. głosów. Na jeden mandat może też liczyć według sondaży eurosceptyczne ugrupowanie Suwereniści (6,4 proc.) i lewicowo-liberalna Koalicja Amsterdamska (5,6 proc.).
W poprzednich wyborach do europarlamentu HDZ zdobyła 41,4 proc. głosów, co przełożyło się na sześć z przypadających Chorwacji 11 mandatów. Na drugim miejscu byli socjaldemokraci (4 mandaty), a jeden mandat przypadł partii ekologów ORaH.
Austria - wygrana z wotum nieufności w tle
Szef Austriackiej Partii Ludowej (OeVP), kanclerz Sebastian Kurz oświadczył, że jego ugrupowanie uzyskało "wspaniały" rezultat w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Według prognozy na podstawie sondaży jego partia zdobyła 34,5 proc. głosów.
- To historycznie najlepszy rezultat, jaki kiedykolwiek osiągnięto w Austrii w wyborach europejskich - powiedział, zwracając się do sympatyków OeVP zebranych mimo deszczu przed siedzibą partii.
Wynik głosowania w Austrii uznał za "wzmocnienie środka" sceny politycznej; za dobry znak uznał wyższą niż w poprzednich wyborach do PE frekwencję.
Odniósł się też do grożącego mu już w poniedziałek wotum nieufności. - Bez względu na to, co się stanie jutro, stawiamy czoło nie tylko deszczowi, stawiamy czoło wszystkiemu innemu, co nadejdzie. Jesteśmy umocnieni - powiedział.
Jeśli potwierdzą się rezultaty sondaży, partia Kurza będzie miała 7 mandatów w PE - o dwa więcej niż obecnie. Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPOe) pozostanie przy 5 mandatach, a narodowo-konserwatywna Austriacka Partia Wolności (FPOe) będzie miała w PE 3 europosłów - o 1 mniej niż dotychczas.
Czechy: premier Babisz na prowadzeniu
Rządząca w Czechach Partia ANO premiera Andreja Babisza wygrała wybory do PE, zdobywając 21,2 proc. oddanych głosów - podał w niedzielę Czeski Urząd Statystyczny. Na drugim miejscu uplasowała się Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) z wynikiem 14,5 proc.
Czeska Partia Piratów uzyskała w wyborach przeprowadzonych w piątek i w sobotę 14 proc. głosów, a koalicja Burmistrzów i Niezależnych (STAN) z centroprawicową partią TOP 09 zdobyła 11,7 proc.
Poza tymi ugrupowaniami do Parlamentu Europejskiego wejdzie jeszcze skrajnie prawicowa, eurosceptyczna partia Wolność i Bezpośrednia Demokracja (SPD), która starowała do PE po raz pierwszy. SPD uzyskała niezły wynik na poziomie 9,1 proc.
W Parlamencie Europejskim będą też zasiadać deputowani z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej - Czechosłowackiej Partii Ludowej (KDU-CSL), która uzyskała wynik 7,2 proc. (10 proc. w 2014 r.) i postkomuniści z Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCM), którzy zdobyli w sumie 6,9 proc. głosów - o 4,1 pp. mniej niż w 2014 r., gdy oddało na nich głos ok. 10 proc. głosujących.
5-procentowego progu nie przekroczyła natomiast współrządząca z ANO Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CSSD), która zdobyła 4 proc. oddanych głosów, odnotowując przy tym spadek o 10 pp. W 2014 r. partia ta cieszyła się poparciem 14,2 proc. głosujących w wyborach do PE.
Oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego potwierdziły, że ruch ANO, który wygrał wybory, pozostaje najsilniejszą partią polityczną. Ugrupowanie to będzie mieć w PE 6 deputowanych, co oznacza wzrost o dwa mandaty. W 2004 r. wyborach do PE partia ANO zdobyła 4 miejsca.
Również o 2 mandaty zwiększyła stan posiadania Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS), która będzie mieć teraz 4 mandaty. W wyborach 2014 r. uzyskała ona wynik 7,7 proc. w związku z czym dysponowała dwoma mandatami.
Czeska Partia Piratów (Piraci), która debiutuje w PE, będzie tam reprezentowana przez trzech eurodeputowanych. Koalicja czeskich samorządowców Burmistrzowie i Niezależni (STAN) i konserwatywnej partii TOP 09 (Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09) również uzyskała trzy miejsca w PE. Dwa mandaty przypadną eurosceptykom z SPD, a kolejne dwa chadekom z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej - Czechosłowackiej Partii Ludowej (KDU-CSL). Komuniści będą mieć jeden mandat. W stosunku do obecnej kadencji stracili oni 2 mandaty z posiadanych wcześniej 3.
