"Wstyd mi, że łgarz jest premierem Polski". Cimoszewicz o Morawieckim
- Pan Morawiecki pozwolił sobie na niewybredne żarty pod moim adresem. W ten sposób dopuścił się łgarstwa. (...) Dopóty, dopóki on mnie publicznie nie przeprosi, będę go nazywał łgarzem - powiedział w "Polityce na Ostro" w Polsat News były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Odniósł się w ten sposób do słów Mateusza Morawieckiego, który nawiązał do doniesień medialnych ws. leśniczówki b. szefa rządu.
Włodzimierz Cimoszewicz przez kilkanaście lat wynajmował od Lasów Państwowych leśniczówkę w Puszczy Białowieskiej. Umowa miała obowiązywać do 2025 roku. Została zakończona wcześniej z inicjatywy leśników.
- Zapytano mnie, czy byłbym skłonny zgodzić się na jej skrócenie za częściową rekompensatę moich inwestycji. Zgodziłem się, mimo że z góry było wiadomo, że stracę na tym bardzo dużo - powiedział były premier "Kurierowi Porannemu".
Według relacji "Gazety Polskiej", która nagłośniła sprawę leśniczówki, Cimoszewicz miał podczas wyprowadzki "zabrać ze sobą piec, poszycie budynku gospodarczego, framugi w drzwiach oraz oknach, gniazdka i kontakty elektryczne, a nawet boazerię".
"Budynek jest ruiną, która nie nadaje się do zamieszkania" - pisała gazeta. Wyprowadzkę określiła mianem "totalnej demolki".
"Wszystkie ustalenia zostały wypełnione"
Cimoszewicz wyjaśnił "Kurierowi", że wyprowadzka była uzgadniana z nadleśnictwem. - Bardzo niewygodny dla mnie i kosztowny demontaż boazerii i centralnego ogrzewania nastąpił na wyraźną prośbę nadleśnictwa. Potwierdzają to dokumenty z nadleśnictwa - podkreślił.
Jego słowa potwierdził Jarosław Krawczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. - Między nadleśnictwem, a najemcą zostało podpisane porozumienie w sprawie wyprowadzki. Wszystkie ustalenia zawarte w tym porozumieniu zostały wypełnione - dodał.
Sprawę komentowali dziennikarze i polityczni oponenci Cimoszewicza. "Może Włodzimierz Cimoszewicz opowie, co stało się w leśniczówce?" - pytała na Twitterze Beata Mazurek, rzeczniczka PiS.
"Skompromitował się"
Cimoszewicz nawiązał do słów Morawieckiego podczas czwartkowej "Polityki na Ostro".
- Pan Morawiecki nie wyciągnął żadnych wniosków z takiej wpadki sprzed jakiegoś czasu, kiedy stwierdził, podążając za plotkami, że na pewnym ze zdjęć znajdowała się Małgorzata Gersdorf, jako studentka, z Edwardem Gierkiem, mimo że to była nieprawda - powiedział były premier.
Zdaniem Cimoszewicza, Morawiecki się wtedy "skompromitował". - Dlatego, że ja sobie nie wyobrażam, jako były premier, że premier podaje tego typu rzeczy bez sprawdzenia - ocenił.
"Ten plotkarz będzie się czerwienił ze wstydu"
Jak stwierdził, Morawiecki "pozwolił sobie również na niewybredne komentarze" pod jego adresem. - W ten sposób dopuścił się łgarstwa. Ja powiedziałem, że dopóty, dopóki on mnie publicznie nie przeprosi za to łgarstwo, będę go nazywał łgarzem. On rzeczywiście jest po prostu łgarzem i wstyd mi, że łgarz jest premierem Polski - powiedział.
Jak dodał, nie ma zamiaru pozwać premiera. - Wystarczy, że zostaną ukarani główni sprawcy, a ten plotkarz będzie się czerwienił ze wstydu - podkreślił Cimoszewicz.
Były szef rządu powiedział, że podejmie kroki prawne wobec "Gazety Polskiej" i telewizji publicznej. - Pozwy są w drodze do sądu (...) Dopuszczono się kryminalnego sfabrykowania informacji - dodał.
Czytaj więcej
Komentarze