PO: Jakub Kalus to współpracownik Patryka Jakiego; żądamy dymisji Jakiego i ministra Ziobry
Politycy PO zażądali w poniedziałek dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i jego zastępcy Patryka Jakiego za - jak uważają - "tworzenie parasola ochronnego" w resorcie nad "ludźmi niegodnymi". Chodzi o Jakuba Kalusa, który - według PO - jest współpracownikiem wiceministra. Prezesa Sądu Apelacyjnego w Katowicach po analizie ma zdecydować, czy zwolni asystenta z pracy.
"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że asystent sędziego Jakub Kalus (w listopadzie 2017 r. brał udział w pikiecie narodowców w Katowicach, podczas której powieszono na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów PO, w tym Róży Thun), udzielał porad prawnych organizatorom "urodzin Hitlera": instruował ich, jak mają się zachowywać podczas śledztw, przygotowywał im pisma procesowe i wezwania do mediów. "GW" przypomniała, że później Kalus został "oddelegowany" do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Sąd: Kalus na zwolnieniu do wtorku
Rzecznik katowickiego Sądu Apelacyjnego poinformował w poniedziałek, że Jakub Kalus przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim, którego termin upływa we wtorek.
- Ostatnie publikacje prasowe spotkały się z zainteresowaniem prezesa Sądu Apelacyjnego w Katowicach, który po analizie zdecyduje, czy podejmie czynności zmierzające do rozwiązania umowy o pracę z asystentem - powiedział sędzia Robert Kirejew.
Zaznaczył, że podjęcie takiej decyzji zarekomendowało prezesowi już wcześniej zebranie wszystkich sędziów sądu apelacyjnego.
Gremium to zebrało się już 12 kwietnia i przyjęło wtedy uchwałę, w której zachowanie Kalusa - w szczególności udział w happeningu narodowców, na którym wieszano na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów - uznało za nielicujące z godnością urzędnika sądowego.
"Żadne odcięcie się nie nastąpiło"
Rzecznik PO Jan Grabiec nazwał Kalusa "bliskim współpracownikiem" wiceszefa MS Patryka Jakiego. Przypomniał, że Platforma już wcześniej wielokrotnie apelowała do kierownictwa resortu sprawiedliwości i polityków PiS, by "odcięli się od współpracy z osobami sięgającymi po metody polegające na przemocy". - Żadne odcięcie się nie nastąpiło - dodał.
Doniesienia "GW" poseł nazwał "szokującymi". - Jeśli te szokujące fakty są niewystarczające do dymisji, to znaczy, że powinniśmy wzywać do usunięcia z wymiaru sprawiedliwości nie tylko osób niegodnych, ale powinniśmy wzywać do usunięcia z wymiaru sprawiedliwości tych, którzy tych niegodnych ludzi zatrudniają, dają im specjalne zadania i tworzą nad nimi parasol ochronny - dodał Grabiec.
- Nie może być tak, że osoby o faszystowskich poglądach, czy wspierające neofaszystów, pracują w wymiarze sprawiedliwości - zaznaczył rzecznik PO. Według niego odpowiedzialność za to ponoszą: Patryk Jaki i szef MS Zbigniew Ziobro.
"To już nie jest ani zabawne, ani rozczulające"
Róża Thun - jedna z europosłanek, której wizerunek zawieszono na szubienicy - oczekuje, że w tej sprawie zapadnie w końcu wyrok w sądzie (sprawę bada obecnie katowicka prokuratura). Patrykowi Jakiemu zarzuciła, że "zamiast pilnować swojego resortu", od roku "jest w drodze, bo zajmuje się swoimi kampaniami wyborczymi - od Warszawy po Świętokrzyskie i Małopolskę".
- Ciągle mnie ktoś pyta, czy podejmę z nim debatę. Proszę się mnie nie pytać o takie rzeczy, bo to po prostu nie wypada. Lista jest długa, ja do debaty wzywam liderkę listy PiS w Małopolsce i Świętokrzyskiem, panią Beatę Szydło - powiedziała Thun, "jedynka" listy Koalicji Europejskiej w okręgu małopolsko-świętokrzyskim.
