"Ktoś słyszał, żeby z par homoseksualnych były dzieci?" - pytał prezes PiS

Polska
"Ktoś słyszał, żeby z par homoseksualnych były dzieci?" - pytał prezes PiS
PAP/Adam Warżawa

- My to uważamy za niesprawiedliwe, że ktoś jest ciągany na policję, dlatego że mówi, że z par homoseksualnych nie ma dzieci. Ktoś słyszał, żeby były? No nie - mówił we wtorek w Starogardzie Gdańskim (Pomorskie) prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak podkreślił, sferą zainteresowania jego partii w Parlamencie Europejskim będzie m.in. sfera ideologii, religii i obyczajowości.

Podczas spotkania z mieszkańcami w Starogardzie Gdańskim prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że w tej chwili w UE zachodzą zmiany, których nie można było się spodziewać. - Mamy do czynienia ze swego rodzaju oligarchizacją Unii Europejskiej, to jest proces, któremu musimy się przeciwstawić - ocenił.

 

- Przy czym chcę bardzo mocno podkreślić: my musimy być w UE, ci którzy namawiają - a są dzisiaj tacy - żebyśmy z niej wystąpili, to są tacy ludzie, którzy namawiają kogoś, kto jest bardzo lekko ubrany, na zewnątrz jest mróz, a oni namawiają, żeby sobie w tym stroju na ten mróz poszedł. Jakby to się skończyło? Ciężką chorobą, a może i śmiercią - podkreślił prezes PiS.

 

Dodał, że "jedyna droga to jest po prostu droga naprawy UE, zabiegania o tę naprawę". - Nie łudźmy się, że to nastąpi od razu, szybko, to są wszystko procesy, które trwają, są rozłożone w czasie, ale od tych wyborów, które przed nami 26 maja, dużo zależy w Europie i w Polsce - oświadczył.

 

"Nie jesteśmy niczyim klientem"

 

Jego zdaniem, eurowybory będą prognostykiem przed kolejnymi jesiennymi wyborami parlamentarnymi. - Zawsze łatwiej jest zabiegać o zwycięstwo z pozycji zwycięzcy - ocenił Kaczyński.

 

- Musimy przede wszystkim obronić w UE, a dokładnie mówiąc - umocnić naszą podmiotowość, to znaczy fakt, że nie jesteśmy niczyim klientem, nikt nam nie rozkazuje, nie działamy po to, by uzyskać jakieś stanowiska w UE - one są ważne, ale nie najważniejsze - tylko działamy w pewnych merytorycznych sprawach i w tych merytorycznych sprawach bronimy interesu Polski - podkreślił szef PiS.

 

Jak zaznaczył, "to musi dotyczyć polityki rządu, ale ona musi być połączona bardzo mocno z polityką w Parlamencie Europejskim". - Idealną sytuacją byłoby, gdyby wszyscy polscy europarlamentarzyści (...), żeby wspólnie zabiegali przynajmniej w tych najważniejszych sprawach o to samo - dodał.

 

- Ciągle liczymy, że w pewnym momencie nastąpi zmiana, że ci, którzy są przeciw nam, tak radykalnie, zaciekle z nami wojują, dojdą w końcu do wniosku, że to nie przynosi im sukcesu, że to jest droga donikąd, donikąd dla nich, a przede wszystkim dla Polski - powiedział.

 

"Nie ma mowy o naszej zgodzie na taki budżet"

 

Odniósł się też do budżetu UE na następne lata. - Z całą pewnością to, co zostało do tej pory zaproponowane w sprawie przyszłego budżetu UE, nie przejdzie - oświadczył prezes PiS.

 

Przypomniał, że decyzja dotycząca przyjęcia unijnego budżetu jest jednomyślna. - I nie ma mowy o naszej zgodzie na taki budżet, jaki jest w tej chwili, jaki jest proponowany. I wszyscy to wiedzą - podkreślał Kaczyński.

 

Dodał, że Polska stworzyła obecnie "grupę kilkunastu państw - przyjaciół polityki spójności". - I ta grupa jest w stanie naprawdę bardzo wiele zwojować, nawet jeżeli zmniejszona, bo te największe państwa mają obyczaj wykupywać te mniejsze - te, które za stosunkowo niewielką cenę są gotowe zmienić stanowisko. Ale wszystkich nie wykupią - podkreślił prezes PiS.

 

I z całą pewnością - jak zadeklarował - to, co zostało dotychczas zaproponowane (przez Komisję Europejską - red.) nie przejdzie. - To jest nasza deklaracja, którą mogę złożyć (...) z całą odpowiedzialnością - oświadczył Kaczyński.

 

Zgodnie z przedstawionym w maju ubiegłego roku projektem nowego budżetu UE (na lata 2021-2027), do Polski ma trafić 64,4 mld euro na politykę spójności, czyli o ok. 20 proc. mniej niż w obecnej perspektywie budżetowej. Komisja Europejska przewidziała cięcia w unijnej polityce spójności o ok. 10 proc.; we Wspólnej Polityce Rolnej o 15 proc.

 

"Potrzeba dążenia do równości państw w UE"

 

Kaczyński podkreślał też, że sferą zainteresowania jego partii w PE będzie również sfera ideologii, religii i obyczajowości. - To jest sfera dzisiaj pewnej ofensywy, bo my się nikomu nie chcemy wtrącać do ich spraw. Chcą przyjmować regulacje takie, jakie są dzisiaj w wielu krajach, chcą nawet prześladować ludzi, którzy mówią rzeczy oczywiste. My się tym martwimy, my to uważamy za niesprawiedliwe, że ktoś jest ciągany na policję, dlatego że mówi, że z par homoseksualnych nie ma dzieci. Ktoś słyszał, żeby były? No nie - mówił prezes PiS. Po tej wypowiedzi Kaczyńskiego na sali rozległ się śmiech.

 

- To, że ktoś mówi oczywistość to nie powinno być przedmiotem działań ze strony organów władzy, ze strony policji czy sądów w szczególności, ale tak w niektórych krajach się dzieje. My oczywiście będziemy to krytykować, ale nie uważamy, żeby naszą rolą było regulowanie tego, ale też nie uważamy, żeby czyjąkolwiek rolą - i to wynika również z traktatów - było regulowanie tych spraw w naszym kraju - zaznaczył.

 

Podczas wystąpienia szef PiS podkreślał też potrzebę dążenia do równości państw w UE, która obecnie - jego zdaniem - "pod wieloma względami jest bardzo niekiedy mocno naruszana".

 

Zaznaczył, że wyrównywanie poziomów życia w poszczególnych krajach UE jest czynnikiem integrującym Europę i jest w interesie UE. - I to jest cel, który powinien być przez wszystkich akceptowany, a czasem wygląda to tak, jakby niektórzy chcieli, żeby na długie, długie lata i dziesięciolecia ta druga część Europy była biedniejsza, żeby dostarczała tego tańszego pracownika, żeby tam można było wpychać te gorsze towary, regulować, jak tam ma być, żeby to był status (...), którego my w żadnym wypadku nie możemy zaakceptować - i ze względu na naszą godność, i ze względu na nasze interesy - stwierdził Kaczyński.

 

"Nie możemy dać się wepchnąć do strefy euro"

 

Przestrzegał też przed przyjęciem w Polsce euro. - Nie możemy zgodzić się na to, by w tej fazie rozwoju (...) nasza waluta była tożsama z walutą w krajach nieporównywanie silniejszych. Południe, Grecja, Hiszpania, Portugalia, nawet Francja za to drogo zapłaciły, my byśmy pewnie zapłacili jeszcze drożej i chodzi tu o gospodarstwa domowe, jak i gospodarkę jako całość - przekonywał Kaczyński.

 

Jego zdaniem, strefa euro jest "dzisiaj strefą stagnacji". - Ostatnio prognozowany wzrost to 1,1 procent, my mamy prognozę przeszło 4 procent może uda się dociągnąć do 5" - podkreślał. - Nie możemy się dać tam wepchnąć - dodał.

 

Według prezesa PiS "niektórzy się wypierają", że popierają nasze wejście do euro, ale "jeszcze nie tak dawno mówili to podczas spotkania, bodajże w Helsinkach". - Mówię o panu Schetynie. Mówił tam, a teraz mówi co innego. I teraz zgadnijcie państwo wobec kogo on będzie lojalny, wobec tamtych, czy wobec tych tu? Bo ja obawiam się, że nie ma wątpliwości - powiedział prezes PiS.

 

W opinii lidera PiS "musimy obronić się przed euro". - To jest sprawa rządu, jak i Parlamentu Europejskiego - mówił Kaczyński.

zdr/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie