Los Angeles: pomyłka kontrolera lotu. Samolot w ostatniej chwili uniknął zderzenia z górą
Zderzeniem z górą mogła zakończyć się pomyłka kontrolera, nakazująca skręcić pilotowi samolotu w złym kierunku. Błąd mógł wynikać ze zmiany trasy lotu, spowodowanej trudnymi warunkami atmosferycznymi. Maszyna uniknęła katastrofy, "o włos" mijając jeden ze szczytów.
Złe warunki pogodowe spowodowały, że w dniu incydentu samoloty nie były kierowane na trasę nad Pacyfikiem. Zmienione tory lotów wprowadziły w błąd jednego z kontrolerów, którego pomyłka mogła doprowadzić do tragedii.
Boeing 777 linii lotniczych "Eva Air" leciał z Los Angeles do stolicy Tajwanu – Tajpej. Piloci samolotu usłyszeli dwa komunikaty. Pierwszy z nich nakazywał skręcić o 180 stopni w lewo. Po rozpoczęciu manewru, kontroler zmienił instrukcję, nakazując skręcić w prawo. Samolot musiał zwiększyć swoją prędkość, aby uniknąć zderzenia z innym Boeingiem linii Air Canada.
- Co robisz? Skręć na południe, teraz na południe. Przestań się wznosić – krzyczał kontroler.
Sprzeczne informacje
W wyniku błędu, samolot prawie uderzył w wierzchołek Mount Wilson – szczytu w górach San Gabriel w Kalifornii. Maszyna przeleciała około 487 metrów od góry. Po bezpiecznym lądowaniu w Tajpej, piloci stwierdzili, że przyczyną incydentu były sprzeczne informacje uzyskane od kontrolera.
- Winowajca pomylił kierunki – mówiąc "w lewo", miał na myśli "w prawo". Przez błąd maszyna znalazła się w niebezpiecznej odległości od terenu i przeszkód – poinformowała w raporcie Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu. Piloci potwierdzili również, że byli zdezorientowani różnymi instrukcjami otrzymanymi w krótkim czasie, a polecenie skrętu na południe bez określenia dokładnego stopnia manewru, tylko pogorszyło sytuację.
Czytaj więcej
Komentarze