Pies zatopił się w asfalcie. Odklejano go centymetr po centymetrze
Niespotykana akcja ratunkowa w Suwałkach, gdzie przez blisko godzinę odklejano od asfaltu psa. Wolontariusze Fundacji Zwierzęta Niczyje i strażacy musieli to robić bardzo ostrożnie, odcinając sierść zwierzęcia centymetr po centymetrze. Obecnie psiak jest pod opieką weterynarzy i czeka na nowy dom.
Farcik, jak roboczo nazwali go wolontariusze, ma około 6 lat. Trzy dni temu znaleziono go zatopionego w lepiku na obrzeżach Suwałk. - Pierwsze moje wrażenie było takie, że pies jest już martwy - opowiada Joanna Godlewska z Fundacji Zwierzęta Niczyje. To ona wpadła na pomysł, żeby kupić kilka litrów oleju spożywczego, którym smarowała sierść i centymetr po centymetrze odklejała ją od asfaltu. Pomogło też użycie nożyczek.
To była ostatnia chwila na ratunek, bo temperatura spadała i lepik stawał się coraz bardziej twardy. Pies najprawdopodobniej sam położył się w lepiku, bo poczuł ciepło i zasnął. Gdy się obudził, mógł jedynie podnieść głowę.
Lekarze w klinice weterynaryjnej przez 6 godzin walczyli o jego zdrowie. Obawiali się, że mógł zatruć się oparami. - Później smarowali psa tłuszczem, odskrobując i wycinając sierść, żeby pozbyć się asfaltu - opowiada Ewa Borejszo, lekarz weterynarii.
Dziś Farcik dochodzi do siebie. Najprawdopodobniej nie ma domu, bo nikt się po niego nie zgłosił.
Czytaj więcej
Komentarze