"To atak ze względów czysto wyborczych". Premier o publikacji ws. jego majątku
- To atak personalny, atak na moją małżonkę, atak ze względów czysto wyborczych; taka jest jedyna intencja tych manipulacji, kłamstw i insynuacji - powiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do artykułu "Gazety Wyborczej" na temat jego majątku.
Morawiecki zapytany we wtorek na konferencji prasowej, dlaczego przepisał działkę na żonę i o to, czy majątek szefa rządu - także sprzed zawarcia przez niego umowy o rozdzielności majątkowej - nie powinien być jawny, zapewnił, że nie ma nic do ukrycia. - Bardzo chętnie przywitałbym też takie zmiany, takie regulacje, żeby cały majątek, również współmałżonków, był prezentowany - zaznaczył.
Premier wyjaśnił jednocześnie, że przyczyną zawarcia umowy o rozdzielności majątkowej była działalność biznesowa prowadzona przez jego żonę. Taka działalność - jak tłumaczył - "wiąże się z kontaktami z kontrahentami, wiąże się z wystawianiem faktur, z negocjacjami, z rozmowami, z inwestowaniem, z remontami", w które on nie chciał się włączać.
"Nie mam prawa ujawniania majątku żony"
Jak podkreślił, kryterium rozdzielności majątkowej było bardzo proste. - Wszystkie te działki, nieruchomości, mieszkania, które są wynajmowane, które podlegają działalności gospodarczej, wszystkie te, które mogą też podlegać procesom inwestycyjnym, przejęła moja małżonka, a pozostałe, które nie mają takich elementów gospodarczych, biznesowych - przypadły mi w udziale - dodał szef rządu.
- Przyczyna była jedna: prowadzenie działalności gospodarczej - ja nie chciałem, a teraz oczywiście w ramach pełnienia funkcji publicznych tym bardziej jakiekolwiek łączenie z działalnością gospodarczą nie byłoby właściwe - mówił premier.
Pytany, kiedy można spodziewać się ujawnienia oświadczenia majątkowego jego żony odpowiedział, że to pytanie nie powinno być do niego skierowane. - Ja nie mam prawa ujawniania majątku żony, ale jeżeli będzie taka regulacja, to zrobimy to z przyjemnością natychmiast, bo tutaj absolutnie nie mamy nic do ukrycia - zadeklarował. - Coraz bardziej dziennikarze z "Gazety Wyborczej" popadają w różnego rodzaju agitacje raczej niż uczciwe dziennikarstwo i dlatego ta sprawa znajdzie się w sądzie - dodał.
Szef rządu odnosząc się do sprawy gruntów zapewnił, że zostały one nabyte po ówczesnych cenach rynkowych.
"Taka jest jedyna intencja tych manipulacji"
Morawiecki krytykował również artykuł "Gazety Wyborczej". "Jak mogę skomentować tego typu artykuł? Myślę, że można skomentować to bardzo prosto. (...) Zbliżają się za kilka dni wybory i przed wyborami, jakoś tak się stało dziwnie, że +Gazeta Wyborcza+ (opisała) inwestycje mojej żony, która 17 lat temu została poczyniona, dzisiaj się dalej z nią nic nie dzieje" - mówił premier.
- Jak określić tego typu atak, jeśli nie jako atak personalny, atak na moją małżonkę. Atak ze względów czysto wyborczych, bo taka jest jedyna intencja tych manipulacji, tych kłamstw i insynuacji, które tam się zawarły. Dlatego oczywiście sprawę kierujemy do sądu. Szanowni państwo, jak będę od tej pory czytał wyniki meczów, tabelę ligową w "GW", to będę również sprawdzał na wszelki wypadek w innych mediach - ocenił Morawiecki.
Żona premiera Iwona Morawiecka w oświadczeniu przesłanym w poniedziałek określiła artykuł "GW" jako "zmanipulowany"; poinformowała o skierowaniu sprawy na drogę sądową. "Ponadto, oświadczam, że w przypadku przystąpienia przez Gminę Wrocław do budowy dróg, ujętych w PZP dla tego rejonu i przebiegających przez działkę, która jest obecnie moją własnością a od 2002 r. była współwłasnością, dokonam sprzedaży wszelkich wyodrębnionych terenów po cenie zakupu wynikającej z aktów notarialnych z uwzględnieniem inflacji" - napisała żona premiera w oświadczeniu. "Deklaruję również, że całą otrzymaną kwotę od Gminy Wrocław przeznaczę na cele charytatywne" - dodała.
"GW": działki warte 70 mln zł
Poniedziałkowa "GW" napisała, że szef rządu wraz z żoną w 2002 roku kupili 15 ha gruntów za 700 tys. zł od Kościoła we Wrocławiu. Później rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość już w 1999 r. warta była prawie 4 mln zł. Czytamy, że władze Wrocławia zaplanowały bowiem na tych terenach inwestycje, a przez środek działki dzisiejszego premiera przebiegać ma trasa szybkiego ruchu. Gazeta napisała, że "dokumenty tej transakcji zniknęły, a obecny proboszcz nie wie skąd ta niska cena". "GW" podała, że działki są obecnie warte 70 mln zł.
Dziennik podał też, że w śledztwie ABW, jakie w tej sprawie było prowadzone w 2006 roku, Morawiecki miał zeznać, że o gruntach tych dowiedział się od metropolity wrocławskiego kard. Henryka Gulbinowicza. Dziennik cytuje też odpowiedź Kancelarii Premiera w tej sprawie, w której napisano, że z powodu rozdzielności majątkowej małżeństwa Morawieckich grunty te są obecnie własnością Iwony Morawieckiej, a "wiedzę o możliwości zakupu działki Pani Iwona Morawiecka pozyskała m.in. od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości".
Platforma chce "czystych rąk"
Lider Platformy Grzegorz Schetyna podkreślił na konferencji prasowej w Warszawie, że "pojawiły się poważne zarzuty kierowane pod adresem premiera RP".
- Trzeba w tej sytuacji reagować, trzeba podjąć twarde decyzje. To jest wyzwanie dla klasy politycznej - podkreślił.
Jak dodał Platforma Obywatelska przygotowało projekt ustawy "Czyste ręce", który ma związek z niejasnościami "w takich sprawach, z jakimi spotkaliśmy się w przypadku premiera Morawieckiego". "Chodzi o to, że współmałżonkowie najważniejszych osób w państwie muszą także składać oświadczenia majątkowe" - wskazał Schetyna odnosząc się do założeń projektu.
Jak dodał miałoby to dotyczyć małżonków prezydenta, premiera, ministrów rządu, a także członków prezydium Sejmu i Senatu.
- Apeluję do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego: proszę zwołajmy posiedzenie Sejmu w tym tygodniu, przyjmijmy ten projekt ustawy, żebyśmy byli przekonani i pewni, że raz na zawsze wyjaśniamy wszelkie wątpliwości, że już nikt nigdy nie będzie mógł oskarżyć polskiego premiera o niejasności w oświadczeniach majątkowych - oświadczył Schetyna.
Czytaj więcej
Komentarze