Strażnik graniczny ocalił tonącego 5-latka. "Woda była lodowata"
- Już się zachłysnął. To był ostatni moment by go wyciągnąć, bo znajdował się pod wodą dwie, trzy minuty i już szedł na dno - tak wspomina moment uratowania 5-latka Krzysztof Cozac, strażnik graniczny z Lubaczowa (Podkarpackie). Mężczyzna wyłowił dziecko z rzeki Lubaczówki i udzielił mu pierwszej pomocy. Uratowany Norbert trafił do szpitala, jest cały i zdrowy.
Chłopiec dryfował w rzece Lubaczówce w sobotę po południu. Miał wiele szczęścia, bo w dniu wolnym od pracy przechodził tamtędy strażnik graniczny st. chor. sztab. Krzysztof Cozac. Mężczyzna wraz z córką wypatrywał łabędzie, jednak zamiast nich, ujrzeli tonące dziecko.
- Już to, że chłopiec utrzymał się na wodzie tak długo, to cud – mówi Cozac w rozmowie z reporterem Polsat News. Jak dodaje, tego dnia woda była lodowata i wiał silny wiatr.
Mimo niesprzyjających warunków, mężczyźnie udało się wyłowić 5-latka i udzielić mu pierwszej pomocy. - Nie czuje się bohaterem. Myślę, że każda inna osoba by to zrobiła - wyznaje strażnik.
"Poślizgnął się"
Na miejsce przyjechały wezwane straż pożarna, policja i pogotowie ratunkowe oraz rodzice chłopca.
- Chłopiec trafił do szpitala w Lubaczowie. Okazało się, że ma na imię Norbert, ma 5 lat i bawiąc się na brzegu rzeki, poślizgnął się i wpadł do wody - mówi rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej mjr Elżbieta Pikor.
- Z posiadanych wstępnie informacji wynika, że rodzice dobrze opiekują się dziećmi - dodaje mł. asp. Monika Tomczyszyn-Pachołek.
Pogranicznikowi, który uratował 5-latka pogratulowali już jego przełożeni. Lokalny bohater ma dostać specjalną nagrodę.
Czytaj więcej
Komentarze