Kierwiński: jak zaczyna się zaglądać w przeszłość premiera, to coraz to nowsze fakty wychodzą
- W oświadczeniu majątkowym (premiera Morawieckiego - red.) nie ma ani słowa o działce, która jest warta 70 mln zł - podkreślił w "Wydarzeniach i Opiniach" Marcin Kierwiński, szef sztabu wyborczego Koalicji Europejskiej. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki odparł, że Morawieccy mają rozdzielność majątkową, więc szef rządu nie musi wpisywać w oświadczeniu majątku żony.
Politycy komentowali w Polsat News sprawę artykułu "Jak Morawiecki uwłaszczył się na gruntach kościelnych".
"Już trzy lata później grunt zmienia właściciela. Za 700 tys. zł kupują ją Mateusz i Iwona Morawieccy. Cena okazyjna, jak wycenił później rzeczoznawca, nieruchomość już w 1999 r. warta była prawie 4 mln zł. Władze Wrocławia zaplanowały bowiem na tych terenach inwestycje, a przez środek działki dzisiejszego premiera przebiegać ma trasa szybkiego ruchu" - czytamy.
Pełnomocnik Morawieckich mec. Dariusz Tokarczuk zaznaczył, że publikacja "GW" stawia "nieuprawniony zarzut »uwłaszczenia się Iwony i Mateusza Morawieckich«, podczas gdy opisywana działka w chwili zakupu nie stanowiła mienia publicznego, a państwo Morawieccy byli osobami prywatnymi". - Ceny zakupu działek były cenami rynkowymi - dodał.
"To nie pierwsza wątpliwość wokół majątku Morawieckiego"
Kierwiński przyznał w programie "Wydarzenia i Opinie", że wyjaśnienia premiera i jego żony nie są wystarczające, następnie odniósł się do oświadczeń majątkowych premiera, które przyniósł do studia.
- W tym oświadczeniu majątkowym nie ma ani słowa o działce, która jest warta 70 mln zł. Mam wrażenie, że pan premier Morawiecki jest taką osobą, która, jak głęboko zaczyna się zaglądać w jego przeszłość, to coraz to nowsze fakty wychodzą. Przypomnijmy, że to nie pierwsza wątpliwość wokół majątku Morawieckiego - powiedział poseł PO.
Prowadzący program Bogdan Rymanowski zapytał, czy premier musiał wpisywać działkę w oświadczeniu, skoro grunt został przepisany na żonę i jest rozdzielność majątkowa.
- Chciałbym, aby nie było kuglowania, przepisywania na żonę, żeby pan premier Morawiecki pokazał, jaki ma majątek - odparł Kierwiński.
- Rozumiem, że pierwszy zarzut polega na tym, że państwo Morawieccy mają rozdzielność majątkową? - zapytał Jaki i zadał kolejne pytanie Kierwińskiemu: - Czy pan jest pewny, że nie ma taki posłów PO, którzy mają rozdzielność majątkową?
- Nie o tym rozmawiamy - odparł szef sztabu wyborczego Koalicji Europejskiej.
- Posłowie PO mają rozdzielność majątkową i jeżeli mają, to nie ma wtedy majątku żony (wpisanego w oświadczenie majątkowe - red.), bo nie ma takiego obowiązku - powiedział Jaki.
Dodał, że "to jest taka próba stworzenia wrażenia, że jest tutaj coś niefajnego". - Ale kiedy pada konkretne pytanie: "no dobrze, ale o co chodzi, gdzie tu jest złamane prawo", to państwo nie potraficie odpowiedzieć - mówił Jaki, zwracając się do Kierwińskiego.
"Cały zarzut jest wydumany"
Polityk PO przypomniał w programie, że wcześniej pojawiały się "wątpliwości, co do akcji banku, którego prezesem był pan premier Morawiecki, sprzedanych nie wtedy, kiedy został premierem, tylko prawie 2 lata później". - Mówi się, bo cytuję tutaj prasę, że zarobił na tym przedłużaniu sprzedaży, prawie milion złotych - podkreślił Kierwiński.
Bogdan Rymanowski zapytał: - Czy premier złamał prawo?
- Nie jestem od tego, żeby oceniać, czy pan Morawiecki łamał prawo. Ja wiem, że pan premier wygłasza wiele zdań krytykujących to, co się stało w Polsce w latach 90. - odpowiedział szef sztabu wyborczego Koalicji Europejskiej.
Polityk przypomniał przy tej okazji fragment wywiadu, jakiego premier Morawiecki udzielił w marcu "Rzeczpospolitej": "Grupy interesów w latach 90. hulały po III RP, jak wiatr po Dzikich Polach" - mówił wówczas szef rządu.
- Pan premier Morawiecki zapomniał dodać, że razem z tym wiatrem, po tych Dzikich Polach lat 90., hasał pan Morawiecki. Nie jest normalne, że polski premier, jego rodzina, dysponują działką wartą 70 mln zł, którą pozyskano w dziwnych okolicznościach - powiedział Kierwiński.
Jaki, odnosząc się do tej kwestii, powiedział, że "to byłby prawdziwy zarzut, jeżeli okazałoby się, że ceny tych działek, w czasach, kiedy pan Morawiecki, jako prywatna osoba, kupował tę nieruchomość, rzeczywiście znacząco odbiegały od ceny rynkowej". - Według mojej wiedzy, tak nie jest. W związku z tym, ten cały zarzut jest wydumany. Uwłaszczenie polegało na tym, że często za kilka procent wartości np. sprzedawało się duże przedsiębiorstwa - dodał wiceminister sprawiedliwości.
Więcej odcinków programu można zobaczyć tutaj.
Czytaj więcej
Komentarze