Zmarł po w bójce z Ukraińcami. "Był pewien, że obroni siebie, kolegów i kasjerkę"
W niedzielę wielkanocną, 21 kwietnia, kilka minut po 20:00 w centrum Gorzowa Wielkopolskiego pojawia się grupa obywateli Ukrainy. Przed sklepem monopolowym doszło do bójki z Polakami. Ukraińcy mieli mieć przy sobie noże. Ofiarą bójki padł 40-letni pan Florian, który z ciężkimi obrażeniami głowy trafia do szpitala. 4 dni później zmarł .Sprawą zajęła się "Interwencja".
Grupa obywateli Ukrainy pojawia się w centrum Gorzowa Wielkopolskiego kilka minut po 20:00.
Według świadków zdarzenia mieli zaczepiać ekspedientkę sklepu monopolowego. Zareagowała grupa Polaków.
- Powiedzieli: ty k… polska, nie? Ty dz… j… A my odpowiedzieliśmy im oczywiście – relacjonuje mężczyzna, który brał udział w bójce.
Bójka skończyła się tragicznie dla 40-letniego pana Floriana. W wyniku odniesionych obrażeń po 4 dniach spędzonych w szpitalu mężczyzna zmarł. Rodzina jest wstrząśnięta, o sprawie rozmawiać nie chce. W dniu pogrzebu spotykamy się z przyjacielem mężczyzny. Z obawy przed napastnikami chce pozostać anonimowy.
"Weź odejdź"
- To jest po prostu nie do opisania, co ci ludzie z nim zrobili. Było czterech Polaków i czterech Ukraińców. I Ukraińcy zaczęli bardzo wulgarnie odzywać się do Polek, do kasjerek. I ci nasi zwrócili im uwagę. Na pewno to nie było: "weź odejdź", tylko były słowa inne… A Florek, jak to Florek... Zawsze mówił, że on nigdy nie odpuści, on się nikogo nie boi. No, i rozwalili mu głowę o kwietniki – opowiada pan Waldemar.
Wraz ze świadkiem zdarzenia idziemy zobaczyć miejsce, w którym doszło do bójki.
- O murki go trzaskali na koniec. Jeden leżał tutaj, drugi leżał tam, a czwarty schował się w sklepie. Oni nożem nap… jeszcze w szybę, żeby wejść - relacjonuje.
- Jeszcze był przytomny, jak pogotowie przyjechało. To tylko powiedział, że go głowa boli. I tyle. Później to już była tylko walka o przedłużenie życia. On umiał się bronić. Trenował sztuki walki, ale nie po to, żeby robić komuś krzywdę. Był pewien, że obroni siebie, kolegów, którzy już leżeli na ziemi, jak również tę kasjerkę, bo da radę. I się przeliczył - mówi pan Waldemar.
Mieli przy sobie nóż
Chwilę po bójce trzech obywateli Ukrainy ukryło się w kamienicy oddalonej kilkadziesiąt metrów od sklepu. Tam zostali zatrzymani przez policję. "Interwencji" udało się porozmawiać z ich współlokatorami. Twierdzą, że pod wpływem alkoholu mężczyźni mogli być agresywni.
- Ci obywatele Ukrainy posługiwali się niebezpiecznymi narzędziami w postaci noży. Ze wstępnych ustaleń sekcji zwłok wynika, że przyczyną zgonu mężczyzny była niewydolność oddechowo-krążeniowa, spowodowana urazem głowy - informuje Roman Witkowski z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Obywatelom Ukrainy postawiono zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, grozi im do 10 lat więzienia. Trzy miesiące spędzą w areszcie.
- Był i na święta, i na sylwestra. Mieliśmy się spotkać w drugi dzień świąt, bo miał zasady, powiedział: "w pierwszy dzień świąt do ciebie nie przyjdę, bo nie jestem twoją rodziną". Już tego drugiego nie przyszedł. Będę go wspominał jako najlepszego przyjaciela, którego znałem tyle lat, z którym się bawiłem w piaskownicy - mówi pan Waldemar.
Dotychczasowe odcinki programu "Interwencja" można zobaczyć tutaj.
Czytaj więcej
Komentarze