- A że jacyś inni ludzie z tej listy PiS-owskiej chcą się lansować debatą ze mną, to jeszcze nie jest powód, żebym rozmawiała z osobami, które dopuszczają się takich czynów, pośrednio, które szerzą nieprawdziwe, kłamliwe, ohydne wiadomości całe czas i które zatrudniają osoby, które nie dość, że takich czynów haniebnych dokonują, jak wieszanie oponentów politycznych, symboliczne, na szubienicach, to ruchom heilującym, układającym swastyki, świętującym urodziny Hitlera, doradzają. To już nie jest ani zabawne, ani rozczulające. To jest niezwykle niebezpieczne - oświadczyła europosłanka PO.
"Nie będę wydawał poleceń sądom"
Patryk Jaki o poniedziałkową publikację "GW" był pytany na konferencji prasowej w resorcie sprawiedliwości.
Na pytanie, czy w związku z doniesieniami gazety powinny być wyciągnięte jakieś konsekwencje wiceminister odparł: - To jest decyzja do osoby, która zatrudnia tego pana. Od samego początku to był sąd, no to niech sąd jako pracodawca podejmie decyzję w tym zakresie.
- Jakub Kalus nigdy nie był pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości i kłamstwem jest twierdzenie, że resort rozciągał nad nim "parasol ochronny", zatem żądania opozycji są absurdalne i bezzasadne - podkreślił polityk.
- Po drugie przypominam: jeżeli chodzi o tzw. urodziny Hitlera, to akurat nasza władza zachowała się najbardziej stanowczo. To my aresztowaliśmy tę grupę, mimo że czasów rządów Platformy działała sobie bardzo swobodnie - powiedział Jaki.
Dopytywany, czy nie powinno być jakiejś sugestii dla pracodawcy Kalusa, by zainteresowali się sprawą, podkreślił, ze "chętnie by taką sugestię skierował".
- Ale wielokrotnie media komercyjne pouczały mnie, że nie możemy wydawać nakazów sądom, dlatego postanowiłem się do tego dostosować i nie będę wydawał poleceń sądom - oświadczył wiceminister.
- Nieprawdą jest też, że Jakub Kalus jest moim bliski współpracownikiem. Jeśli takie zarzuty będą się powtarzać, to skieruję sprawę do sądu - zapewnił.
"Wieszali" posłów na placu Sejmu Śląskiego
W listopadzie 2017 r. na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się – według policji - ok. 70 przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy".
Organizatorzy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce: Michała Boniego, Danuty Huebner, Danuty Jazłowieckiej, Barbary Kudryckiej, Julii Pitery i Róży Thun. To ich zdjęcia narodowcy zawiesili na szubienicach.
Kilka dni później katowicka prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem art. 119 Kodeksu karnego. Stanowi on, że "kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Na początku marca rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek przekazała, że postępowanie jest przedłużone do maja br.
"Dużo tutaj jest przypadków"
O sprawie Kalusa rozmawiali goście Agnieszki Gozdyry w programie "Polityka na Ostro".
- Jest to kompromitacja, że sądy potrafią takie osoby bez weryfikacji przysłać. W momencie, kiedy ministerstwo sprawiedliwości miało informację na temat tego, że ten pan tak, a nie inaczej postępuje, szczególnie łamie prawo, to odpowiednie kroki zostały podjęte - stwierdził warszawski radny Jacek Ozdoba z Porozumienia.
Z kolei według Piotra Borysa z PO, "ten pan (Kalus - red.) dalej pracowałby po cichu w komisji weryfikacyjnej, która jest oczkiem w głowie pana Jakiego i dalej pomagałby być może tym, który organizowali urodziny Hitlera". - Chcę panu powiedzieć, że dużo tutaj jest przypadków - powiedział, zwracając się do Ozdoby.
Zdaniem Miłosza Motyki z PSL, "to jest skandal i kompromitacja prokuratury". - Przez blisko dwa lata nie ma jeszcze postawionych zarzutów. Ja nie rozumiem, dlaczego w takiej jasnej sprawie prokuratura działa tak opieszale - dodał.
- Jeśli ministrowi Ziobrze zależałoby na błyskawicznym załatwieniu tej kwestii, to objąłby ją nadzorem i dopilnował, aby jak najszybciej została załatwiona - podkreślił Motyka.
- Zastanawiam się, ilu takich Jakubów, tak naprawdę powinniśmy mówić Jakubów K. a nie Jakubów Kalusów, dalej będzie sobie chodziło po Polsce i namawiało ludzi do wieszania podobizny kogokolwiek. Wieszanie podobizny europosła, posła, urzędnika jest aktem faszystowskim - zaznaczył.