Frekwencja wyborcza wyniosła 28,72 proc. uprawnionych do głosowania - podał Czeski Urząd Statystyczny. Oznacza to 10-procentowy wzrost w stosunku do frekwencji sprzed 5 lat, gdy osiągnęła 18,2 proc. i lepszy niż kiedykolwiek dotychczas rezultat: w 2004 r. frekwencja wyniosła 28,3 proc. uprawnionych do głosowania, a w 2009 r. - 28,2 proc.
Premier Andrej Babisz nie krył zadowolenia z wyników, jakie osiągnęło jego ugrupowanie. Podkreślił, że ANO odniosło sukces wbrew prowadzonej przeciwko niemu kampanii, którą określa jako "antyBabisz". Zwrócił uwagę, jego ugrupowanie zawdzięcza że "wspaniały wynik" nośnym hasłom wyborczym, zapowiadającym obronę czeskich interesów w Unii Europejskiej, walkę z podwójnymi standardami, gdy chodzi o jakość towarów oraz starania o większe środki w ramach planowanego budżetu UE.
Babisz uważa, że porażka współrządzących socjaldemokratów z CSSD nie będzie mieć wpływu na dalszą współpracę w ramach rządu. Podczas nocnej konferencji prasowej czeski premier zapowiedział, że wspólnie z władzami krajów Grupy Wyszehradzkiej zaproponuje kandydatów na stanowisko szefa Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.
Liderzy opozycyjnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) są zdania, że wynik wyborów do PE pokazał dobitnie, iż ich partia jest najsilniejszą formacją opozycyjną, która stanowi realną alternatywę dla ANO Babisza. Komentatorzy podkreślili osobisty sukces jednego z kandydatów startującego z listy ODS, Aleksandra Vondry, który zajmował 15-te miejsce na liście, ale udało mu się wysunąć na prowadzenie i będzie teraz zasiadać w PE. Vondra to były dysydent, działacz Karty 77 i Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, były minister spraw zagranicznych i obrony, a także ambasador w Stanach Zjednoczonych.
W komentarzach, jakie pojawiły się na portalach informacyjnych, w radiu i telewizji, które przygotowały specjalne nocne, podkreśla się dobry rezultat osiągnięty przez Piratów, którzy zajęli trzecie miejsce, potwierdzając tym samym swą silną pozycję na czeskiej scenie politycznej.
Wiele miejsca poświęca się też słabemu wynikowi socjaldemokratów. Część z analityków podkreśla, że to koszt udziału w rządzie Babisza, który korzysta ze wsparcia partii komunistycznej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że ojcem chrzestnym gabinetu ANO i CSSD jest prezydent Milosz Zeman. Nie jest wykluczone, że przegrana socjaldemokratów postawi na porządku dnia pytanie o dalsze przywództwo w partii, wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Jana Hamaczka - wskazuje się w komentarzach.
Słowacja - pomyślny prognostyk dla koalicji
Na Słowacji w sobotnich wyborach do PE najwięcej, 20,1 proc., głosów uzyskała liberalna koalicja Postępowej Słowacji (PS) i centrowej SPOLU-Demokracji Obywatelskiej. Rządząca partia SMER-SD zdobyła 15,7 proc. - ogłosił słowacki urząd statystyczny.
Partia b. premiera Roberta Fico Kierunek-Socjaldemokracja (SMER-SD) zajęła tym samym drugie miejsce, co oznacza dla niej porażkę. W komentarzach przypomina się, że od 2006 r. SMER-SD nie przegrał żadnych wyborów parlamentarnych, lokalnych czy europejskich.
SMER-SD może liczyć na trzy mandaty w Parlamencie Europejskim. Zwycięska koalicja, łącząca Postępową Słowację, które współzałożycielką jest triumfatorka ostatnich wyborów prezydenckich Zuzana Czaputova, oraz utworzony w 2018 r. alians wyborczy SPOLU-Demokracja Obywatelska, będzie miała do dyspozycji cztery mandaty w PE.
Antyeuropejska, skrajnie prawicowa Partia Ludowa-Nasza Słowacja (LSNS), której liderem jest Marian Kotleba, uplasowała się na trzeciej pozycji z wynikiem 12,1 proc. oddanych głosów, co zapewnia jej dwa mandaty.
Również dwa mandaty zdobył Pozaparlamentarny Ruch Chrześcijańsko-Demokratyczny (KDH), z tym, że jeden z nich zostanie wykorzystany dopiero wtedy, gdy Wielka Brytania ostatecznie opuści Unię Europejską, a przypadająca jej pula mandatów zostanie rozdysponowana między inne kraje.
