25 lat temu zmarł Kurt Cobain. Właśnie ukazała się biografia lidera Nirvany
Był bardzo wrażliwy, kreatywny i chłonął nową muzykę. Godzinami oglądał stację MTV. Bardzo lubił kolegów z Nirvany, ale potrafił też rzucać w nich pizzą podczas spotkań. O liderze Nirvany Kurcie Cobainie we właśnie wydanej biografii pisze były menedżer zespołu.
Książka Danny’ego Goldberga "Serving The Servant: Remembering Kurt Cobain", ukazała się za granicą w 25. rocznicę śmierci lidera Nirvany, jednego z najważniejszych zespołów gatunku grunge, który święcił triumfy w latach 90.
Danny Goldberg, zanim został menedżerem Nirvany, współpracował m.in. z Led Zeppelin i produkował płyty z muzyką filmową (m.in. z "Dirty Dancing"). W swojej biografii muzyka autor skupił się przede wszystkim na opowieści o Cobainie z początku lat 90. Pracując nad książką rozmawiał m.in. z basistą Nirvany Kristem Novoselicem i partnerką Cobaina Courtney Love.
Cobain był fanatykiem MTV
Kurt Cobain popełnił samobójstwo w swoim domu w Seattle 5 kwietnia 1994 roku, w wieku 27 lat. Zespół Nirvana miał wtedy na koncie trzy płyty studyjne, które sprzedały się na świecie w kilkudziesięciu milionach egzemplarzy. Pół roku po śmierci Cobaina ukazała się płyta "MTV Unplugged in New York" z zapisem akustycznego koncertu, która sprzedała się w kilkunastu milionach.
O występie w tej słynnej serii MTV pisze w "Serving The Servant: Remembering Kurt Cobain" Goldberg. Autor podkreśla, że Cobain był fanatykiem muzycznego kanału telewizyjnego. Potrafił spędzić wiele godzin przed telewizorem i sprawdzać, ile razy lecą teledyski Nirvany. Goldberg przytacza słowa Kurta: "w Stanach MTV jest jak bóg, ma ogromną moc".
Dlatego Nirvana przykładała dużą wagę do swoich teledysków. Goldberg opisuje historię klipu do singla "Smells Like Teen Spirit". Teledysk zdobył wiele nagród (m.in. MTV Video Music Awards), był jednym z najczęściej puszczanych w MTV, znalazł się w zestawieniach najważniejszych teledysków lat 90. (m.in. magazynu "Rolling Stone").
Goldberg opisuje reakcje po prezentacji teledysku w gabinetach budynku stacji MTV, jeszcze przed premierą telewizyjną. W pomieszczeniu, w którym puszczano teledysk zgromadził się tłum pracowników, akurat byli też w nim członkowie zespołu Smashing Pumpkins. Wszyscy stwierdzili, że oglądają rzecz wybitną, która podniesie popularność zespołu. I tak było, "Smells Like Teen Spirit" było pierwszym singlem z przełomowej płyty Nirvany "Nevermind".
Ciepły, rodzinny i kreatywny człowiek
Autor biografii podkreśla, że Cobain bardzo chciał pozostać niezależnym artystą, choć z drugiej strony zależało mu na sukcesie. I to mu się w dużej mierze udało. Goldberg stwierdza, że muzyka Nirvany połączyła fanów skupionych wokół punku, metalu, mainstreamowego rocka oraz popu. Tego też chciał Kurt, który sam miał bardzo różne muzyczne fascynacje - od zespołu ABBA, przez Black Sabbath i Black Flag, po R.E.M. Zresztą z liderem R.E.M. Michaelem Stipe’em Kurt się zaprzyjaźnił i planował wspólne nagrania.
Cobain w książce Goldberga jawi się jako ciepły, rodzinny i kreatywny człowiek. Wspierał kobiety w ich walce o równe prawa, miał doskonałe poczucie humoru, był miły dla ludzi, z którymi współpracował. Zdarzały się jednak chwile, w których Cobain zmieniał się w wariata i był nieobliczalny.
Niestety po sukcesie w 1994 roku muzyk coraz bardziej pogrążał się w depresji i beznadziei. Goldberg nie do końca potrafi to wyjaśnić, choć przyznaje, że pod koniec życia nawet przy córce Cobain nie potrafił być szczęśliwy. Autor przytacza słowa Krista Novoselica, który twierdzi, że na zdrowiu Kurta odbiło się przedawkowanie leków w marcu 1994 roku.
W innej anglojęzycznej książce "Cowboys and Indies: The Epic History of the Record Industry" Gareth Murphy również zauważa dwie osobowości u Kurta Cobaina. Cytując Bruce’a Pavitta, założyciela wytwórni Sub Pop, która wydawała płyty Nirvany pisze: "Kiedy Kurt występował na scenie, był niezwykle pobudzony, intensywny, ale poza nią stawał się nieśmiały i cichy". Nawiązując do samobójczej śmierci muzyka Pavitt stwierdza: "Kariera Nirvany i Cobaina szła niezwykle szybkim tempem, może za szybkim".
Komentarze