Jaki: opozycja marzy, by mnie zdymisjonować, bo ciągle rozliczam ich złodziejską reprywatyzację
- Zazwyczaj opozycja chce pozbywać się ludzi, którzy przeszkadzają w działalności niekoniecznie zgodnej z prawem, czy takiej, która budzi kontrowersje. Oni marzą by zdymisjonować Patryka Jakiego, bo ciągle rozlicza ich złodziejską reprywatyzację - powiedział wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w programie "Wydarzenia i Opinie".
Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że asystent sędziego w gliwickim sądzie rejonowym Jakub Kalus (w listopadzie 2017 r. brał udział w pikiecie narodowców w Katowicach, podczas której powieszono na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów PO, w tym Róży Thun), udzielał porad prawnych organizatorom "urodzin Hitlera": instruował ich, jak mają się zachowywać podczas śledztw, przygotowywał im pisma procesowe i wezwania do mediów.
"GW" przypomniała, że później Kalus został "oddelegowany" do Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeszcze w poniedziałek politycy PO zażądali dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i jego zastępcy Patryka Jakiego za - jak uważają - "tworzenie parasola ochronnego" w resorcie nad "ludźmi niegodnymi". Według PO, Kalus jest współpracownikiem wiceministra.
"To sąd oddelegował nam tego człowieka"
Prowadzący program "Wydarzenia i Opinie" Piotr Witwicki pytał Jakiego, czy Platforma "doczeka się" jego dymisji.
- Zazwyczaj opozycja chce pozbywać się ludzi, którzy przeszkadzają w działalności niekoniecznie zgodnej z prawem, czy takiej, która budzi kontrowersje - zapewnił wiceminister. Jak dodał "oni marzą, by zdymisjonować Patryka Jakiego", bo ten "ciągle rozlicza ich złodziejską reprywatyzację".
Piotr Witwicki wskazał, że w tym przypadku chodzi, o coś zupełnie innego, czyli o "związki z Jakubem Kalusem", który brał udział w wieszaniu portretów europosłów PO na symbolicznych szubienicach.
- Pracodawcą tego pana jest sąd. To sąd delegował nam tego człowieka, bez żadnych akt, jeszcze kiedy nikt nie miał świadomości tego zdarzenia, tego happeningu. Dopiero kiedy zobaczyłem ten happening, to jako pierwszy zareagowałem i wróciłem go do tego sądu - przekonywał Jaki. Jak dodał, o to że Kalus do dzisiaj pracuje w sądach, "trzeba pytać sądy".
"Jedyną osobą, która zareagowała był Patryk Jaki"
- Jeżeli za tą sprawę, ktoś miałby się podać do dymisji, to politycy Platformy Obywatelskiej. Po pierwsze bronili sądów, które są pracodawcą tego pana do dnia dzisiejszego, a po drugie to stowarzyszenie sobie hulało, jak rządziła Platforma i dopiero my to zakończyliśmy - powiedział wiceminister.
Jaki poinformował, że Jakub Kalus w Ministerstwie Sprawiedliwości był "najniższym urzędnikiem". - Przygotowywał dokumenty, kserował - mówił. Na pytanie, "w jaki sposób Kalus znalazł się w resorcie" odpowiedział, że ministerstwo regularnie publikuje ogłoszenia związane z naborem pracowników Sądów Powszechnych. - Sąd któregoś razu zwrócił się z tą osobą do MS i tak został delegowany, jak setki innych osób - zapewnił.
- Wtedy, kiedy był delegowany, nie miał żadnego zdarzenia na swoim koncie, nie był karany. Po drugie, sąd do dzisiaj nie przekazał żadnych uwag do jego pracy, a jako jego pracodawca, jest właścicielem jego teczki osobowej. Do dnia dzisiejszego jedyną osobą, która zareagowała w tej sprawie był Patryk Jaki.
"Decyzja Trzaskowskiego to łamanie konstytucji"
Wiceminister był pytany, czy PiS będzie "licytował się na prawicowość" z nowopowstałą Konfederacją Korwin Braun Liroy Narodowcy. - Myślę, że musimy tego robić. Prawo i Sprawiedliwość walczy - przepraszam - w innej wadze - zapewnił. Jaki dodał, że choć członkowie Konfederacji mają prawo mówić, że PiS jest "udawaną prawicą", to sukcesy jego ugrupowania "przemawiają za nimi".
- Spadek przestępczości, jeden z największych w historii RP, wzrost poczucia bezpieczeństwa. Dlatego jeśli chodzi o nasze zadania, to się z nich wywiązujemy - powiedział Jaki.
Jaki poinformował, że nie popiera decyzji Rafała Trzaskowskiego o delegalizacji marszu narodowców w Warszawie pierwszego maja. - To zachowanie jest łamaniem konstytucji. To są ludzie, którzy bardzo dużo mówią konstytucji, a sami ją regularnie łamią. Prawo do manifestowania jest podstawowym prawem każdej demokracji. Nawet jeżeli ktoś z nas nie zgadza się z narodowcami, czy z jakimkolwiek ruchem lewicowym, to póki mają legalnie zarejestrowane stowarzyszenia, czy partie to mają prawo legalnie manifestować - powiedział wiceminister, który zapewnił, że ktoś kto nie rozumie tej zależności, "nie rozumie też państwa prawa".
Dotychczasowe odcinki programu "Wydarzenia i Opinie" dostępne są w zakładce Programy.
Komentarze