"Ustalenia poczynione na polecenie CBA". B. agent ws. skandalu obyczajowego z udziałem polityka PiS
"Nie jest prawdą, że po odebraniu poświadczenia bezpieczeństwa b. funkcjonariusz CBA Wojciech J. był zmuszony do odejścia ze służby oraz że szantażował szefa CBA" - napisała w oświadczeniu pełnomocniczka Wojciecha J. Beata Bosak-Kruczek odnosząc się do słów ministra Macieja Wąsika w Sejmie.
Radca prawny Bosak-Kruczek wystosowała oświadczenie w związku z wystąpieniem w Sejmie zastępcy ministra koordynatora służb specjalnych Macieja Wąsika. W czwartek odpowiadał on na pytania posłów PO-KO w sprawie, którą nagłośniło Radio Zet.
W zeszłym tygodniu rozgłośnia podała, że do prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i premiera Mateusza Morawieckiego wpłynęło zawiadomienie dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez szefa CBA Ernesta Bejdę. Według Radia Zet, złożył je prawnik b. agenta CBA, który twierdzi, że w Biurze zatuszowano skandal obyczajowy z udziałem ważnego polityka PiS z Podkarpacia. Jak donoszą media, tym politykiem był marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który miał utrzymywać kontakty seksualne z nieletnią prostytutką pochodzenia ukraińskiego.
Wąsik powiedział w Sejmie, że "ta sprawa wzięła się od ujawnienia przez media notatki (datowanej na kwiecień 2018 r.) agenta Wojciecha J., w której sugeruje on, że złożono mu propozycję korupcyjną w zamian za nieujawnianie materiałów kompromitujących pewnego polityka". Podkreślił, że CBA przeprowadziło postępowanie wewnętrzne w tej sprawie i zawiadomiło prokuraturę.
Jak dodał, z wewnętrznego postępowania wynikało, że Wojciech J. podczas swojej służby od maja 2016 r. do maja 2018 r. nigdy nie zarejestrował żadnych materiałów w formie elektronicznej, w formie płyt. Zaznaczył też, że w sierpniu 2017 r. wobec Wojciecha J. CBA wszczęło postępowanie sprawdzające przez co utracił on na czas postępowania dostęp do informacji niejawnych. - W kwietniu 2018 r., kiedy Wojciech J. pisze notatkę, w zasadzie było przesądzone, że nie uzyska poświadczenia bezpieczeństwa, że nie będzie miał dostępu do informacji niejawnych i odejdzie ze służby - podkreślił Wąsik.
"Nagranie zostało zabrane przez nieznane osoby"
W oświadczeniu przekazanym w czwartek Bosak-Kruczek podkreśliła, że "nieprawdą jest, że po odebraniu poświadczenia bezpieczeństwa funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego Wojciech J. był zmuszony do odejścia ze służby". "Wojciech J. sam podjął decyzje o odejściu ze służby" - czytamy.
Według Bosak-Kruczek nie jest prawdą również, że Wojciech J. "kiedykolwiek szantażował szefa CBA ujawnieniem kompromitujących materiałów jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości". "Przeciwnie, raportem służbowym Wojciech J. poinformował o ustaleniach dokonanych w czasie pełnienie służby, które poczynione zostały na polecenie CBA" - dodała. "O każdej możliwości popełnienia przestępstwa funkcjonariusz zawsze meldował przełożonym, zarówno w CBA jak i wcześniej" - zaznaczyła.
Bosak-Kruczek zaprzeczyła również jakoby Wojciech J. "nie mógł poinformować Prezesa Rady Ministrów o nieprawidłowościach w służbie" oraz że "w czasie pełnienia służby w CBA mógł zarejestrować płytę z nagraniem bez sporządzenia notatki służbowej". Jak podkreśliła, obecne przepisy zabraniają rejestracji nośników w sprawie bez wykonania odpowiedniej dokumentacji.
"Nie jest prawdą, że b. funkcjonariusz wymieniony w wystąpieniu p. Macieja Wąsika zaprzeczył, że nagranie z politykiem PiS istnieje. Przeciwnie. Funkcjonariusz ten w rozmowie z funkcjonariuszami MSWiA stwierdził, że takie nagranie było w posiadaniu Wojciecha J. Dodatkowo osoba ta poinformowała także o tym, że nagranie to zostało z szafy metalowej, będącej w użytkowaniu Wojciecha J. zabrane przez nieznane osoby" - czytamy w oświadczeniu.
"Leczył się psychiatrycznie"
Zastępca koordynatora służb specjalnych mówił w Sejmie, że notatkę Wojciecha J. traktuje jako "swoisty szantaż wobec szefa CBA". - Zobacz, co mam, mogę to ujawnić i jeżeli odejdę ze służby, to to ujawnię. Tak też się stało po kilku miesiącach czy po niemal roku - dodał minister.
Jak dodał, szafę Wojciecha J., w której przetrzymywał materiały niejawne otwarto komisyjnie przez czteroosobową komisję i nie znaleziono w niej żadnych płyt czy nagrań. Jak dodał Wąsik, Wojciech J. nie wniósł żadnych uwag do protokołu z otwarcia jego szafy; zastrzeżenia w tej sprawie złożył dopiero po wielu miesiącach.
Wąsik przekazał ponadto, że CBA wszczęło postępowanie sprawdzające wobec Wojciecha J., gdyż zataił on w procesie rekrutacji fakt, że leczył się psychiatrycznie między 2012 a 2016 r. - Zatajenie takiego faktu nie może skutkować wydaniem poświadczenia bezpieczeństwa - oświadczył. Jak dodał, Wojciech J. korzystał też ze zwolnienia z pracy od psychiatry, było to ponad 100 dni zwolnienia.
- CBA zbadało wszystkie okoliczności sprawy, prosząc o to inne służby. W tej notatce jest wskazana osoba, która mogłaby potwierdzić wersję zdarzeń, które Wojciech J. przedstawił. Ta osoba (...) zaprzeczyła kategorycznie i wielokrotnie jakiejkolwiek wiedzy na temat nagrania czy wiedzy na temat propozycji korupcyjnej" - zaznaczył zastępca koordynatora służb specjalnych. "Moja ocena jest taka, że nigdy nie było żadnego nagrania, zostało ono wymyślone przez Wojciecha J. na użytek tego, żeby nie odejść ze służby, w sposób perfidny, kłamliwy i paskudny - dodał Wąsik.
W czwartek prokuratura potwierdziła, że jest zawiadomienie CBA o popełnieniu przestępstw przez Wojciecha J.
Czytaj więcej
Komentarze