Atak lotnictwa izraelskiego w Strefie Gazy. Palestyńczycy odpowiedzieli wystrzeleniem 50 rakiet
Palestyńscy bojownicy wystrzelili w sobotę rano w Strefie Gazy w ciągu pół godziny 50 rakiet w kierunku izraelskich miast i miasteczek, wywołując ripostę ze strony lotnictwa Izraela - podały izraelskie źródła wojskowe.
Brak jest doniesień o stratach wśród Izraelczyków, gdyż wiele rakiet zostało przechwyconych, a wielu mieszkańców uciekło do schronów.
Atak z powietrza
Z kolei lotnictwo izraelskie przeprowadziło w piątek atak lotniczy na cele w Strefie Gazy. Zgodnie z komunikatem sił obronnych Izraela zginęło 2 bojowców Hamasu. Atak był odwetem za wcześniejsze ostrzelanie posterunku izraelskiego z południowej części Strefy Gazy.
Także kierownictwo Hamasu potwierdziło śmierć dwóch swoich żołnierzy. W komunikacie zaznaczono, że trzy osoby są ranne po zbombardowaniu przez Izrael budynków w środkowej części Strefy.
To nie koniec ofiar śmiertelnych w piątek. Departament zdrowia administraci Strefy Gazy podał w piątek wieczorem, że w trakcie cotygodniowych protestów przy murze odgradzającym Strefę Gazy od pozostałego terytorium izraelskiego snajperzy postrzelili dwóch Palestyńczyków, którzy zmarli z powodu odniesionych ran.
Protesty w Strefie Gazy
W ocenie czynników izraelskich w piątkowych protestach wzięło udział 5,2 tys. Palestyńczyków. Domagali się oni natychmiastowego zdjęcia blokady ze Strefy Gazy przez Izrael i Egipt. Uczestnicy protestów mieli obrzucać ogrodzenie graniczne kamieniami, granatami i innymi ładunkami wybuchowymi oraz podpalać opony.
Protesty w Strefie Gazy trwają od marca 2018 r. Są one określane przez uczestników jako "Wielki Marsz Powrotu". Zginęło w nich już ponad 200 Palestyńczyków, zastrzelonych przez izraelskie siły bezpieczeństwa i wojsko. Życie stracił też jeden ze snajperów izraelskich.
Nazwa protestu nawiązuje do żądania Palestyńczyków umożliwienia im powrotu do ich domów znajdujących się na terytorium Izraela, z których zostali oni wygnani w 1948 roku. W trakcie protestów Hamas atakował terytorium Izraela m.in. przy pomocy płonących balonów.
W reakcji na kolejne incydenty Izrael to otwiera, to zamyka nieliczne przejścia graniczne łączące enklawę z Izraelem.
Pod koniec marca Izrael otworzył dwa przejścia graniczne ze Strefą Gazy mimo zwiększonego napięcia w stosunkach izraelsko-palestyńskich. Przedstawiciele władz Izraela oraz radykalnego ruchu palestyńskiego Hamas, który rządzi Strefą Gazy, informowali wówczas, że zostały otwarte przejścia Erez na północy enklawy oraz Kerem Szalom na południu.
Dzięki mediacji dyplomacji egipskiej władze Izraela zgodziły się też na częściowe złagodzenie restrykcji odnośnie do przepływu towarów i osób "do" i "ze" Strefy. Została też rozszerzona strefa przybrzeżna na Morzu Śródziemnym, gdzie rybacy ze Strefy Gazy mogli dokonywać połowów.
Restrykcje zostały jednak przywrócone przed tygodniem, gdy doszło do wystrzelenia pocisku ze Strefy Gazy w kierunku osiedla izraelskiego.
Egipska mediacja
W czwartek Hamas poinformował w specjalnym komunikacie, że stojący od lutego 2017 r. na czele militarnych struktur tej organizacji, Jehija Sinwar udał się do Kairu na rozmowy, które miały zaowocować egipską mediacją na rzecz uspokojenia sytuacji na granicy i złagodzenia blokady.
Sinwar jest znany ze swego nieprzejednanego i radykalnego stanowiska, gdy chodzi o relacje z Izraelem, ale także on zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji społeczno-gospodarczej, w jakie znalazła się Strefa Gazy.
W Strefie mieszka blisko 2 mln Palestyńczyków. Enklawa, na która nałożono blokadę lądową i morską, przeżywa coraz poważniejsze trudności gospodarcze. Wskaźnik bezrobocia sięga tam obecnie 52 proc.
Władze izraelskie utrzymują, że blokada jest nieodzwona, gdyż skutecznie utrudnia przemyt broni do Strefy Gazy, na którym bardzo zależy Hamasowi.
Czytaj więcej
Komentarze