Dożywocie dla nożownika z Cerekwicy Starej. "Eliminował każdą osobę, która stanęła mu na drodze"
- Jedyną karą adekwatną dla stopnia zawinienia jest kara dożywotniego więzienia - uznał sąd w uzasadnieniu wyroku, który usłyszał w środę Eryk J. W marcu zeszłego roku wtargnął do domu ciężarnej partnerki i zaczął zadawać ciosy. Na miejscu zmarli rodzice kobiety, dziecko ciężko rannej uratowane przez cesarskie cięcie zmarło siedem miesięcy później. Ranna została jej siostra. Sąd: "nie dał szans".
Do zbrodni doszło w nocy z 14 na 15 marca. 22-letni Eryk J. wszedł w nocy do domu jednorodzinnego w Cerekwicy Starej (woj. wielkopolskie) i zaatakował nożem jego mieszkańców.
Rodzice zginęli na miejscu
Każda ofiara otrzymała kilkadziesiąt ciosów. 59-letnie małżeństwo zginęło na miejscu, natomiast ich dwie córki w wieku 22 i 25 lat z obrażeniami ciała trafiły do szpitala.
Starsza z kobiet, Natalia K., była w 9. miesiącu ciąży, a napastnik był ojcem dziecka. Adaś urodził się po cesarskim cięciu bez akcji serca, z ciężkim niedotlenieniem mózgu i raną kłutą klatki piersiowej.
Lekarzom udało się przywrócić jego funkcje życiowe, lecz dziecko ostatecznie zmarło w październiku, po 7 miesiącach życia. Prezes szpitala w Jarocinie Leszek Mazurek powiedział wówczas, że podjęto wszystkie działania medyczne, a dziecko reanimowano przez dwie godziny. - Nie udało się. Stwierdzono zatrzymanie krążenia i śmierć - stwierdził.
W ciągu godziny od popełnienia zbrodni policjanci zatrzymali Eryka J. w jego miejscu zamieszkania. Miał 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, ponieważ wcześniej wypił dwa piwa. Jak sam przyznał podczas postępowania - "dla odwagi".
Dożywocie i pozbawienie praw publicznych
Oskarżony usłyszał 6 zarzutów: dwa dotyczą zabójstwa, trzy usiłowania zabójstwa dwóch osób oraz nienarodzonego dziecka, a jeden spowodowania obrażeń ciała na okres powyżej 7 dni na szkodę dwóch innych kobiet znajdujących się w czasie ataku w budynku. Za pięć pierwszych sąd wymierzył dożywocie, za ostatni - rok pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
Mężczyzna został również pozbawiony praw publicznych na 10 lat. Będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie z więzienia nie wcześniej niż za 40 lat.
Podczas jednej z rozpraw w maju obrona oskarżonego chciała, by biegli psychiatrzy stwierdzili, czy oskarżony zmaga się z uzależnieniem od świata wirtualnego i jaki to mogło mieć wpływ na jego ocenę rzeczywistości.
Trzech psychiatrów oświadczyło przed sądem, że nie ma podstaw do stwierdzenia, że świat gier, filmów czy zdarzeń zewnętrznych "wpływa na decyzję tak głęboko, że wpadamy w działanie pod wpływem pobudek psychotycznych".
"Ciąża nie wpasowywała się w jego plan na życie"
W uzasadnieniu sędzia Katarzyna Maciaszek z Sądu Okręgowego w Kaliszu podkreśliła, że Eryk J. działał w sposób zaplanowany.
- Sam przyznał, że pomysł popełnienia tego czynu zrodził się miesiąc, dwa wcześniej. Zbiegło się to prawdopodobnie z momentem, gdy Natalia K. zwróciła się do niego z prośbą, by zaczął interesować się wreszcie losem dziecka, by zaczął partycypować w kosztach związanych z ciążą, a następnie z dzieckiem. Poinformowała go również, że zamierza wystąpić z pozwem o alimenty - uzasadniła.
- Fakt, że Natalia K. zaszła w ciążę od początku nie wpasowywał się w jego plan na życie. Namawiał ją do usunięcia ciąży - dodała.
Sędzia przypomniała, że oskarżony już od dłuższego czasu kupował przez Internet przedmioty związane z militariami, m.in. noże, bagnety i kominiarkę z nadrukiem czaszki, których później użył podczas popełniania zbrodni.
- Nie dał pokrzywdzonym żadnych szans na obronę. Zaatakował ich we śnie, w środku nocy (...). Po tym, jak się zachowywał, jak eliminował każdą osobę, która stanęła mu tej nocy na drodze, świadczy fakt, że był bardzo zdeterminowany w swoim działaniu - uznała.
"Czyny o wyjątkowej naganności"
Chociaż sąd miał na względzie okoliczności łagodzące, m.in. dotychczasową niekaralność sprawcy i dobrą opinię o nim wśród sąsiadów, uznał, że nie mogą one mieć znaczenia dla wymiaru kary.
- Czyny, jakich dopuścił się oskarżony, są czynami o wyjątkowej naganności, także na tle innych przestępstw tego rodzaju - stwierdziła sędzia Maciaszek.
Prokurator Krzysztof Kowalewski z Prokuratury Rejonowej w Kaliszu, autor mowy końcowej w procesie, stwierdził w rozmowie z Polsat News, że postawa oskarżonego ewoluowała.
- Jeszcze w pierwszych dniach po zdarzeniu był gotów opowiedzieć o tym, co zrobił. Nie wiem, jakie procesy myślowe i emocjonalne w nim zaszły, że później postanowił zamknąć się w sobie i nie rozmawiać o tym zdarzeniu ani z sądem, ani z prokuratorami - mówił.
"Żadna sprawa nie jest prosta"
Prokurator dodał, że zgodnie z literą prawa nie można mówić o związku przyczynowo-skutkowym między działaniem Eryka J., a śmiercią jego dziecka.
- Żadna sprawa nie jest prosta, a zwłaszcza o tym wymiarze i odbiorze społecznym. Jako sukces mozna uznać to, że zdołano w ciagu pierwszych dni od zdarzenia prawidłowo zabezpieczyć materiał dowodowy. Tu należą się duże pochwały dla Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie, która w ciagu dwóch dni zabezpieczyła kilkadziesiąt dowodów rzeczowych - powiedział.
Pod koniec marca zeszłego roku bliscy zaatakowanej rodziny ogłosili zbiórkę na remont domu, w którym doszło do tragedii. - Najprościej byłoby się spakować i wyjechać, ale nie chcielibyśmy dać mu satysfakcji, że udało mu się przestraszyć naszą rodzinę - mówił wtedy o napastniku partner jednej z zaatakowanych sióstr.
Czytaj więcej