Kard. Gulbinowicz trafił do szpitala. Wrocławski poeta oskarża hierarchę o molestowanie
- Kardynał Henryk Gulbinowicz trafił do szpitala - potwierdził polsatnews.pl rzecznik prasowy metropolity wrocławskiego ks. Rafał Kowalski. Z informacji Polsat News wynika, że hierarcha źle się poczuł, przechodzi obecnie niegroźny zabieg, natomiast jego stan wymaga obserwacji. O molestowanie, do którego miało dojść w 1989 r. w archidiecezji wrocławskiej oskarżył kardynała Przemysław Kowalczyk.
- Powiedziałem, że narobię dymu. Parę godzin później dokumenty się znalazły - mówił w facebookowym nagraniu poeta Przemysław Kowalczyk, który oskarża o molestowanie kard. Gulbinowicza. Zakon franciszkanów podał, że Kowalczyk był uczniem seminarium w Legnicy mimo, że wcześniej utrzymywał, iż nazwisko Kowalczyka "nie figuruje w dokumentach". Poeta zapewnia, że "nie wycofuje się z niczego".
W przekazanym we wtorek oświadczeniu zakon franciszkanów początkowo podawał, że "imię i nazwisko Przemysław Kowalczyk nie figuruje w żadnych archiwalnych dokumentach szkoły".
Oświadczenie to było odpowiedzią na wtorkową publikację "Gazety Wyborczej", w której wrocławski informatyk i autor wierszy Karol Chum (jego prawdziwe nazwisko to Przemysław Kowalczyk) oskarża o molestowanie kard. Henryka Gulbinowicza, legendę "Solidarności" i kawalera Orderu Orła Białego.
Po kilku godzinach franciszkanie poinformowali jednak, że ok. 17.00 "o. Józef (Szańca, b. rektor Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy - red.) zadzwonił do Sekretariatu Prowincji z wiadomością, że odnalazł informację, że Przemysław Kowalczyk był uczniem szkoły od września 1989 r. do 24 stycznia 1990 r".
"Sprawa wyjaśniła się z lekka kompromitacją"
- Nie podano powodów, dla których mnie już tam od 24 stycznia nie było. Oficjalnym powodem wówczas było, że ukradłem książki z biblioteki. Tak jak sugerowałem w "Gazecie Wyborczej", zapewne chodziło o to, żeby przykryć sprawę - mówił Kowalczyk. - Robię swoje, a sprawa z franciszkanami wyjaśniła się z lekka kompromitacją - ocenił poeta.
- Wciąż podtrzymuję, że nie jest to sprawa, która wyjaśni się dziś czy jutro, być może potrwa to jeszcze kilka miesięcy. Najprawdopodobniej sprawa skończy się zawiadomieniem do prokuratury. Nie chcę wyprzedzać i wybiegać, ale są pomysły ustalone z moim adwokatem i komunikat jest taki: nie wycofuję się z niczego – oświadczył.
- Musi być zawiadomienie i kolejne kroki. Zobaczymy jak się akcja rozwinie - zapowiedział.
"O. Józef nikogo nie wysyłał do kard. Gulbinowicza"
Zakon franciszkanów w komunikacie podtrzymał swoje stanowisko, że "o. Józef nigdy nikogo po nic nie wysyłał do kard. H. Gulbinowicza". "Ani uczniów, ani dorosłych" - dodano.
- To jest zabawa w kotka i myszkę. Facetowi udowodnić ten fakt będzie bardzo trudno - odniósł się do tego oświadczenia Kowalczyk.
W artykule "GW" przypomniano natomiast, że "w miejscu niższego seminarium w Legnicy działa teraz Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Franciszka z Asyżu".
"Gdy pytam tam o Przemysława Kowalczyka, dyrektor o. Józef Szańca mówi mi, że nigdy takiego ucznia nie było. »Sprawdziłem wszystkie dokumenty, rejestry, świadectwa ocen, ale nic nie wskazuje, że taki chłopak się u nas uczył. Ja go nie pamiętam«" - pisze autorka Ewa Wilczyńska.
"Uważam, że ojciec Szańca miał jakąś umowę z Gulbinowiczem"
Z kolei Kowalczyk - jak podaje "GW" - wskazuje, że "to właśnie o. Szańca wysłał go telefonicznie po korespondencję do kurii w styczniu 1989 r". "Uważam, że ojciec Szańca miał jakąś umowę z Gulbinowiczem, żeby mu podsyłać chłopców. Dlatego nie dziwi mnie, że teraz kłamie. Chroni kardynała i siebie" - uważa Kowalczyk, cytowany przez gazetę.
W piątek działaczki Dolnośląskiego Kongresu Kobiet złożyły do biura Rady Miejskiej Wrocławia wniosek o odebranie b. metropolicie wrocławskiemu kard. Henrykowi Gulbinowiczowie tytułu honorowego obywatel miasta. Była to reakcja na okoliczności przedstawione w filmie Tomasza Sekielskiego.
Do wrocławskiej kurii zgłosiło się kilka osób z informacją na temat seksualnego wykorzystywania dzieci przez duchownych z Archidiecezji Wrocławskiej - informuje "Gazeta Wrocławska. Jak wskazano, wszystkie zgłoszenia dotarły do kurii pocztą elektroniczną. W dwóch przypadkach ich autorzy są już umówieni na rozmowę z delegatem do spraw ochrony dzieci i młodzieży.
Gulbinowicz "nic, by zapobiec kolejnym tragediom"
W dokumencie "Tylko nie mów nikomu" pojawia się m.in. postać byłego księdza Pawła K. W filmie wskazano, że po zatrzymaniu Pawła K. w 2005 r. poręczył za niego ówczesny metropolita wrocławski abp Marian Gołębiewski. Szybko jednak to poręczenie wycofał. Następnie, według dokumentu Sekielskiego, poręczenia udzieli kard. Henryk Gulbinowicz, emerytowany biskup archidiecezji wrocławskiej. Dzięki temu poręczeniu K. miał uniknąć tymczasowego aresztowania - wynika z dokumentu. Zdaniem działaczek Kongresu kard. Gulbinowicz nie tylko poręczył za Pawła K., ale też "po ujawnieniu jego skłonności, nie zrobił nic, by zapobiec kolejnym tragediom".
Paweł K., który nie jest już księdzem, w 2015 r. został skazany przez wrocławski sąd na 7 lat więzienia za wykorzystanie seksualne trzech małoletnich chłopców. Sąd zakazał mu też dożywotnio pracy z młodzieżą i orzekł leczenie zaburzeń preferencji seksualnych.
Czytaj więcej
Komentarze