Dwóch europosłów będzie mieć ugrupowanie Wolność i Solidarność (SaS), a partia Zwykli Ludzie i Niezależne Jednostki (OLaNO) będzie mieć jednego swego przedstawiciela w Strasburgu.
Pozostałe ugrupowania - w tym wchodząca w skład koalicji rządzącej Słowacka Partia Narodowa (SNS) oraz partia działająca na rzecz współpracy Słowaków i mniejszości węgierskiej Most-Hid - nie będą mieć reprezentantów w Parlamencie Europejskim.
W pierwszych komentarzach, jakie pojawiły się po głoszeniu wyników, podkreśla się postępujący spadek popularności ugrupowania SMER-SD, kierowanego przez Roberta Fico. Proces ten został zapoczątkowany po śmierci dziennikarza śledczego Jana Kuciaka pod koniec lutego 2018 r. Partia nie umiała szybko i zdecydowanie zareagować na powstały wówczas kryzys polityczny. Jej kandydat, wiceprzewodniczący KE ds. unii energetycznej, Marosz Szefczovicz poniósł spektakularną porażkę w wyborach prezydenckich.
Przegrał z Czaputovą, kandydatką powołanej wówczas pozapartyjnej koalicji Postępowej Słowacji i centrowej SPOLU-Demokracji Obywatelskiej. W komentarzach po zwycięstwie tego sojuszu wskazuje się, że sobotni sukces w wyborach do Parlamentu Europejskiego to pomyślny prognostyk dla koalicji przed wyborami parlamentarnymi, które mają odbyć się na przełomie lutego i marca 2020 r.
W kontekście nadchodzących wyborów mówi się, że wygrana koalicji PS i SPOLU skomplikuje plany polityczne kończącego właśnie urzędowanie prezydenta Andreja Kiski, który zapowiadał powołanie do życia nowej partii - jej program i baza wyborcza pokrywałaby się z programem i bazą Postępowej Słowacji - ocenia się w komentarzach.
Sporo miejsca poświęca się w nich również wynikowi LSNS Kotleby. Jeszcze przed wyborami do PE prokurator generalny Słowacji Jaromir Czinżar wnioskował o delegalizację tej partii w związku z zarzutami, że promuje ona rasizm i stanowi zagrożenie dla demokracji, ale w kwietniu br. Sąd Najwyższy oddalił ten wniosek. Decyzja ta najprawdopodobniej legitymizowała LSNS w oczach części wyborców i przesądziła o uznaniu normalności, która jest przez wielu Słowaków postrzegana jako "partia jak inne" - piszą komentatorzy.
Wskazuje się też, że LSNS była jedyną spośród partii ubiegających się o miejsca w Parlamencie Europejskim, która otwarcie atakowała Unię, opowiadając się za wyjściem z UE.
Pozostałe partie w swych programach wyraźnie akcentowały swą proeuropejskość, co - jak podkreślił premier Peter Pellegrini - "nie pozostawia wątpliwości co do kierunku dalszego rozwoju kraju".
Oficjalne ogłoszenie wyników wyborów potwierdziło także przewidywania co do frekwencji. Tak jak zakładano, była ona wyższa niż przed pięciu laty, gdy okazała się najniższa w UE (13 proc.). W sobotnim głosowaniu wzięło udział 22,74 proc. uprawnionych.
W Rumunii wygrywa opozycja
Główna rumuńska siła opozycyjna - Partia Narodowo-Liberalna (PNL) - zwyciężyła w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, zdobywając 27,9 proc. głosów - pokazują wstępne wyniki.
Na drugim miejscu znalazła się rządząca Partia Socjaldemokratyczna (PSD) z wynikiem 24,9 proc.
Trzecie miejsce - 18,1 proc. - zajęła koalicja centroprawicowego Związku Zbawienia Rumunii i partii Plus.
W PE znajdą się też przedstawiciele socjalliberalnej partii PRO Rumunia (6,7 proc.), partii mniejszości węgierskiej - Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii (6,5 proc.) oraz Partii Ruchu Ludowego (5,3 proc).
Rumunia ma 32 mandaty w PE.
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis, który jest w ostrym konflikcie z lewicowym rządem, komentując wstępne wyniki wyborów, powiedział, że socjaldemokraci "przegrali", a rząd "musi odejść".
Premier Viorica Dancila podkreśliła, że nie ustąpi z urzędu i zapewniła, że "Rumuni ufają obecnemu rządowi". "To były wybory unijne, a nie krajowe" - dodała.
