Broniarz mówi o próbie "przeciągnięcia protestu, by zamęczyć nauczycieli"

Polska

- Wchodzimy w okres Wielkiej Nocy w minorowych nastrojach, ale dzisiaj nie ma żadnych przesłanek, abyśmy mówili o wygaszaniu tego protestu - powiedział w piątek prezes ZNP Sławomir Broniarz. Przekazał, że z prawie 15,5 tys. placówek ok. 2 tys. przestało brać udział w strajku. Zaznaczył też, że "skala poparcia dla strajkujących nie maleje".

- To jest kolejny dzień strajku. Strajk trwa, w tych szkołach i placówkach, które podjęły strajk, mimo że to jest przerwa świąteczna, to jest to przerwa świąteczna dla dzieci i uczniów, a nie dla nauczycieli - podkreślił na konferencji prasowej Broniarz.

 

- Moim koleżankom, moim kolegom, którzy w tych placówkach w dalszym ciągu strajkują bardzo serdecznie za to dziękuję - zaznaczył szef ZNP.

 

"Nieprzemyślana i nieprzygotowana"

 

Broniarz odniósł się również do przedstawionej w czwartek przez stronę rządową propozycji, zgodnie z którą - jak mówiła wicepremier Beata Szydło - "ta propozycja to rozpoczęcie znacznego wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, który rozpocząłby się od września 2020 r.".

 

Jak mówiła, "średnio dla nauczyciela dyplomowanego 250 zł za zwiększenie o 90 minut czasu pracy (pensum) w tygodniu". - Ten program podwyżek byłby rozłożony w ciągu 2 bądź 3 lat - dodała Szydło.

 

Zdaniem szefa ZNP, propozycja rządu wywołała "niebywałą falę emocji". - Była ona bardzo kontrowersyjna z punktu widzenia swojej wartości merytorycznej, po drugie mam wrażenie, że była całkowicie nieprzemyślana i nieprzygotowana - dodał Broniarz.

 

- Nie można proponować wzrostu wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela na poziomie ok. 155 zł, w sytuacji kiedy wzrasta obciążenie, które w żaden sposób nie jest przez ten wzrost wynagrodzenia rekompensowany - stwierdził szef ZNP.

 

Jak wskazał, "wartość godziny przeliczeniowej w obecnym modelu jest wyższa, niż ta, która powstanie wtedy, kiedy wejdzie w życie projekt zwiększający nasze pensum".

 

Propozycja organizacji okrągłego stołu wzbudza "duże emocje"

 

Broniarz podkreślił, że "duże emocje" wywołała propozycja organizacji okrągłego stołu ws. podwyżek dla nauczycieli. - Każda dyskusja o edukacji jest potrzebna, ale podejmowanie decyzji o tym, że zorganizujemy współczesną agorę, gdzie będziemy dyskutować o edukacji na Stadionie Narodowym, każe nam się zastanowić, jaki jest cel tego przedsięwzięcia - wskazał.

 

Jego zdaniem, pomysł okrągłego stołu wydaje się być "bardzo chybiony".

 

Zapewnił jednak, że ZNP nie odmówi wzięcia udziału w tych dyskusjach. - Jednak mamy bardzo poważne obawy dot. tego, po co to wydarzenie jest organizowane. Jesteśmy zwolennikami tego, co było w roku choćby 2008. A więc tego okrągłego stołu zorganizowanego przez śp. Lecha Kaczyńskiego na wniosek ZNP. Tam było rzeczywiście grono ekspertów i osób, które starały się wiele problemów rozstrzygać - zaznaczył.

 

Prezes ZNP zwracał na piątkowym briefingu prasowym uwagę na sytuację pracowników oświaty, którzy nie są nauczycielami, czyli obsługi administracji szkolnej, wskazywał, że to jest ponad 140 tys. osób. - Pan premier (Mateusz Morawiecki) mógłby w odniesieniu do tej grupy zawodowej również wykonać taki wielkanocny gest wsparcia dla postulatów tego środowiska, bo sytuacja woźnej, kucharki, sprzątaczki - tych osób, które są immanentną składową każdej szkoły - jest rzeczywiście czasami bardzo dramatyczna - powiedział prezes ZNP.

