Śmiertelny wypadek podczas rajdu. Strażacy: gdyby nie szyby, załoga mogłaby przeżyć
W trakcie rajdu samochodowego w Błotniku (woj. pomorskie) doszło do wypadku - kierowca i pilot ponieśli śmierć na miejscu. Pierwsi na miejscu byli strażacy ochotnicy, którzy zabezpieczali rajd i zaczęli wyciągać auto z wody. Jednak ludzi nie uratowali, bo - jak mówią - utrudniły im to specjalne szyby.
Według relacji asp. Łukasza Szczuki z Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku samochód miał specjalne szyby i przez to ratownicy nie mogli pomóc uwięzionym osobom.
- Jedna z załóg rajdu zjechała z trasy i wjechała do kanału wypełnionego wodą - powiedział Polsat News st. sierż. Karol Kościuk policji w Gdańsku.
Strażacy od razu przyjechali na miejsce.
- Natychmiast przystąpili do wyciągania samochodu przy użyciu wyciągarki, problemem była szyba w tym pojeździe, bo nie było możliwe jej usunięcie i wydostanie tych panów - powiedział.
Dopiero gdy samochód znalazł się na lądzie, wyciągnięto kierowcę i pilota. Nie pomogła reanimacja. W efekcie na miejsce przyjechał lekarz i stwierdził zgon. Rajd został przerwany, policja zabezpieczyła już dokumentację imprezy, w tym karty ofiar wypadku.
Według Łukasza Włocha, instruktora sportów motorowych, który wygrał poprzednią edycję rajdu w Błotniku, "trasa nie była adekwatna do umiejętności zawodników".
- Trasa jest pełna zakrętów, jedzie się po betonowych płytach z pasem trawy pomiędzy nimi. Prędkości, które tam osiągaliśmy powinny być przeniesione na tory Formuły 1 - powiedział reporterowi Polsat News.
Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
- Postępowanie będzie dotyczyło także sposobu organizacji tego rajdu, a także tego, czy trasa spełniała wymagania - powiedział prokurator Mariusz Duszyński.
Sprostowanie: w pierwszej wersji materiału pojawiła się nieprawdziwa informacja, że Łukasz Włoch reprezentuje Polski Związek Motorowy.
Czytaj więcej
Komentarze