Szef PNL Ludovic Orban zapowiadał wcześniej, że w przypadku zwycięstwa jego ugrupowania w wyborach do PE, PNL będzie chciała obalić rząd. Wskazał, że opozycyjne ugrupowania w parlamencie do końca czerwca zgłoszą wniosek o wotum nieufności wobec gabinetu Dancili.
PSD od wielu miesięcy jest oskarżana przez opozycję, a także przez prezydenta Iohannisa o utrudnianie walki z korupcją wśród polityków i urzędników państwowych. Rząd znalazł się pod ostrzałem krytyki w połowie 2018 roku, gdy została znowelizowana ustawa antykorupcyjna, co spotkało się z oburzeniem sędziów, prokuratorów, opozycji oraz Rady Europy. Zdaniem przeciwników zmian nowe prawo ma utrudnić ściganie polityków za przestępstwa korupcyjne, na czym najbardziej mógłby skorzystać lider socjaldemokratów Liviu Dragnea.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans wysłał w tym miesiącu do władz Rumunii list, w którym ostrzegł, że KE rozpocznie wobec tego kraju postępowania dotyczące praworządności, jeśli Bukareszt nie rozwiąże problemów w tej sferze.
Estonia
W Estonii w wyborach europejskich - z 26,2 proc. głosów - zwyciężyła liberalna Estońska Partia Reform, która wygrała też ostatnie wybory do krajowego parlamentu. Na Łotwie wygrała prounijna Nowa Jedność, z którą związany jest obecny premier kraju Kriszjanis Karinsz.
W Estonii, należącej do grupy państw z najmniejszą reprezentacją w PE (6 mandatów), na drugim miejscu uplasowała się opozycyjna Partia Socjaldemokratyczna (SDE) z 23,3 procentami. Główne partie rządowe: socjalliberalna Estońska Partia Centrum (EKK) premiera Juriego Ratasa oraz Konserwatywna Partia Ludowa Estonii (EKRE) zdobyły kolejno 14,4 i 12,7 proc. głosów. 10 proc. wyborców zagłosowało na konserwatywno-liberalną partię "Ojczyzna" (Isamaa).
EKRE w nowym PE deklarowało wejście do wspólnego bloku z większymi europejskimi partiami - m.in. włoską prawicową Ligą, czy francuskim skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym.
Ośmiu przedstawicieli do PE wybierali Łotysze. 26 proc. z nich zagłosowało na liberalno-konserwatywną Nową Jednoś (JV). Drugie miejsce z 17 proc. zajęła reprezentująca rosyjskojęzyczną mniejszość Socjaldemokratyczna Partia "Zgoda". Konserwatywny Sojusz Narodowy uzyskał 16,4 proc. głosów, a proeuropejski sojusz Rozwój/Za! wybrało 12,4 proc. głosujących. Próg 5 proc. przekroczył też wspierający rosyjskojęzycznych mieszańców Rosyjski Związek Łotwy (LKS) - 6,2 proc. - oraz koalicja Łotewskiego Związku Rolników i Łotewskiej Partii Zielonych (5,3 proc.)
Taki rozkład wynika m.in. z obecnej dużej fragmentacji krajowej sceny politycznej, sposobu liczenia głosów, który nie promuje dużych partii, oraz tego, że obecnie żadna z partii nie cieszy się znaczącym poparciem społecznym - tj. nie wyższym niż kilkanaście procent.
Na Malcie wybory do PE wygrała partia rządząca, w Słowenii - opozycja
Wstępne wyniki wskazują, że na Malcie w wyborach do PE zwyciężyła z 55,9 proc. głosów centrolewicowa Partia Pracy premiera Josepha Muscata. W Słowenii pierwsze miejsce (26,4 proc.) zdobyła wspólna lista opozycyjnej Słoweńskiej Partii Demokratycznej i Słoweńskiej Partii Ludowej.
Opozycyjna chrześcijańsko-demokratyczna Partia Nacjonalistyczna zajęła drugie miejsce z wynikiem 36,2 proc. Mieszkańcy Malty wybrali sześciu deputowanych.
Ośmiu przedstawicieli wybrali mieszkańcy Słowenii. Na drugim miejscu z wynikiem 18,6 proc. uplasowali się Socjaldemokraci (SD). Trzecie miejsce (15,6 proc.) zdobyła Lista Marjana Szareca (LMS), ugrupowanie założone przed pięcioma laty przez dziennikarza i komika, obecnie premiera kraju, które dotychczas nie miało reprezentantów w PE.
Czytaj więcej