Wyjechała do Warszawy i zaginęła. Ostatni raz zadzwoniła z Berlina z cudzego telefonu. Płakała
17-letnia Patrycja z Szelkowa (Mazowieckie) miała spotkać się w środę w Warszawie ze swoim chłopakiem. W czwartek zadzwoniła do mamy - z cudzego telefonu z dworca w Berlinie. Połączenie zostało przerwane, ale mama usłyszała, że córka płacze i mówi do kogoś "nigdzie nie jadę". Od tej pory nie ma z nią kontaktu - informują autorzy strony "Zaginieni przed laty" na Facebooku. Nastolatki szuka policja.
17-latka nie powiedziała swoim rodzicom, że wybiera się za granicę. W czwartek zadzwoniła do mamy z telefonu kobiety spotkanej na dworcu w Berlin Ostbahnhof, lecz połączenie zostało przerwane. Mama dziewczyny oddzwoniła pod ten numer i dowiedziała się, że Patrycja była na dworcu z mężczyzną, płakała.
"Ten telefon przeraził mnie"
- Patrycja zadzwoniła do mnie, płakała i mówiła do kogoś z kim była, że "nigdzie nie jedzie". Ten telefon mnie przeraził i natychmiast zgłosiłam policji zaginięcie córki - powiedziała Wirtualnej Polsce pani Zuzanna, mama nastolatki.
Jak wyjaśniła, telefon, z którego wykonano połączenie należał do Niemki, która zauważyła na dworcu płaczącą dziewczynę i zapytała, czy ta nie potrzebuje pomocy. Z informacji wp.pl wynika, że Patrycja poprosiła kobietę o możliwość skorzystania z telefonu. Miała tłumaczyć, że jej telefon nie działa.
Od tej pory z nastolatką nie ma kontaktu.
Czytaj więcej