"Zwiększenie pensum oznacza, że trzeba zwolnić w Polsce 10 proc. nauczycieli, czyli 70 tys. osób"
- To, co robi ten rząd, to nie jest tylko kwestia podejścia do samego systemu wynagrodzeń, to jest kwestia uderzania w poszczególne grupy społeczne i ten rząd robi to systematycznie - tak w programie "Graffiti" poseł PO Cezary Tomczyk ocenił postawę negocjacyjną rządu z nauczycielami. Według posła zwiększenie pensum oznacza masowe zwolnienia nawet 70 tys. nauczycieli.
W Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie zakończyło się w czwartek spotkanie przedstawicieli strony rządowej i związków nauczycielskich. Rząd zaproponował nowe rozwiązania: 250 zł podwyżki i wzrost pensum o dwie godziny. Związkowcy odrzucili propozycję.
Cezary Tomczyk mówiąc o propozycji zwiększenia pensum zauważył, że "jest w tym pewna pułapka ze strony rządu". - Jeśliby teraz rozpocząć dyskusję o zwiększeniu pensum, to znaczyłoby, że trzeba zwolnić w Polsce 10 proc. nauczycieli, czyli 70 tys. nauczycieli - podkreślił.
"Szkoła się zmienia, ale w niewłaściwą stronę"
Zdaniem posła PO rozmowy o edukacji należy rozpocząć od zupełnie innych spraw niż pensum. - Jeżeli dzisiaj minister Zalewska (Anna Zalewska, minister edukacji narodowej - red.) z jednej strony nie chce pomóc nauczycielom, a z drugiej strony z podstawy programowej znikają rzeczy dotyczące naszej historii i np. w centrum wydarzeń "Solidarności" nie ma już Lecha Wałęsy tylko jest Lech Kaczyński, to znaczy, że szkoła się zmienia, ale w niewłaściwą stronę - przekonywał Tomczyk.
- Nie chciałbym, żeby dzisiejsza dyskusja, w czasie strajku, opierała się o propozycje, które są absolutnie nieakceptowane przez nauczycieli i które spowodują masowe zwolnienia nauczycieli - mówił poseł opozycji.
Tomczyk przypomniał, że z powodu "deformy przeprowadzanej przez minister Annę Zalewską, w wyniku której zlikwidowano gimnazja, kilkanaście tysięcy nauczycieli straciło pracę". - Potem na rynku pracy nie mogli się odnaleźć - argumentował.
Tomczyk do Witwickiego: pan pracuje 15 minut?
Piotr Witwicki próbował przekonać posła PO do wyjawienia, czy jest za zwiększeniem pensum nauczycielom, Tomczyk w końcu odpowiedział pytaniem:
- Pan pracuje 15 minut (tyle trwa program "Graffiti" - red.)?
- Nie, nie pracuję 15 minut - przyznał dziennikarz.
- Nauczyciele też nie pracują tylko tyle czasu, który jest wpisany, jeśli chodzi o stanie przy tablicy - zauważył poseł.
Tomczyk przypomniał, że praca nauczyciela to również "zielone szkoły", sprawdzanie wypracowań, rady pedagogiczne, wywiadówki.
- Moja teściowa jest nauczycielem nauczania początkowego. Wiem, jaka ciężka jest to praca - przekonywał.
Dodał, że sam jest ojcem dziecka, które nie chodzi do szkoły, bo jest strajk. - Muszę się nim opiekować ja, musi się nim opiekować moja żona i właśnie moja teściowa. Jest to sytuacja trudna, ale ją rozumiem - powiedział Tomczyk twierdząc, że osoby, które nie znają specyfiki pracy nauczyciela nie powinny się w tym temacie wypowiadać.
Tomczyk: rząd systematycznie uderza w poszczególne grupy społeczne
- To co robi ten rząd, to nie jest tylko kwestia podejścia do samego systemu wynagrodzeń, to jest kwestia uderzania w poszczególne grupy społeczne i ten rząd robi to systematycznie pokazując, że nie ma szacunku dla drugiego człowieka - stwierdził gość "Graffiti".
- Podchodzenie do strony, która protestuje w taki sposób, że się chce ją zniszczyć, upodlić i zaszczuć, jest niegodne polskiego rządu - spuentował Tomczyk.
"Ta propozycja nas obraża"
Podobnego zdania o propozycji zwiększenia pensum dla nauczycieli są sami zainteresowani. - Ta propozycja nas obraża - powiedziała w Polsat News jedna z nauczycielek ze Szkoły Podstawowej nr 307 w Warszawie.
- Ktoś, kto nie zna realiów pracy w naszym zawodzie, może uważać, że nie zgadzamy się z lenistwa. Nieprawda. Dwie godziny do pensum spowoduje zwolnienia w naszej grupie zawodowej, spowoduje dalszą pauperyzację naszego zawodu - wyjaśniała.
Więcej odcinków programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej