27 czerwca rzecznik generalny TSUE wyda opinię ws. pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego
Trybunał Sprawiedliwości UE poinformował we wtorek w Luksemburgu, że opinia jego rzecznika generalnego w sprawie pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego dotyczących między innymi niezależności Krajowej Rady Sądownictwa zostanie wydana 27 czerwca. Wszystkie strony uczestniczące w rozprawie pozostały przy swoich zdaniach.
Trybunał Sprawiedliwości UE poinformował we wtorek w Luksemburgu, że opinia jego rzecznika generalnego w sprawie pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego dotyczących między innymi niezależności Krajowej Rady Sądownictwa zostanie wydana 27 czerwca.
W dodatkowej rozprawie w Trybunale Sprawiedliwości UE w Luksemburgu ws. pytań prejudycjalnych dotyczących SN strony pozostały we wtorek przy swoich stanowiskach. Przedstawiciele polskiego rządu, prokuratora generalnego i KRS bronili zmian w polski systemie sądowniczym, przedstawiciele Komisji Europejskiej i pełnomocnicy sędziów SN krytykowali je.
Wcześniej, 19 marca, TSUE zajmował się już tą sprawą. Jest ona efektem pytań SN dotyczących m.in. zdolności KRS do wykonywania konstytucyjnego zadania stania na straży niezależności sądów. Na marcowej rozprawie nie było jednak przedstawicieli KRS. Na jej wniosek TSUE zorganizował więc we wtorek dodatkową rozprawę.
W związku z dodatkową rozprawą TSUE podjął decyzję o przełożeniu daty wydania opinii przez rzecznika generalnego Trybunału z 23 maja na 27 czerwca.
"Sędziowie są wolni od wszelkich wpływów"
Przedstawiciel KRS Jarosław Dudzicz przekonywał podczas rozprawy, że KRS została wybrana zgodnie z prawem i ma gwarancje niezależności. Jego zdaniem w tej kwestii dominują wrażenia, o których mówi m.in. Komisja Europejska, które nie mają pokrycia w faktach.
- Izba dyscyplinarna SN spełnia wszystkie przesłanki, by uznać ją za sąd - wskazywał. Przekonywał też, że Izba ta nie jest od nikogo zależna, nie podlega władzy wykonawczej, nie jest częścią administracji państwowej i nie jest zależna czy powiązana z KRS.
- Sędziowie są wolni od wszelkich wpływów, korzystają z immunitetu, nie można narzucać im sposobu prowadzenia czy rozstrzygnięcia sprawy - mówił Dudzicz.
"TK jest jednym z głównych instrumentów niszczenia praworządności"
Adwokat, pełnomocnik sędziów SN Michał Wawrykiewicz przekonywał tymczasem, że KRS jest w pełni zależna od władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Mówił też, że Trybunał Konstytucyjny został przekształcony w jeden z głównych instrumentów niszczenia praworządności w Polsce. - Obecnie rządzący przejęli na nim kontrolę, co jest jednym z zarzutów stawianych przez Komisję Europejską - wskazywał. Mówił też, że w składzie TK zasiadają osoby, które można określić jako "dublerów". - Sytuacja jest jednoznaczna. (…) Nie ma miejsca na bezstronną ocenę prawną - zaznaczył Wawrykiewicz.
Pełnomocnik prokuratora generalnego Tomasz Szafrański zwrócił uwagę podczas rozprawy, że podobne rozwiązania, jak w polskim systemie sądowniczym, występują w innych państwach UE. Powołał się na przykład Niemiec. Jak zauważył, w tym kraju sędziów sądów federalnych wybiera federalna komisja składająca się z 32 członków, w której zasiadają politycy.
- W niemieckiej literaturze mówi się wprost, że niemieckie rozwiązanie, to przykład rozwiązań faworyzujących organy władzy wykonawczej i ustawodawczej. (…) Nie da się orzec merytorycznie w tej sprawie, kwestionować rozwiązania w Polsce bez zakwestionowania rozwiązań w innych państwach UE - tłumaczył.
Wskazał też na inne kraje, w których występują rozwiązania dotyczące organizacji sądownictwa, na których wzorowała się Polska w swojej reformie. Wymienił Danię, Holandie, Hiszpanię.
- UE została zbudowana na równości, dlatego w polskiej ocenie nie jest dopuszczalne rozumowanie, które dopuszcza segregowanie Europejczyków na bardziej światłych i mnie światłych; na tych, którym można cywilizacyjnie i kulturowo bardziej ufać i na tych, którzy nie spełniają tych aspektów - powiedział Szafrański.
