Dożywocie za zabójstwo 20-latki. Sprawca ciało ukrył w wersalce. "Nie oszukujmy się - jest mordercą"
Na karę dożywotniego więzienia skazał w piątek Sąd Okręgowy w Łodzi 31-letniego Artura W., oskarżonego o brutalne zabójstwo 20-letniej Kai. Ukryte w wersalce ciało ofiary znaleziono dopiero po 11 dniach. Wyrok jest nieprawomocny.
- Pozbawił życia Kaję W. zaciskając ręce na jej szyi i powodując dwumiejscowe złamanie kości gnykowej, doprowadzając w ten sposób do zgonu pokrzywdzonej poprzez uduszenie - odczytał wyrok sędzia Jarosław Leszczyński.
Skazał Artura W. na dożywocie oraz zobowiązał go do wypłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia 4-letniemu synowi zamordowanej i po 5 tys. zł dwojgu jej rodzeństwa.
"Jestem zadowolony z tego wyroku, bo zasłużył na to"
- Bardzo dobrze, że dostał dożywocie. Jestem zadowolony z tego wyroku, bo zasłużył na to, ponieważ - nie oszukujmy się - jest mordercą - powiedział po ogłoszeniu wyroku bart zamordowanej Kai.
Na wniosek pełnomocnika siostry i brata zamordowanej kobiety, proces w tej sprawie toczył się z wyłączeniem jawności.
Wyrok jest nieprawomocny, skazanemu przysługuje prawo do apelacji.
Sprawę skomentował pani Zofia, znajoma rodziny sprawcy. - Nie wiem, co mu się stało, że on dokonał tego zbrodniczego czynu - mówiła. Zapytana, jak zareagowała jego rodzina, odparła: - Strasznie. Matka, dowiedziawszy się (o zbrodni syna - red.) zmarła. Młoda kobieta 55 lat.
Według ustaleń Prokuratury Okręgowej w Łodzi, zgłoszenie o zaginięciu kobiety wpłynęło do policji 17 sierpnia 2017 roku. Złożyła je rodzina 20-latki ze Zduńskiej Woli; kobieta dwa dni wcześniej wraz ze swoim 2,5-letnim synem wyjechała do Łodzi w towarzystwie poznanego niedawno starszego o 9 lat partnera - Artura W. Następnego dnia mężczyzna odwiózł dziecko do rodziny 20-latki, twierdząc, że kobieta została w Łodzi, ponieważ źle się poczuła. Później kontakt z nim się urwał.
Policja znalazła ciało kobiety dopiero 26 sierpnia - w mieszkaniu wynajmowanym przez Artura W. na łódzkim osiedlu Teofilów. Skrępowane sznurem zwłoki, będące już w stanie zaawansowanego rozkładu, były ukryte w wersalce. Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie.
"Doszło do awantury"
Sprawa zabójstwa 20-latki została objęta nadzorem przez komendanta głównego policji. Prokuratura wydała list gończy za Arturem W. Po kilku dniach został on zatrzymany w Koszalinie.
Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu zabójstwa. Wyjaśnił, że pomiędzy nim a 20-latką doszło do awantury i szarpaniny, w trakcie której zaczął dusić pokrzywdzoną. Kiedy kobieta przestała dawać oznaki życia, ukrył jej ciało w wersalce. Po pewnym czasie, aby mieć pewność, że ofiara nie żyje, zakleił jej usta taśmą, związał nogi, a na głowę założył worek foliowy i związał go sznurkiem. Włożył ciało do pojemnika na pościel, przykrył je kołdrą i zamknął w wersalce.
Był już wcześniej karany
Na wersalce umieścił drugą kanapę. Następnie pojechał z synem kobiety do Zduńskiej Woli, gdzie mieszkała siostra ofiary i przekazał jej dziecko mówiąc, że 20-latka nie jest w stanie zająć się chłopcem z uwagi na dolegliwości, po czym wyjechał z miasta. Od tego momentu ukrywał się w różnych miastach na terenie Polski.
W toku śledztwa podejrzanego poddano obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu był on poczytalny. Mężczyzna był już wcześniej karany, m.in. za gwałt i uszkodzenie ciała. Wyroki skazujące zapadły w Wielkiej Brytanii i Niemczech.
Ośmiu policjantów ukaranych za szokujące błędy
Opieszałość policji i wiele zaniedbań popełnionych przez mundurowych w trakcie śledztwa stała się przedmiotem odrębnego śledztwa. Wśród licznych błędów najważniejsze to: przerwano poszukiwania dzień po zgłoszeniu jej zaginięcia; skłamano, że doszło do przeszukania mieszkania, w którym w wersalce znaleziono ciało dziewczyny; sprawca morderstwa był dwukrotnie zatrzymywany przez policję i wypuszczany na wolność.
- Dwóch funkcjonariuszy odeszło ze służby, jeden ma zarzut niedopełnienia obowiązków. Pozostałych sześciu funkcjonariuszy miało obniżony stopień i zostali ukarani finansowo - relacjonuje reporterka Polsat News, która tuż po rozpoczęciu poszukiwań dotarła do dokumentów, z których jasno wynikało, że policja popełniła skandaliczne błędy w sprawie morderstwa 20-latki.
Czytaj więcej