W śpiączce po rozległym wylewie. Szpital rozstał się z lekarzem, który diagnozował 27-latkę
- Od wystąpienia objawów neurologicznych do wysłania na tomografię komputerową pacjentki upłynęło zbyt wiele czasu. Potraktowaliśmy to jako błąd i rozstaliśmy się z lekarzem - powiedział dyrektor ds. medycznych szpitala w Otwocku Tomasz Koper, odnosząc się ds. Sylwii Król. Rodzina wini placówkę za spóźnioną diagnozę, w efekcie której doszło do rozległego wylewu, po którym kobieta jest w śpiączce.
Chodzi o przypadek 27-letniej Sylwii Król. Kobieta z bólami głowy i skurczem karku trafiła 23 marca do Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku. Według relacji jej męża sanitariusze "zaświecili żonie latarką po oczach i stwierdzili, że oczy uciekają jej w bok, a źrenice są powiększone. Zapytali, czy Sylwia brała jakiejś narkotyki. Zaprzeczyłem. Oboje opiekujemy się trójką małych dzieci" - opowiadał Jacek Król.
"Kobieta trafiła na izbę przyjęć do szpitala"
Przebieg zdarzeń relacjonował następujący: kobieta trafiła na izbę przyjęć do szpitala w Otwocku, dyżurujący lekarz zlecił ogólne badania, w tym toksykologiczne, i podał leki, m.in. paracetamol, wstępnie miał też stwierdzić, że doszło do zatrucia narkotykami niewiadomego pochodzenia.
Mąż poszkodowanej twierdzi, że gdy około godz. 2 żona dostała wypis ze szpitala, "słaniała się na nogach", "nie potrafiła złożyć zdania w logiczną całość". Dlatego ostatecznie pozostawiono ją w szpitali. Rano skierowano ją do placówki w Międzylesiu, a stamtąd po kilku godzinach do szpitala przy ul. Banacha w Warszawie, gdzie trafiła na stół operacyjny.
Lekarze poinformowali go, że żona miała rozległy wylew krwi do mózgu, prawdopodobnie z powodu naczyniaka. - Była w stanie krytycznym i przeszła operację, podczas której przeprowadzono obustronną trepanację czaszki. Mam wyniki toksykologiczne, które nie wykazały żadnej obecności narkotyków. Jak to możliwe, że doszło do takiej sytuacji? - mówił Król.
Obecnie kobieta przebywa w szpitalu w Międzylesiu. Jest w śpiączce.
"Lekarz nie zachował należytej staranności"
Dyrektor ds. medycznych Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku Tomasz Sławomir Koper poinformował we wtorek, że w szpitalu powołano komisję, która badała okoliczności przyjęcia pacjentki, hospitalizacji, diagnostyki i terapii. Komisja zakończyła już pracę.
- Otrzymaliśmy protokół. Została podjęta decyzja wspólnie z panią prezes, że rozstajemy się z lekarzem, który pełnił wtedy dyżur. Nie będzie już pracować w szpitalu - powiedział Koper.
Dodał, że komisja podjęła decyzję jednogłośnie i oceniła, że lekarz "nie zachował należytej staranności, mimo że jego wyjaśnienia mogą różnie wskazywać. Natomiast od czasu wystąpienia objawów neurologicznych do czasu wysłania pacjentki na tomografię komputerową upłynęło zbyt wiele czasu. Potraktowaliśmy to jako jego błąd, no i tym samym rozstaliśmy się z lekarzem" - wyjaśnił Koper.
Jacek Król pod koniec marca zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Otwocku o nieumyślnym narażeniu żony na utratę zdrowia i życia. Od poniedziałku sprawa jest zarejestrowana w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi dochodzenie w sprawie ewentualnego błędu w sztuce lekarskiej i narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jak informowała prokuratura, w tej sprawie zostali przesłuchani pierwsi świadkowie. Została też zabezpieczona dokumentacja medyczna dotycząca pokrzywdzonej.
Czytaj więcej