 

- Reasumując wchodzimy w okres Wielkiej Nocy w minorowych nastrojach. W przyszłym tygodniu, we wtorek, o godz. 11 zorganizowana (będzie) manifestacja pod siedzibą MEN, na tę manifestację wszystkich nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami serdecznie zapraszamy, a po południu będzie posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, która będzie dyskutowała nad formułą okrągłego stołu (ws. oświaty) - powiedział Broniarz.

 

Pytany, czy będzie namawiał, aby strajk nauczycieli trwał czy, aby się zakończył odparł, że w piątek będzie spotkanie z komitetem protestacyjnym Warszawy. - Mamy świadomość, że Polska to nie tylko wielkomiejskie ośrodki - powiedział Broniarz.

 

Przekazał, że z prawie 15,5 tys. placówek ok. 2 tys. przestało brać udział w strajku. - Wydaje się, że ten potencjał, ten entuzjazm tych kilku tysięcy nauczycieli wymaga tego, żebyśmy się z szacunkiem do tego odnieśli i dzisiaj nie ma żadnych przesłanek, abyśmy mówili o wygaszaniu tego protestu - powiedział prezes ZNP.

 

"Widać, że rząd nie ma żadnego planu"

 

Zapytany przez dziennikarzy o klasyfikację uczniów do matur, stwierdził,  że "ta klasyfikacja nie pojawiła się ad hoc - ona jest w rozporządzeniu ministra edukacji narodowej, ujmowana w kalendarzu, organizacja roku szkolnego także i pani minister już 10 stycznia wiedziała, że jest protest, od 4 marca wiedziała, że jest strajk, wiedziała, kiedy ten strajk będzie, wiedziała, że to będzie kolidowało m.in. z klasyfikacją maturzystów i nic w tej sprawie nie zostało zrobione - ocenił.

 

Jak dodał, "dzisiaj kartę w ręku ma rząd i pan premier Morawiecki". - To, co dzieje się w sferze debaty publicznej w kontekście owego protestu, moim zdaniem, jest próbą po pierwsze: przeciągnięcia tego protestu po to, żeby zamęczyć tych nauczycieli, ale z drugiej strony widać, że rząd nie ma żadnego planu, żadnego pomysłu jak z tego konfliktu wyjść - powiedział.

 

W jego ocenie, determinacja strajkujących nie maleje, a rośnie. - Skala poparcia dla strajkujących nie maleje i nie maleje też opór tego środowiska - dodał.

 

Broniarz został także zapytany, czy rządowa propozycja "okrągłego stołu" edukacyjnego, to próba "rozmycia tematu" i rozbicia go na wątki poboczne.

 

"Nauczyciele dostrzegają socjotechnikę polegającą na odwlekaniu w czasie tej problematyki"

 

- Wydawało nam się, że jeżeli jest problem, to ten problem powinniśmy załatwić w sposób niezwłoczny - kto szybciej to zrobi, byłby w tym przypadku zdecydowanie bardziej przyjaźnie przyjęty przez to środowisko, aniżeli ten, kto ten problem odwleka - powiedział.

 

Przewodniczący ZNP dopytywany, czy premier problem odwleka, powiedział: "Moim zdaniem pan premier to odwleka licząc na to, że środowisko (...) to jakby zmęczy. To akurat wywołało reakcję odwrotną od intencji pana premiera, bo to spowodowało dzisiejsze, wręcz lawinowe protesty wskazujące na to, że i nauczyciele Wrocławia, Poznania, Warszawy dostrzegają taką socjotechnikę polegającą na odwlekaniu w czasie tej problematyki".

 

Broniarz przyznał, że o wiele zasadniejszą rozmową byłaby debata niż "okrągły stół", gdzie jego uczestnicy mają bardzo ograniczony czas wypowiedzi.

 

"Dowody wsparcia dla nauczycieli odbieramy bardzo pozytywnie"

 

W piątek Koalicja Europejska zaapelowała do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz premiera Mateusza Morawieckiego o zrealizowanie postulatów nauczycieli i zakończenie protestu. Lider PO Grzegorz Schetyna zadeklarował, że Koalicja wspiera nauczycieli i ich postulaty.

 

 

- Najpierw trzeba wygrać wybory parlamentarne, dzisiaj pieniądze i cały proces decyzyjny jest w rękach Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast wszystkie dowody wsparcia dla nauczycieli, bez względu na to, czy one płyną z lewej czy prawej strony, odbieramy bardzo pozytywnie. Mam nadzieję, że to nie jest tylko i wyłącznie na użytek zwykłego PR-u" - powiedział Broniarz. 

las/ml/rob/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie