Konfederacja apeluje do prezydenta USA o odwołania ambasador Mosbacher
Liderzy Konfederacji zaapelowali do prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa o odwołanie ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która - ich zdaniem - ingeruje w wybory w Polsce, "stygmatyzuje" ich ugrupowanie oraz zarzuca im podawanie nieprawdy nt. ustawy 447.
Mosbacher oceniła w czwartek, że informacje przekazywane przez Konfederację nt. tzw. ustawy 447 są "rażąco nieprawdziwe".
"Mowa nienawiści przedstawicieli skrajnych organizacji nie zakłóci relacji między sojusznikami" - napisała Mosbacher na Twitterze.
W reakcji na ten wpis liderzy Konfederacji zorganizowali w czwartek w Sejmie konferencję prasową, podczas której zaprotestowali przeciwko "ingerowaniu obcych rządów w kampanię wyborczą w Polsce".
- Jest to przykład lekceważenia prawa międzynarodowego, to skandal, dlatego będziemy w tej sprawie reagować w MSZ i PKW - zapowiedział wtedy szef koła poselskiego Konfederacji Marek Jakubiak.
"Przyjazne wobec Rosji"
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie Jakubiak przekonywał, że "ostatnie wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego i posłów Prawa i Sprawiedliwości, nie pozostawiają złudzeń, że jest relacja pomiędzy wypowiedzią twitterową pani Mosbacher, a dzisiejszą wypowiedzią, w jednym z tygodników, pana premiera Morawieckiego".
Jakubiak, powiedział, że chodzi o wywiad premiera dla tygodnika "Sieci". Premier odniósł się w nim do uwagi, że w wyborach do PE "walczą też środowiska prawicowe, radykalne, ale np. wobec Rosji zaskakująco przyjazne, za to z całych sił próbujące rozbić sojusz polsko-amerykański, na dodatek z użyciem narzędzi ocierających się o antysemityzm".
Pytany, czy jest to "groźne dla PiS", premier stwierdził m.in., że "do tej pory partii otwarcie prorosyjskich i antyamerykańskich jednocześnie, w Polsce nie było". Jak dodał: "Bardzo proszę wszystkich wyborców, by nie dali się na to nabrać. Także na straszenie rzekomymi odszkodowaniami, które na Polsce próbuje się wymusić". Premier podkreślił, że "nie ma o tym mowy". "To rządy PiS są gwarantem, że nasz kraj, który sam ucierpiał tak straszliwie w czasie II wojny światowej, żadnych takich pieniędzy nikomu nie zapłaci" - zadeklarował szef rządu.
"Krzywa brzoza"
Odnosząc się do tej wypowiedzi premiera, Jakubiak oświadczył na konferencji prasowej, że "nie ma skrajnie prawicowej partii, nie ma antyamerykańskiej relacji".
- Mamy propolską relację i jedno, co nas denerwuje, to to, że państwo staracie się z Polski zrobić tzw. "krzywą brzozę". Nie życzymy sobie tego i uważamy, że Amerykanie powinni nas szanować i traktować jak partnerów, a nie jak jakieś przedmioty do wykorzystania dla swoich partykularnych celów - podkreślił Jakubiak.
- Jesteśmy partią Rzeczypospolitej Polskiej, reprezentujemy obywateli RP, i jedyne interesy, jakie mamy, to są interesy dla Rzeczpospolitej Polskiej. Prosiłbym pana premiera, żeby to sobie zapamiętał - dodał.
List do prezydenta Trumpa
Liderzy Konfederacji poinformowali o skierowaniu w poniedziałek do PKW skargi na działalność Mosbacher oraz listu do prezydenta Trumpa.
Kandydatka Konfederacji do PE Kaja Godek uznała wypowiedzi "wysokich przedstawicieli ambasady amerykańskiej w Polsce" za "absolutnie niedopuszczalne". Jak oceniła, publiczne wpisy Mosbacher na Twitterze "wołają o pomstę do nieba". "
- Powinna być oficjalna reakcja rządu polskiego. To jest przykład mieszania się w kampanię wyborczą i odcinania jednej z sił, którą uważa się za niekorzystną dla siebie, a promowanie innej siły, na którą się w tych wyborach gra - przekonywała.
Godek zaapelowała do prezydenta Trumpa "o odwołanie pani Mosbacher". Wyjaśniła, że apel kieruje bezpośrednio do Trumpa, gdyż - jak mówiła - "rząd polski jest zupełnie bezwolny, dyplomacja polska śpi, nie ma żadnej reakcji".
Kandydatka Konfederacji do PE zaapelowała też do prezydenta USA, aby "przysłał na placówkę w Polsce kogoś, kto rzeczywiście będzie służył naszym relacjom, a nie je zaburzał i im szkodził".
Czytaj więcej