Zakończył swoje wystąpienie apelem, aby w Trybunale nie zapadło rozstrzygnięci, które podzieli obywateli UE na tych, którym wolno mniej i na tych, którzy mogą więcej.
"Polski rząd nie akceptuje, że jedne kraje są równe, inne równiejsze"
Sylwia Gregorczyk-Abram, która reprezentowała w Luksemburgu sędziów negatywnie zaopiniowanych przez Izbę Dyscyplinarną, przekonywała tymczasem, że "KRS jest upolityczniona i stronnicza".
- Obywatel musi być pewny, że sędziowie są powoływani w procedurze praworządnej. (…) Izba dyscyplinarna SN staje się narzędziem zastraszania polskich adwokatów - mówiła.
Odrębną opinię zaprezentował przedstawiciel polskiego rządu Bogusław Majczyna z MSZ. Bronił zmian w polskim systemie sądowniczym.
Jak mówił, procedury powoływania sędziów są zróżnicowane w państwach członkowskich, nigdy jednak niezależność sądów i niezawisłość sędziów nie była kwestionowana ze względu na procedurę wyboru lub organ, który dokonał takiego wyboru.
Jak mówił, sposób wyboru sędziego nie przekłada się na jego niezawisłość, a dla jego niezależności znaczenie mają gwarancje, które mu przysługują już po powołaniu, jak brak możliwości odwołania. Wskazywał w tym kontekście na obawy dotyczące "podwójnych standardów" w UE.
- Polski rząd nie akceptuje, że niektóre kraje są równe, inne równiejsze - powiedział Majczyna.
"Polska tej sprawy nie może przegrać"
Swoje stanowisko powtórzyła Komisja Europejska. Jej przedstawicielka Katarzyna Herrmann powiedziała, że KE podtrzymuje stanowisko, iż Izba Dyscyplinarna SN nie spełnia wymogów zawartych w przepisach Karty Praw Podstawowych i unijnych traktatach.
- Statut izby dyscyplinarnej rożni się od statutu pozostałych czterech izb SN. (…) Prezes izby dyscyplinarnej posiada dużo szersze uprawnienia niż prezesi pozostałych izb. To pozwala przyjąć, ze izba dyscyplinarna korzysta ze szczególnego statutu - powiedziała Hermann.
Po rozprawie jej uczestnicy spotkali się z dziennikarzami. Szafrański przekonywał, że jeśli w sprawie pytań prejudycjalnych będą decydowały argumenty prawne, Polska tej sprawy nie może przegrać.
Dudzicz mówił z kolei, że wymiar sprawiedliwości jest domeną państw członkowskich UE i nie ma możliwości ze strony Unii, przynajmniej dopóki traktaty nie zostaną zmienione, aby miała prawo mówić krajom członkowskim, jak będą wyglądały ich organy konstytucyjne.
Gregorczyk-Abram przekonywała, że wyrok TSUE będzie miał przełomowe znaczenie. Jej zdaniem, jeśli TSUE orzeknie, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem, a KRS nie spełnia standardów europejskich, to będzie trzeba "naprawić sytuację".
PiS zmienia sądy
W grudniu 2017 roku Sejm uchwalił nowelizację ustawy o KRS, która wprowadziła wybór przez Sejm 15 członków KRS - sędziów - na czteroletnią kadencję (poprzednio wybierały ich środowiska sędziowskie).
Zgodnie z nowelą każdy klub poselski ma wskazać nie więcej niż 9 możliwych kandydatów. Izba ma ich wybierać co do zasady większością 3/5 głosów, głosując na ustaloną przez sejmową komisję listę 15 kandydatów, na której musi być co najmniej jeden kandydat wskazany przez każdy klub.
W przypadku niemożności wyboru większością trzech piątych głosowano by na tę samą listę, ale o wyborze decydowałaby bezwzględna większość głosów.
Pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego, które były powodem rozprawy, dotyczą m.in. tego, czy po przeprowadzonych reformach KRS jest w stanie stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów w Polsce.
19 września ub.r. trzy pytania zadano w ramach sporów toczących się między sędziami SN Andrzejem Siuchnińskim i Krzysztofem Cesarzem, a SN "w przedmiocie żądania ustalenia, że ich stosunek służbowy jako sędziów tego sądu nie przekształcił się w stosunek służbowy sędziów w stanie spoczynku".
SN zapytał wtedy m.in., czy w rozumieniu prawa unijnego utworzona od podstaw Izba Dyscyplinarna SN jest sądem niezależnym i niezawisłym, jeśli sędziowie tej Izby zostali wybrani przez KRS, która nie daje rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Czytaj więcej
Komentarze